Sojusz dla Postępu i Doktryna Kennedy’ego – polityka Johna F. Kennedy’ego wobec państw Ameryki Łacińskiej

20 stycznia 1961 roku jako 35. Prezydent Stanów Zjednoczonych został zaprzysiężony demokrata John Fitzgerald Kennedy. Szybko zdobył on dużą popularność w kraju i na świecie – także w Ameryce Łacińskiej, gdzie od lat 40. XX wieku często niechętnie odnoszono się do amerykańskich polityków. Kennedy uważał, że popieranie przez Waszyngton dyktatorskich reżimów w krajach latynoamerykańskich przyniosło wiele szkód, a rewolucja na Kubie mogła mieć zupełnie inny przebieg, gdyby Stany Zjednoczone nie popierały reżimu Fulgencia Batisty tak długo i bezkrytycznie.[1]

Polityka USA wobec państw regionu nie miała jednak opierać się wyłącznie na pokojowych środkach. Kiedy Eisenhower opuszczał Biały Dom, pozostawił w przygotowaniach inwazję na Kubę. Już od 1959 roku, w związku z nieskutecznością nacisków ekonomicznych na wyspę i jej zbliżeniem z ZSRR, w Departamencie Stanu i w Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) rozważano obalenie Fidela Castro i przeprowadzenie interwencji zbrojnej. Prezydent Eisenhower polecił CIA, by wspierała finansowo antycastrowskie ugrupowania działające na Florydzie oraz nadzorowała utworzenie i przeszkolenie jednostki desantowej składającej się z kubańskich emigrantów. Na wyspie miała rozpocząć działalność opozycja, której zadanie polegałoby na destabilizacji systemu i prowokacji zamieszek, niszczeniu pól z trzciną cukrową, składów tytoniu, sklepów i fabryk. Eisenhower podkreślał, że oficjalnie rząd USA nie może mieć nic wspólnego z całą akcją. Plan CIA zakładał, iż desant wysadzony na Kubie opanuje stabilny przyczółek i utworzy antycastrowski rząd, który następnie miał wezwać do ogólnonarodowego powstania i zostałby uznany przez państwa półkuli zachodniej. Prezydent Kennedy po objęciu urzędu został wtajemniczony w plan operacji i zaakceptował go, zdominowany przez doradców i wojskowych, choć miał co do niego sporo wątpliwości. Inwazja, która miała miejsce w dniach 17-19 kwietnia 1961 roku w Zatoce Świń, zakończyła się całkowitym niepowodzeniem. Przyczyną klęski były czynniki polityczne i militarne, a także niekompetencja CIA, która przywykła się do sporej autonomii, jaką cieszyła się w czasach prezydentury Eisenhowera. Inwazja ujawniła szereg słabości Stanów Zjednoczonych i bezprawność ich ingerencji w sprawy regionu karaibskiego.[2]

Zatoka_Swin02

Lokalizacja Zatoki Świń. Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna,

Kennedy był przeciwnikiem mordów politycznych, jednak Centralna Agencja Wywiadowcza już miesiąc po fiasku w Zatoce Świń brała udział w przygotowaniu przewrotu w Republice Dominikany, dostarczając broń przeciwnikom dyktatora Rafaela Leónidasa Trujillo. Początkowo cieszył się on dużym poparciem w USA, jednak z czasem zaczęto obawiać się, że jego reakcyjna polityka może doprowadzić do podobnej sytuacji jak na Kubie.[3] Trujillo zginął w zamachu 30 maja 1961 roku. Dyktatorskie rządy objął po nim syn Ramfis, który rozprawił się z zabójcami ojca, lecz nie zdołał utrzymać się u władzy i jeszcze w tym samym roku musiał uciekać wraz z rodziną do Francji.

Rafel_Trujillo_1934

Rafael Trujillo wraz z małżonką w marcu 1937 roku. Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Po amerykańskiej inwazji w Zatoce Świń przywódca ZSRR, Nikita Chruszczow uświadomił sobie, że obrona Kuby przez Związek Radziecki jest trudna ze względu na odległość dzielącą oba państwa. Jednak utrata nowego sojusznika oznaczałaby porażkę całego marksizmu-leninizmu i osłabiłaby wschodnie supermocarstwo, podważając jego przywództwo w internacjonalizmie proletariackim Trzeciego Świata.[4] W związku z tym ZSRR dążył się zwiększenia możliwości obronnych Kuby, dostarczając jej m. in. nowoczesne myśliwce, kutry rakietowe, radary, pociski typu „ziemia-ziemia”.[5] W połowie 1962 roku rządy Kuby i ZSRR podjęły rozmowy na temat wysłania na wyspę rakiet balistycznych średniego zasięgu.[6] Statki z ZSRR zaczęły przybywać na Kubę na początku sierpnia. O obecności radzieckich rakiet na wyspie prezydent Kennedy został poinformowany 16 października. 22 października w przemówieniu telewizyjnym do narodu ogłosił blokadę Kuby, która weszła w życie 24 października.[7] Po ogłoszeniu blokady Kuby Chruszczow oskarżył Kennedy’ego o próbę zastraszenia ZSRR, a rząd radziecki zaprotestował przeciwko blokadzie. 28 października Chruszczow postanowił zgodzić się na warunki Kennedy’ego i wycofał z Kuby broń ofensywną.[8] Więcej: Kubański kryzys rakietowy

Administracja Kennedy’ego, inaczej niż dwie poprzednie postrzegała problem Ameryki Łacińskiej. Prezydent Kennedy zamierzał powrócić w pewnym stopniu do „polityki dobrego sąsiedztwa” Franklina D. Roosevelta, która została zatracona w wyniku powstania systemu bipolarnego. Więcej: Od „polityki grubego kija” do początków dobrego sąsiedztwa – Stany Zjednoczone i Ameryka Łacińska w latach 1901-1933. Kennedy zdawał sobie sprawę, że w przypadku państw latynoamerykańskich nie chodzi jedynie o stosowanie wojskowych instrumentów polityki zagranicznej, ale przede wszystkim o gospodarcze i polityczne. JFK i jego współpracownicy tworzący nowy kierunek w polityce międzyamerykańskiej dokonywali realistycznej analizy faktów. Odeszli od schematu myślenia, w którym za problemami społecznymi stała Moskwa lub spisek komunistyczny, na rzecz podkreślenia, że przyczyną napięć i konfliktów w regionie jest całokształt stosunków społecznych i gospodarczych oraz zacofanie i słabo rozwinięty kapitalizm.[9] Kennedy nie wierzył w możliwość przeobrażenia świata, chciał powstrzymać komunizm, a układ sił w zachodniej hemisferze ukształtować na drodze współpracy na bardziej korzystny zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i ich sąsiadów.[10] Jeszcze jako kandydat na prezydenta przedstawił swoją wizję polityki USA wobec państw Ameryki Łacińskiej. Chciał, by Waszyngton przestał kojarzyć się z imperializmem i zamierzał realizować zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej swoją koncepcję „Nowych Horyzontów” („Nowe Granice”, New Frontier).[11]

Prezydent Kennedy po niepowodzeniu w Zatoce Świń nie zamierzał kontynuować polityki poprzednika. Krótko po objęciu urzędu ogłosił powołanie do życia Korpusu Pokoju (Peace Corps) – warto zaznaczyć, że powołanie tej organizacji nastąpiło w wyniku wydania przez Kennedy’ego rozkazu wykonawczego, nie zostało poddane pod głosowanie Kongresu, który mógłby ten projekt odrzucić, głównie ze względu na obecność kół konserwatywnych i zwolenników stosowania jedynie instrumentów militarnych w polityce zagranicznej. Korpus Pokoju, złożony z wolontariuszy, miał brać czynny udział w programach ekonomicznych, edukacyjnych i społecznych w krajach słabo rozwiniętych, nie tylko w Ameryce Łacińskiej, ale też w Afryce. Entuzjastycznie przyjęty projekt okazał się wielkim sukcesem – w ciągu dwóch lat kilka tysięcy ochotników, głównie młodzież, zaangażowało się w akcję wdrażania amerykańskiej pomocy gospodarczej i technicznej w 46 krajach. Program funkcjonuje do dziś, wzięło już w nim udział prawie 200 tysięcy wolontariuszy.[12] Duży wzrost liczby zgłoszeń ochotników nastąpił w pierwszych tygodniach po śmierci prezydenta Kennedy’ego.

Kennedy_greeting_Peace_Corps_volunteers,_1961

Prezydent Kennedy i ochotnicy z Korpusu Pokoju, 1961 rok. Źródło: The U.S. National Archives and Records Administration, domena publiczna.

13 marca 1961 roku, podczas spotkania z dyplomatami z Ameryki Łacińskiej, prezydent Kennedy oficjalnie zaprezentował program pomocy, noszący nazwę Sojusz dla Postępu (Alliance for Progress, Alianza para Progreso). Program ten miał polegać na wspólnym wysiłku w celu rozwinięcia całej półkuli, umocnienia demokracji i poszerzenia zawodowych oraz edukacyjnych możliwości mieszkańców obu Ameryk. Sojusz dla Postępu miał prowadzić do ustanowienia ustabilizowanych i demokratycznych systemów politycznych. Eksperci z Centrum Studiów Międzynarodowych tłumaczyli, że wzrost gospodarczy przyczynia się do stabilizacji politycznej, rozwoju systemu demokratycznego i uniemożliwia rewolucję socjalistyczną. Im biedniejszy kraj, tym mniej stabilna jest władza i łatwiej o wybuch rewolucji.[13] Powstrzymanie komunizmu miało się zatem dokonać poprzez rozwój gospodarczy, promocję demokratycznych wartości i poprawę warunków życia mieszkańców Ameryki Łacińskiej. Program nie został narzucony Latynosom, i choć nie zdołano uniknąć oskarżeń, że Sojusz ma służyć umocnieniu hegemonii USA, to ogólnie został przyjęty bardzo pozytywnie, zwłaszcza dlatego, że zawierał wiele postulatów zgłaszanych przez rządy latynoamerykańskie w poprzedniej dekadzie, a które to były natychmiast odrzucane.[14]

Program miał trwać dziesięć lat i przynieść rezultat w postaci postępu demokratycznego i społeczno-gospodarczego, stabilności walutowej i cenowej, walki z analfabetyzmem, poprawy wydajności pracy, lepszego zagospodarowania ziemi, zwalczania chorób, zmiany archaicznych przepisów podatkowych, wspólnych projektów naukowych, dokształcania nauczycieli, szkoleń technicznych oraz wymiany kulturowej. Poszczególne kraje miały opracować własne plany rozwoju, a jeśli im się to uda, Stany Zjednoczone miały udzielić im niezbędnej pomocy, przy czym reformom miały towarzyszyć wolność polityczna i reformy społeczne. Mottem programu zostało hasło „Progreso si, tirania no!” („postęp tak, tyrania nie!”). Kennedy zdawał sobie sprawę z niechęci Latynosów do jednostronnych działań USA, więc zwrócił się z prośbą o zwołanie spotkania Międzyamerykańskiej Komisji Gospodarczej i Społecznej, które odbyło się w dniach 5-17 sierpnia 1961 roku w urugwajskim kurorcie Punta del Este. Sygnatariusze Karty z Punta del Este postawili sobie za cel osiągnięcie minimum 2,5-procentowego wzrostu gospodarczego rocznie per capita. Rezultaty tego wzrostu miały być dostępne dla wszystkich, a nie tylko dla klas uprzywilejowanych. Kolejnym celem były: industrializacja, reforma rolna, rozwój taniego budownictwa mieszkaniowego, dostęp do edukacji, zmniejszenie liczby śmiertelności wśród noworodków, wydłużenie średniej długości życia.[15] Pomoc USA miała wynosić 20 miliardów dolarów w ciągu 10 lat, ze środków publicznych i prywatnych. Zmiana priorytetów w polityce USA była wyraźna. Zmieniła się struktura wewnętrzna programów. W latach 50. stosunek środków wydawanych przez USA na instrumenty polityki zagranicznej wynosił 2:1 odpowiednio dla środków militarnych i gospodarczych. W pierwszej połowie lat 60. nastąpiło odwrócenie tej proporcji.[16]

Z Sojuszem dla Postępu wiązano wielkie nadzieje, jednak szybko okazało się, że jego realizacja musi nieuchronnie zderzyć się z brutalną rzeczywistością. Przyczyny były różne. W USA rosła grupa polityków, którzy nie uznawali Sojuszu za istotny instrument w polityce zagranicznej Waszyngtonu. Obawy przed umocnieniem się komunizmu w tym regionie sprawiały, że administracja JFK charakteryzowała się dużą niekonsekwencją w swojej polityce. Podejmowano działania, które zmniejszały zaufanie Latynosów do władz w Waszyngtonie i do Sojuszu, m.in. angażowano się w wewnętrzne sprawy Republiki Dominikany, próbowano obalić Fidela Castro na Kubie. Ponadto, szybko okazało się, że brak ekspertów w państwach latynoamerykańskich uniemożliwiał im opracowanie planów rozwoju, co wpłynęło na zrodzenie się przekonania, że większą szansą na rozwój gospodarczy państw Ameryki Łacińskiej jest akceptacja rządów autorytarnych i roli armii jako gwaranta przeprowadzenia reform i przetrwania okresu transformacji. Jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, to mniej niż połowa państw biorących udział w projekcie osiągnęła oczekiwany wzrost dochodu. Pojawiło się hasło „Sojusz jest, postępu nie ma”. Elity Ameryki Łacińskiej były niechętne zmianom w obawie przed utratą uprzywilejowanej pozycji, stąd brak większych efektów w kwestii reformy rolnej czy podatkowej. Ewentualny wzrost dochodów był pochłaniany przez szybko rosnącą liczbę ludności. Program osiągnął jednak pozytywne skutki – spadła umieralność noworodków, zmniejszył się analfabetyzm, nastąpiła poprawa w dostępie do edukacji.[17]

623px-Alianza_para_el_progreso_-_JFKWHP-KN-C20416

Prezydent Kennedy podczas przemówienia z okazji pierwszej rocznicy istnienia Sojuszu dla Postępu. Źródło: John F. Kennedy Presidential Library and Museum, domena publiczna.

Zmiana polityki Stanów Zjednoczonych wobec państw Ameryki Łacińskiej wiąże się z uznaniem działań prezydenta Johna F. Kennedy’ego w tym obszarze za nową zasadę polityki latynoamerykańskiej. Stąd określa się ją jako Doktrynę Kennedy’ego. Część historyków i politologów uznaje, że Doktryna Kennedy’ego nie istniała, ponieważ taka koncepcja w polityce USA pojawiła się na zbyt krótki okres. Jednak w Leksykonie współczesnych międzynarodowych stosunków politycznych przedstawiona jest definicja Doktryny Kennedy’ego, według której była to: „Zasada polityki zagranicznej USA wobec Ameryki Łacińskiej sformułowana 5 VIII 1961 r. przez prezydenta J. F. Kennedy’ego w orędziu do Konferencji Sojuszu dla Postępu w Punta del Este. Głosiła, że rząd Stanów Zjednoczonych będzie uznawać oraz udzielać pomocy ekonomicznej i wojskowej jedynie tym krajom w regionie, które posiadają rządy wyłonione w demokratycznych wyborach, realizując program reform społecznych. Celem doktryny była izolacja Kuby, wyeliminowanie jej z OPA i zapobieżenie powtórzeniu się rewolucji w innych krajach regionu. Została anulowana po śmierci Kennedy’ego.”[18] Doktryna Kennedy’ego miała również stanowić element doktryny elastycznego reagowania, która oprócz koncepcji wojskowych obejmowała także instrumenty gospodarcze i polityczne polityki zagranicznej – „elastyczność” reagowania w tym znaczeniu miała oznaczać stosowanie instrumentów ekonomicznych pozytywnych (np. Sojusz dla Postępu), jak i negatywnych (np. embargo na handel z Kubą). Kontrowersje wiążące się z uznaniem polityki prezydenta Kennedy’ego za osobną doktrynę wynikać mogą z faktu odmiennego stosowania tego pojęcia w terminologii zachodniej. Według Słownika Polityki „w polityce słowo <<doktryna>> ma szczególne zastosowanie w amerykańskim języku dyplomatycznym, w którym oznacza formalną wypowiedź znaczącego polityka – zazwyczaj prezydenta – zarysowującą linię polityki państwa wobec określonego problemu międzynarodowego.”[19] W związku z tym stosowanie pojęcia „Doktryna Kennedy’ego” nie jest niewłaściwe.

Po śmierci prezydenta Kennedy’ego administracja jego następcy, Lyndona Johnsona anulowała Doktrynę Kennedy’ego. W grudniu 1963 roku Johnson i Thomas Mann, podsekretarz stanu ds. latynoamerykańskich wprowadzili nową zasadę polityki w regionie Ameryki Łacińskiej, zwaną Doktryną Johnsona-Manna. Głosiła ona, że USA będą popierać każdy rząd latynoamerykański, niezależnie od sposobu jego wyłonienia, który odpowiada interesom Stanów Zjednoczonych. Uznano, że tańszym i skuteczniejszym rozwiązaniem dla Waszyngtonu jest popieranie istniejących reżimów wojskowych niż dostarczanie pomocy ekonomicznej w celu przeprowadzania reform politycznych i społecznych. Zatem oficjalnie mówiła o możliwości współpracy z reżimami prawicowymi.[20]

Bibliografia:

  1. Brogan H., John Fitzgerald Kennedy, Wrocław 2003.
  2. Derwich K., Instrumenty polityki zagranicznej USA wobec państw Ameryki Łacińskiej 1945-2000, Kraków 2010.
  3. Gawrycki M., Bloch N., Kuba, Warszawa 2010.
  4. Jones M., USA, Gdańsk 2004.
  5. Kennedy J. F., Sojusz dla Postępu, 17.08.1961, (w:) Wielkie mowy historii, t. 4: Od Kennedy’ego do Ratzingera, pod red. M. Gumkowskiego, Warszawa 2006.
  6. Knothe T., Ameryka Łacińska w polityce USA 1945-1975, Wrocław 1976.
  7. Kubiak K., Kuba. Od rewolucji do kryzysu rakietowego, Warszawa 1996.
  8. Leksykon współczesnych międzynarodowych stosunków politycznych, pod red. Cz. Mojsiewicza, Wrocław 2000.
  9. Łepkowski T., Rewolucja i reforma (1959-1975/1980): Kuba, (w:) Dzieje Ameryki Łacińskiej. Od schyłku epoki kolonialnej do czasów współczesnych, t. 3: 1930-1975/1980, pod red. R. Stemplowskiego, Warszawa 1983.
  10. Miedwiediew R., Chruszczow, Warszawa 1990.
  11. Orędzie prezydenta Kennedy’ego z 22 października 1962 roku, (w:) R. F. Kennedy, Trzynaście dni. Wspomnienia z kryzysu kubańskiego, Warszawa 2003.
  12. Skierka V., Fidel Castro. Biografia, Wrocław 2008.
  13. Słownik Polityki, pod red. M. Bankowicza, Warszawa 1999.
  14. Zyblikiewicz L., USA, Warszawa 2004.

 

[1] T. Knothe, Ameryka Łacińska w polityce USA 1945-1975, Wrocław 1976, s. 102.

[2] K. Kubiak, Kuba. Od rewolucji do kryzysu rakietowego, Warszawa 1996, s. 20-28.

[3] T. Łepkowski, Rewolucja i reforma (1959-1975/1980): Kuba, (w:) Dzieje Ameryki Łacińskiej. Od schyłku epoki kolonialnej do czasów współczesnych, t. 3: 1930-1975/1980, pod red. R. Stemplowskiego, Warszawa 1983, s. 351.

[4] V. Skierka, Fidel Castro. Biografia, Wrocław 2008, s. 118; M. Gawrycki, N. Bloch, Kuba, Warszawa 2010, s. 265.

[5] Ibidem, s. 267.

[6] R. Miedwiediew, Chruszczow, Warszawa 1990, s. 203.

[7]Orędzie prezydenta Kennedy’ego z 22 października 1962 roku, (w:) R. F. Kennedy, Trzynaście dni. Wspomnienia z kryzysu kubańskiego, Warszawa 2003, s. 117-123.

[8] H. Brogan, John Fitzgerald Kennedy, Wrocław 2003, s. 171.

[9] T. Knothe, op. cit., s. 70-71.

[10] L. Zyblikiewicz, USA, Warszawa 2004, s. 299.

[11] H. Brogan, op. cit., s. 74.

[12] M. Jones, USA, Gdańsk 2004, s. 630.

[13] T. Knothe, op. cit., s. 62-63.

[14] K. Derwich, Instrumenty polityki zagranicznej USA wobec państw Ameryki Łacińskiej 1945-2000, Kraków 2010, s. 135-136.

[15] J. F. Kennedy, Sojusz dla Postępu, 17.08.1961, (w:) Wielkie mowy historii, t. 4: Od Kennedy’ego do Ratzingera, pod red. M. Gumkowskiego, Warszawa 2006, s. 14-19.

[16] T. Knothe, op. cit., s. 73.

[17] K. Derwich, op. cit., s. 138-139.

[18]Leksykon współczesnych międzynarodowych stosunków politycznych, pod red. Cz. Mojsiewicza, Wrocław 2000, s. 104 (hasło: Doktryna Kennedy’ego).

[19]  Słownik Polityki, pod red. M. Bankowicza, Warszawa 1999, s. 53 (hasło: Doktryna).

[20] Leksykon współczesnych…, s. 104 (hasło: Doktryna Johnsona-Manna).

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*