Zapomniana bitwa

W październiku na platformę Netflix trafił holenderski dramat wojenny, opowiadający o toczonych tam walkach pod koniec II wojny światowej. Film jest zdecydowanie godny uwagi, mimo iż twórcy nie uniknęli kilku poważnych wpadek.

Zapomniana bitwa

Zapomniana bitwa       

Fabuła

„Zapomniana bitwa” opowiada o walkach toczonych nad rzeką Skaldą w 1944 roku, podczas których siły alianckie zamierzały przebić się do portu w Antwerpii. W bitwie brała udział m.in. polska 1 Dywizja Pancerna PSZ, jednakże fabuła filmu skupia się na odcinku frontu, na którym operowali Brytyjczycy i Kanadyjczycy. Podczas walk wyzwolono spod niemieckiej okupacji znaczną część Holandii, stąd omawiane dzieło ma szczególnie duże znaczenie dla widza holenderskiego.

Film oglądamy z perspektywy kilkorga głównych bohaterów: młodego holenderskiego ochotnika walczącego w niemieckich siłach zbrojnych, mieszkanki Holandii mimowolnie uwikłanej w działania ruchu oporu oraz grupy alianckich żołnierzy mających wziąć udział w desancie. Ich losy są kanwą dla licznych pobocznych wątków ilustrujących złożone okupacyjne realia w Holandii pod koniec II wojny światowej. Zawiłości losu, jak można by się spodziewać, kierują bohaterów wprost na teren walk rozgrywających się nad Skaldą.

„Zapomniana bitwa” zawiera kilka efektownych scen batalistycznych, jednakże tło oraz kwintesencję filmu stanowią typowe dla dramatu wojennego dokonywanie przez  bohaterów trudnych wyborów oraz wiążące się z nimi konsekwencje. Klimatem bliżej filmowi do „Dunkierki” aniżeli „1917” czy kultowego „O jeden most za daleko”.

Realizacja

Za reżyserię odpowiada Matthijs van Heijningen Jr. mający doświadczenie głównie w realizacji spotów reklamowych dla czołowych światowych koncernów, takich jak LG, KIA czy Heineken. W 2011 roku reżyserował także wzbudzający mieszane odczucia horror „Coś” – prequel filmu Johna Carpentera o tym samym tytule. Doświadczenie reżysera widoczne jest w dopracowanej warstwie wizualnej filmu, co widać chociażby poprzez znakomicie dobraną scenografię. Na uwagę zasługuje również zręczne wykorzystanie  relatywnie skromnych zasobów. Pomimo braku hollywoodzkiego rozmachu bitwy oraz sceny walk wypadają dynamicznie, a efekty komputerowe są realistyczne.  Gra aktorska jednak wypada nierówno. Gijs Blom i Susan Radder w głównych rolach prezentują się momentami brawurowo, ale szersza publiczność zwróci uwagę na znanego z „Harrego Pottera” Toma Feltona, w roli pilota Toma, który jednak nie wykorzystuje potencjału granej postaci. Na drugim planie niewątpliwie błyszczy belgijski aktor Jan Bijvoet jako doktor Visser.

Na uznanie zasługują zdjęcia, scenografia i dobór lokalizacji. Ujęcia terenów zalewowych potęgują uczucie pustki i osamotnienia, a zalane miasteczko, które napotykają alianccy żołnierze, przywodzi na myśl doskonale oddające klimat scenografie „Szeregowca Ryana”. W filmie wykorzystano liczne pojazdy z okresu II wojny światowej raz starannie odwzorowano wnętrza pomieszczeń i kostiumy.

Lustrzany T-34, ciasne szybowce Horsa i Holender w piechocie Kriegsmarine

Przyzwoity poziom realizacji przyćmiewają niestety rażące błędy historyczne, które bezlitośnie wypunktowali internauci m.in. w komentarzach pod stroną filmu na platformie Filmweb. Pomijając zagłębianie się w szczegóły przedstawionych w filmie taktyki walk piechoty czy przestrzegania zasad konspiracji przez holenderski ruch oporu, warto wyróżnić trzy charakterystyczne wpadki.

Coś się popsuło w tym T-34...

Coś się popsuło w tym T-34…

Pierwsze, najboleśniejsze dla miłośnika militariów rozczarowanie, ma miejsce już w pierwszych scenach „Zapomnianej bitwy”. Wspierający nacierającą radziecką piechotę czołg T-34-85 posiada zamienione miejscami jarzmo karabinu maszynowego z włazem kierowcy. Wnikliwi widzowie dostrzegą, że wieżyczka obserwacyjna również jest po złej stronie, i właściwie cały czołg został wygenerowany jako lustrzane odbicie rzeczywistej maszyny. Wpadka boli, tym bardziej że w Europie zachowało się sporo sprawnych T-34, które z powodzeniem można by wykorzystać podczas kręcenia filmów. Wozami takimi w świetnym stanie utrzymania dysponuje i często użycza je do rekonstrukcji oraz produkcji filmowych chociażby rodzime Muzeum Techniki Wojskowej „Gryf”.

...na szczęście w przed kolejnym ujęciem frontowy warsztat polowy Armii Czerwonej błyskawicznie doprowadził wóz do regulaminowego stanu.

…na szczęście przed kolejnym ujęciem frontowy warsztat polowy Armii Czerwonej błyskawicznie doprowadził wóz do regulaminowego stanu. / Źródło screenów: Reddit

Drugą rażącą wpadką jest lot w celu dokonania desantu, podczas którego wykorzystywane są szybowce Airspeed Horsa. Z niewiadomych względów w mieszczącej 25 ludzi maszynie leci zaledwie kilku żołnierzy, a także piloci. Realia operacji desantowych podczas II wojny światowej nakazywały wykorzystywanie każdego możliwego skrawka miejsca oraz kilograma ładowności w samolotach i szybowcach transportowych, co sprawiało, że częstym problemem było przeładowanie maszyn. Lot niemal pustego szybowca jest więc skrajnie nierealistycznym elementem produkcji.              

Po trzecie, największe kontrowersje budzi zaprezentowany w filmie przydział głównego bohatera. Holenderscy ochotnicy trafiali do jednostek Wafen-SS, w serialu mowa zaś o służbie w enigmatycznym oddziale szturmowym Kriegsmarine (Prawdopodobnie chodzi o Marinestosstruppkompanie (MSK)). Ta niewielka formacja istotnie była wykorzystywana do działań lądowych przez niemiecką marynarkę wojenną, walczyła również, tak jak to ukazano w filmie, w 1944 roku w okolicach estońskiej Narwy, ponosząc jednakże znaczne straty. Faktem jest również to, że Kriegsmarine posiadała w końcowym okresie wojny stosunkowo liczne dywizje piechoty, jednak nie kierowano do nich cudzoziemskich ochotników. Rekrutów stanowiły głównie spieszone załogi okrętów i zdolni do walki członkowie personelu, którzy w wyniku drastycznych strat tracili pierwotne przydziały. Skierowanie bohatera filmu do niekojarzącej się ze zbrodniami wojennymi formacji, jaką była Kriegsmarine, zamiast do SS, przynosi na myśl swoiste wybielanie kolaboracji holendrów podczas II wojny światowej. Co ciekawe, choć informacja taka nie pada w filmie, anglojęzyczna Wikipedia we wpisie na temat filmu podaje, iż główny bohater był holenderskim ochotnikiem do dywizji Waffen-SS Das Reich[1] .

Podsumowanie

„Zapomniana bitwa” jest filmem godnym polecenia dla miłośników nieco ambitniejszego kina wojennego. Pomimo wspomnianych wcześniej wpadek, dzieło zostało zrealizowane na wysokim poziomie i jest ważnym głosem na temat losów Holandii podczas II wojny światowej. Wielbiciele batalistycznego lub realistycznego nurtu kinematografii wojennej mogą czuć pewien niedosyt odnośnie ilości i rozmachu scen bitewnych. Należy jednak pamiętać, że film opowiada przede wszystkim historię pojedynczych ludzi wrzuconych w wir wojny, co jest charakterystyczne dla gatunku dramatu wojennego.

[1]https://en.wikipedia.org/wiki/The_Forgotten_Battle, dostęp: 13.11.2021.
Korekta: AI

 

 

 

Komentarze
  1. Grey
  2. zgryźliwy

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*