„Żona Enkawudzisty. Spowiedź Agnessy Mironowej”
W ostatnim czasie na półkach księgarni pojawiła się nietypowa pozycja – książka Miry Jakowienko „Żona enkawudzisty. Spowiedź Agnessy Mironowej”. Na tą nietypowość składa się wiele czynników – fakt, że autorka była z wykształcenia fizykiem i przyjaźniła się ze swoją bohaterką, trudność w jednoznacznym określeniu gatunku książki – stanowi ona połączenie wspomnień, powieści i historii mówionej, a także to, że mimo iż Agnessa Mironowa nie należała do kręgu najważniejszych postaci epoki stalinizmu, jej wspomnienia znakomicie oddają wszechobecną wówczas atmosferę terroru i narastającego niepokoju.
Mira Jakowienko, żyjąca w latach 1917-2005, choć nie była profesjonalną pisarką, opisywała losy więźniów okresu stalinowskiego. Słuchała ich opowieści, jednak nie sporządzała notatek, ani nie nagrywała wypowiedzi swoich bohaterów. Dopiero w domu zapisywała z pamięci to, czego się dowiedziała, dobrze orientując się w poruszanym temacie. Jak sama mówiła, uważała swoje teksty nie za świadectwo historyczne, lecz za notatki literackie, uznając za swój nadrzędny cel stworzenie żywych i wiarygodnych bohaterów. Jednym z nich jest właśnie Agnessa Mironowa.
Spowiedź Agnessy jest opowieścią, nie stanowi wywiadu, gdyż nie ma w niej pytań i dialogu z autorką, a bohaterka zdaje się w podobnym tonie mówić na zupełnie różne tematy. Nie zagłębia się w szczegóły, dotyczące wspomnianych przez nią postaci. Czytelnicy, którzy będą zainteresowani dalszymi informacjami o tych osobach (daty urodzenia i śmierci, pełnione przez nie funkcje itd.), znajdą je w przypisach na końcu książki.
„Żona enkawudzisty” to opowieść Agnessy Mironowej (z domu Argiropuło), w której wspomina ona poszczególne etapy swojego życia. Opisuje swoje dzieciństwo w cieniu starszej siostry, Leny, marzenia o wielkiej miłości, pierwszych adoratorów, a także zdobycie władzy przez bolszewików i rodzący się czerwony terror. Agnessa nie szuka pracy, nie zamierza też być partyjną aktywistką, nie jest zwolenniczką nowego systemu. Jako osoba pochodząca z drobnej burżuazji, chce żyć w duchu poprzedniej epoki i znaleźć odpowiedniego męża, który zapewni jej interesujące życie. Mimo to dąży do tego, by znaleźć się po stronie „wygranych” i wychodzi za mąż za czerwonego dowódcę. Choć Agnessa wiedzie u jego boku szczęśliwe życie, Iwan Zarnicki nie jest mężczyzną z jej marzeń. Tym okazuje się być czekista Siergiej Mironow (Mirosza). Po kilku latach romansu, który oboje z Miroszą nazywają „stażem konspiracyjnym”, Agnessa decyduje się zostawić męża (choć zawsze będzie go darzyć szacunkiem za jego prawość) i wyjeżdża z Mironowem.
Życie z Mironowem jest dla Agnessy spełnieniem marzeń. Mirosza, w pełni oddany władzy radzieckiej, wspina się po szczeblach kariery, najpierw w Zjednoczonym Państwowym Zarządzie Politycznym (OGPU), a następnie w Ludowym Komisariacie Spraw Wewnętrznych ZSRR (NKWD). Agnessa rozkwita, jej uroda i toalety wzbudzają zachwyt na politycznych balach, świat zdaje się leżeć u jej stóp. Po latach wciąż pamięta swoje stroje i wystawne przyjęcia, choć w tym samym czasie szalał wielki głód, który zebrał żniwo w postaci kilku milionów istnień. Agnessa eliminuje ewentualne konkurentki, choć Mironowowi odpowiada charakter ich związku – on zapewnia jej życie w dostatku, a ona nie interesuje się jego pracą (nawet po latach trudno było jej uwierzyć, czy jej mąż był katem i mógł mieć na rękach krew tysięcy osób). Z czasem atmosfera Wielkiego Terroru pojawia się także w ich życiu.
Agnessa nie traci jednak gruntu pod nogami. Mówi, że za bardzo kocha życie, by się załamywać i nie może żyć bez miłości. Choć wojna zabrała jej bogactwo, ona dostosowuje się do nowej, trudnej sytuacji. Jej zaradność i hart ducha budzą jednak zazdrość i niechęć, co staje się powodem aresztowania Agnessy. Trafia ona do łagru, gdzie również się nie poddaje, choć otacza ją wszechobecna śmierć i cierpienie. Walczy o swoją godność, nie zakłada więziennego stroju, który w jej oczach jest symbolem niewolnictwa i dehumanizacji. Wyjście na wolność nie oznacza jednak powrotu do normalności. Po latach Agnessa dużo czyta i podróżuje, powracając do miejsc, w których była szczęśliwa, wciąż wspominając Miroszę, największą miłość swojego życia.
Trudno przejść obojętnie obok historii opowiedzianej przez Agnessę Mironową. Choć momentami była kobietą niezwykle oziębłą i nieczułą, nie można zarzucić jej bezduszności. W trudnych chwilach i biedzie wspierała swoich najbliższych (a także mniej lubianą część rodziny), nie zapominała o nich, zachowywała życzliwość wobec „pochlebców”, jak nazywała służbę. Nie była także zaślepiona systemem nawet wtedy, gdy umożliwił jej on spełnienie marzeń, nie należała do grona miłośników Józefa Stalina, nie chciała upodabniać się do „błękitnych pończoch”. Była postacią nietuzinkową, w swojej opowieści zdradza zainteresowania, wskazujące na nieco szersze horyzonty, niż zwykło się przypisywać radzieckim kobietom jej czasów. Pozwala to ujrzeć rzeczywistość „wyższych sfer” ZSRR w innym świetle. Niezwykłym walorem książki jest pokazanie Wielkiego Terroru od innej strony, pozbawionej suchych faktów i statystyk. Dzięki opowieści Agnessy Mironowej możemy zajrzeć na sowieckie salony i do biur NKWD, gdzie ważni funkcjonariusze z dnia na dzień popadali w niełaskę i trafiali do więzienia, możemy przekonać się, jak aresztowania, tortury i rozstrzelania wpływały na otoczenie, jak skrajne budziły emocje. Dzięki „Żonie enkawudzisty” Wielki Terror przestaje być jedynie pojęciem kojarzącym się z bezsensowną i dużą liczbą ofiar, staje się zjawiskiem, którego skutki stają się widoczne w każdej niemal dziedzinie życia tamtych czasów.
„Żonę enkawudzisty” polecam zarówno miłośnikom i znawcom historii ZSRR, jak i osobom, które chciałyby przeczytać opowieść kobiety z krwi i kości, ukazującą cały wachlarz emocji. Książka odznacza się walorami poznawczymi i emocjonalnymi, nie jest tanim romansem z Wielkim Terrorem w tle.