Robert Francis Kennedy
20 listopada 1925 roku urodził się Robert Francis Kennedy. Miał duże szanse zasiąść w Białym Domu i zostać prezydentem, podobnie jak jego brat John. Kule zamachowca zniweczyły ten plan, a Robert stał się jeszcze jedną tragiczną postacią dynastii Kennedych.
Robert Francis Kennedy (Bobby) urodził się 20 listopada 1925 roku w Brookline w stanie Massachusetts jako siódme z dziewięciorga dzieci Rose Fitzgerald i Josepha Patricka Kennedy’ego. Joseph, finansista ze Wschodniego Bostonu, przejawiał olbrzymie ambicje. Był prezesem banku, działał w przemyśle stoczniowym i na Wall Street, był producentem filmowym w Hollywood, później zaangażował się także w działalność polityczną. W domu Kennedych często rozmawiano o polityce i podobno Robert, zapytany jako 5-letni chłopiec, kim chciałby zostać w przyszłości, odpowiedział: „prezydentem”.[1]
Dzieciństwo Roberta upłynęło na przeprowadzkach i podróżach między rezydencjami Kennedych: letniej w Hyannis Port na Wschodnim Wybrzeżu i zimowej w Palm Beach na Florydzie. Bobby uczęszczał do Bronxville School i Riverdale Country School w Nowym Jorku. Zmiany szkół sprawiały, że często czuł się zagubiony. Był nieśmiały, brakowało mu łatwości nawiązywania kontaktów, które cechowały jego dwóch starszych braci – Josepha Patricka Juniora i Johna Fitzgeralda – oraz starszą siostrę Kathleen. Bobby był bardzo religijny, prawdopodobnie najbardziej (poza matką) z całej rodziny. Interesował się historią Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza okresem wojny secesyjnej, kolekcjonował znaczki. Na początku lat 30. Joseph P. Kennedy zaangażował się w działalność Partii Demokratycznej i hojnie finansował kampanię wyborczą Franklina Delano Roosevelta. Kennedy i Roosevelt często spotykali się prywatnie, a ich rodziny odwiedzały się w Białym Domu oraz w rezydencjach Kennedych. W publikowanych dokumentach Josepha Kennedy’ego znajduje się treść listu FDR do 9-letniego Roberta, w którym prezydent pisze do chłopca o ich wspólnym zamiłowaniu do filatelistyki i przesyła mu mały album, zapraszając do Waszyngtonu w celu obejrzenia jego własnego zbioru. W odpowiedzi Robert podziękował prezydentowi i napisał, że zamierza trzymać list w ramce w swoim pokoju.[2]
W grudniu 1937 roku Joseph P. Kennedy otrzymał nominację na ambasadora Stanów Zjednoczonych w Londynie i wyjechał do Europy w lutym następnego roku. Funkcja ambasadora w Wielkiej Brytanii uchodziła za najbardziej prestiżową w całej amerykańskiej służbie dyplomatycznej. Rodzina dołączyła do Josepha w marcu 1938 roku. Kennedy odnieśli w Londynie olbrzymi sukces towarzyski, stając się jedną z najsłynniejszych amerykańskich rodzin poza granicami kraju. Młodsze dzieci Kennedych rozpoczęły naukę w angielskich szkołach. Bobby poznał rodzinę królewską, brał także udział w inauguracji pontyfikatu papieża Piusa XII.[3] W wolnym czasie wraz z młodszym rodzeństwem bawił się w wielkiej rezydencji ambasadora. Jesienią 1939 roku, gdy w Europie wybuchła II wojna światowa, Robert wrócił z rodziną do Stanów Zjednoczonych. Rok później dołączył do nich ojciec, który w atmosferze narastającego konfliktu z prezydentem Rooseveltem zakończył służbę dyplomatyczną w Londynie.
Chcąc pójść w ślady starszych braci, którzy brali czynny udział w II wojnie światowej, 17-letni Robert Kennedy zapisał się na kurs przygotowawczy do służby w marynarce wojennej.[4] Po zakończeniu wojny służył na Morzu Karaibskim na niszczycielu Joseph P. Kennedy Jr., noszącym imię jego najstarszego brata, który zginął 12 sierpnia 1944 roku podczas wykonywania misji mającej na celu zniszczenie z powietrza instalacji broni „V” w rejonie Pas-de-Calais.[5] Po skończeniu studiów na Harvardzie w 1948 roku, Robert rozpoczął naukę na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wirginia.[6]
W drugiej połowie lat 40. Robert zaangażował się w działalność polityczną Johna, który od 1946 roku zasiadał w Izbie Reprezentantów USA. Od śmierci Josepha Juniora John przygotowywał się do zajęcia czołowego miejsca w realizacji politycznych planów ojca. W 1951 roku John (który specjalizował się w polityce zagranicznej) i Robert wybrali się w podróż do Izraela i na Daleki Wschód. Podczas wizyty w Wietnamie Robert coraz bardziej krytykował amerykańską politykę wobec Francji. Uważał, że błędem było udzielenie pomocy militarnej Francji – zamiast tego należało najpierw zażądać od niej, by zreformowała swoją politykę w Wietnamie.[7] Podróż na Daleki Wschód miała olbrzymie znaczenie dla relacji obu braci – od tej pory stali się bardziej zżyci, a pozycja Roberta, który przez wiele lat nie umiał znaleźć sobie miejsca w rodzinie, znacznie wzrosła.[8]
17 czerwca 1950 roku Robert Kennedy wziął ślub z trzy lata młodszą Ethel Skakel. Ethel pochodziła z dużej, bogatej i katolickiej rodziny, podobnej do klanu Kennedych. Para poznała się zimą 1945 roku podczas wyjazdu na narty do Kanady, który zorganizowała siostra Roberta, Jean, przyjaciółka Ethel z Manhattanville College of the Sacred Heart. Początkowo Robert był bardziej zainteresowany Patricią Skakel, z czasem jednak zaczął się spotykać z jej młodszą siostrą.[9] Zaręczyli się w lutym 1950 roku. Po ślubie zamieszkali w Wirginii, gdzie Robert kończył studia prawnicze. Małżeństwo doczekało się w sumie jedenaściorga dzieci, choć ostatnie urodziło się już po śmierci RFK. Najstarszą córkę Robert i Ethel nazwali Kathleen na cześć siostry Bobby’ego, która w 1948 roku zginęła w katastrofie lotniczej. Kolejne dziecko – chłopiec, otrzymało imię po najstarszym bracie Roberta – Josephie Juniorze. Dopiero trzecie dziecko Robert nazwał swoim imieniem.[10]
W 1951 roku Robert i Ethel z kilkumiesięczną córką przenieśli się do Georgetown, dzielnicy Waszyngtonu. Początkujący prawnik rozpoczął pracę w Wydziale Spraw Międzynarodowych w Departamencie Sprawiedliwości.[11]
W 1952 roku John F. Kennedy postanowił wystartować w wyborach do Senatu jako przedstawiciel stanu Massachusetts. Bobby z całą energią zaangażował się w kampanię. Namówił także swojego przyjaciela z Harvardu, Kennetha (Kenny’ego) O’Donnella, by przyłączył się do obozu Kennedych. O’Donnell miał stać się jednym ze sprzymierzeńców obu braci i doradcą JFK w Białym Domu.[12] 26-letni Robert okazał się znakomitym szefem kampanii, swoje zadania wykonywał z niebywałą energią i skutecznością. Nie cofał się przed żadnymi przeszkodami, mając na celu przede wszystkim sukces wyborczy brata.[13]
Pod koniec 1952 roku Robert (prawdopodobnie z pomocą ojca) otrzymał posadę asystenta głównego radcy prawnego w Podkomisji Śledczej Senatu, której przewodził kontrowersyjny senator Joseph McCarthy, znany ze swojej kampanii przeciw osobom podejrzanym o działalność na rzecz komunistów. McCarthy, republikanin, był przyjacielem rodziny Kennedych, jednak kiedy jego histeryczne „polowanie na czarownice” zaczęło przybierać coraz większe rozmiary, a on sam stał się obiektem coraz ostrzejszej krytyki, w lipcu 1953 roku Kennedy zrezygnował z pracy w komisji. Przez kilka następnych miesięcy działał w Komisji Hoovera, a następnie wybrał się w podróż do Związku Radzieckiego.[14]
„Bobby jest twardy jak stal!”
W 1956 roku John F. Kennedy ubiegał się o nominację Partii Demokratycznej na kandydata na wiceprezydenta u boku Adlaia Stevensona, jednak przegrał walkę z senatorem Estesem Kefauverem. Ostatecznie Stevenson przegrał wybory prezydenckie z Dwightem D. Eisenhowerem, który został wybrany na drugą kadencję.[15] Po kampanii wyborczej Robert powrócił do Podkomisji Śledczej Senatu. Najsłynniejszą sprawą, jaką się zajmował, było badanie wpływów elementów przestępczych w amerykańskich związkach zawodowych. Istniało poważne podejrzenie, że Związek Kierowców Ciężarówek, Teamsters Union, współpracował z mafią. Robert Kennedy został doradcą międzypartyjnej Specjalnej Komisji do spraw Niewłaściwych Praktyk Związkowych lub Kierowniczych, która rozpoczęła działalność w 1957 roku i znana jest pod nazwą Komisji McClellana.[16] Przesłuchania w Senacie były transmitowane przez telewizję. Kennedy ostro występował przeciwko oskarżonym o malwersacje finansowe przywódcom Teamsters Union: Davidowi Beckowi i Jamesowi „Jimmy’emu” Hoffie.[17] Komisja zakończyła działalność w 1959 roku, a Robert postanowił opisać problem korupcji w związkach zawodowych. Jego książka „Wróg publiczny” (The Enemy Within), w której był bezlitosny wobec gangsterów, bardzo dobrze się sprzedawała, przyczyniając się do jeszcze większego wzrostu popularności Kennedy’ego w całym kraju.[18] Dumny Joseph Kennedy mówił o swoim synu: „Bobby jest twardy jak stal!”.[19]
W 1958 roku John Kennedy zdecydowaną większością głosów wygrał kolejne wybory do Senatu. Coraz poważniej myślał o Białym Domu. 2 stycznia 1960 roku ogłosił, że zamierza ubiegać się o nominację Partii Demokratycznej na kandydata na prezydenta. Robert został szefem kampanii wyborczej.[20] Swoje zadanie wykonywał z wielkim oddaniem i zaangażowaniem. Pewnego razu, kiedy podróżował pociągiem na spotkanie z wyborcami, kilka mil przed stacją docelową rozszalała się burza śnieżna, uniemożliwiając dalszą jazdę. Robert wysiadł z pociągu i przebył cały odcinek na piechotę, by nie odwoływać spotkania.[21]
JFK nie był zbyt popularny w stanach południowych, więc aby zapewnić sobie głosy demokratów z Południa, na swojego kandydata na wiceprezydenta wybrał Lyndona Johnsona, senatora z Teksasu, lidera Partii Demokratycznej w wyższej izbie Kongresu. Robert i Johnson nie lubili się, a ich stosunki stopniowo ulegały dalszemu pogorszeniu.[22]
W czasie kampanii Bobby pomógł uwolnić pastora Martina Luthera Kinga, który został aresztowany w trakcie demonstracji na rzecz wprowadzenia równych praw obywatelskich. Postawa Roberta poruszyła czarnoskórych wyborców, którzy w większości zagłosowali na JFK. Biografowie wskazują jednak, że działanie braci Kennedych w sprawie pastora Kinga nie było wynikiem chłodnej wyborczej kalkulacji, lecz wynikało z ich osobistego przekonania o słuszności walki z rasizmem.[23] John F. Kennedy wygrał wybory, zostając 35. prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Prokurator generalny
Po wygranych wyborach JFK i jego doradcy zajęli się obsadzaniem stanowisk w administracji państwowej. W połowie grudnia wciąż nie było decyzji, kto obejmie funkcję prokuratora generalnego. Prezydent-elekt zaproponował to stanowisko Robertowi jeszcze w listopadzie, ale on nie mógł się zdecydować, czy chce rozpocząć samodzielną karierę, czy woli być razem z bratem z Waszyngtonie. Obawiano się oskarżeń o nepotyzm, jednak Joseph Kennedy uważał, że JFK musi mieć przy sobie kogoś bliskiego, kogo może darzyć pełnym zaufaniem. John tłumaczył bratu, że przed nową administracją stoją różne, także delikatne, zadania, a prokurator generalny musi być lojalny i zdecydowany i nikt oprócz niego nie ma takich cech. Ostatecznie Robert zgodził się i, jak się miało okazać, JFK miał już na zawsze połączyć los brata z własnym.[24]
Niemal natychmiast po uroczystościach inauguracyjnych Robert Kennedy przystąpił do pracy jako szef Departamentu Sprawiedliwości. Zajął się przygotowaniem listy osób zaangażowanych w zorganizowaną przestępczość, nie wyłączając mafijnych bossów, z których część czerpała olbrzymie zyski z działalności na Kubie, zanim rewolucja Fidela Castro położyła temu kres. W stan oskarżenia postawiono ważnych przestępców, niektórzy – jak się okazało – mieli związek z Jimmym Hoffą. Liczba procesów sądowych członków mafii wzrosła kilkakrotnie.[25] RFK działał z rozmachem, wykazywał się ogromną pracowitością i realizmem. Przyczynił się do znacznego uzdrowienia organizacji związkowych. Bezkompromisowo walczył ze zwolennikami segregacji rasowej.[26] Nieustannie chciał poszerzać swoją wiedzę. W swoim domu Hickory Hill w McLean w Wirginii, który Robert i Ethel nabyli od JFK i jego żony, prokurator generalny organizował seminaria, na które zapraszano znane osobistości, zwłaszcza historyków. Pomagali oni ukazać członkom gabinetu JFK dzieje i politykę Stanów Zjednoczonych w szerszym kontekście.[27]
Na początku prezydentury Kennedy’ego pojawił się problem Kuby i przygotowywanej jeszcze za prezydentury Eisenhowera inwazji na wyspę. Akcja, która odbyła się w kwietniu 1961 roku, zakończyła się fiaskiem, a nowy prezydent znalazł się w ogniu krytyki. Zobacz także: Stosunki USA-Kuba 1959-1961. Inwazja w Zatoce Świń Operacja ujawniła błędy militarne, organizacyjne, a także sporą autonomię i niesprawność Centralnej Agencji Wywiadowczej, z czym J. F. Kennedy miał zamiar walczyć. Po niepowodzeniu inwazji dokonał zmian w swojej administracji. Dotychczasowy dyrektor CIA, Allen Dulles, jego zastępca Charles Cabell oraz zastępca dyrektora do spraw operacji Richard Bissell zostali zdymisjonowani. Miejsce Bissella zajął Richard Helms. JFK chciał, żeby nowym szefem CIA został Robert. Żałował, że jego brat nie został wcześniej wtajemniczony w szczegóły operacji. Bobby nie zgodził się na objęcie stanowiska dyrektora CIA (otrzymał je John McCone), zaproponował natomiast, że może być osobistym reprezentantem prezydenta w CIA i znaleźć się w komisji mającej na celu analizę fiaska inwazji.[28] Robert postanowił, że już nigdy nie pozwoli podwładnym swojego brata, by tak bardzo zaszkodzili jego prezydenturze. Jego gotowość do przysporzenia sobie wrogów, lojalność wobec brata i bystry umysł sprawiły, że w pełni poświęcił się temu zadaniu, stając się nieoficjalnym głównym doradcą prezydenta.[29] Wkrótce po niepowodzeniu operacji w Zatoce Świń Centralna Agencja Wywiadowcza powróciła do swoich planów obalenia reżimu Fidela Castro. Plan przeprowadzania akcji sabotażowych i wspierania paramilitarnych działań na Kubie otrzymał nazwę „Operacja Mangusta”. Został zatwierdzony przez prezydenta Kennedy’ego w listopadzie 1961 roku. Do dziś nie jest jasne, czy „Operacja Mangusta” przewidywała fizyczną eliminację kubańskiego przywódcy, a jeśli tak, to czy bracia John i Robert Kennedy o niej wiedzieli i ją zaaprobowali. Zobacz także: Plany zamachu na Fidela Castro. Operacja Mangusta
W październiku 1962 roku prezydent Kennedy otrzymał informację, że na Kubie zostały zainstalowane radzieckie wyrzutnie rakiet balistycznych. W Białym Domu zaczęła działać specjalna grupa doradców prezydenta, „Ex-Comm” – od „Executive Commitee of the National Security Council” – „Komitet Wykonawczy Rady Bezpieczeństwa Narodowego”. W jej składzie znalazł się także Robert Kennedy, który nie zamierzał dopuścić ani do powtórki sytuacji sprzed kilkunastu miesięcy, ani do podjęcia decyzji, która mogłaby doprowadzić do niebezpiecznej eskalacji konfliktu. Rozpoczął się kubański kryzys rakietowy. 22 października została ogłoszona blokada wyspy, która rozpoczęła się dwa dni później. Świat stanął na krawędzi wojny jądrowej. Prezydent Kennedy zażądał, by Nikita Chruszczow wycofał z Kuby radziecką broń atomową. Kryzys został zażegnany 28 października, kiedy z Moskwy nadeszła wiadomość o wycofaniu rakiet. Zobacz także: Kubański kryzys rakietowy, cz. I Latem i jesienią 1967 roku Robert Kennedy, na podstawie swoich wspomnień i osobistych notatek, napisał książkę „Trzynaście dni. Wspomnienia z kryzysu kubańskiego”. Choć nie dokończył dzieła, jego praca stanowi istotne źródło wiedzy na temat tego, co działo się w Białym Domu w czasie październikowego kryzysu i podjęcie jakich kroków rozważano.[30]
Prezydentura Kennedy’ego to okres agresywnej walki rasistów ze zwolennikami zniesienia segregacji rasowej. JFK i jego brat coraz bardziej sprzeciwiali się dyskryminacji Afroamerykanów, nie potrafili jednak przezwyciężyć oporu konserwatystów w Kongresie. Do gwałtownej konfrontacji doszło we wrześniu 1962 roku, gdy czarnoskóry James Meredith podjął próbę rozpoczęcia studiów na Uniwersytecie Missisipi. Kolejna wielka akcja bojkotu, demonstracji i strajków okupacyjnych miała miejsce w Birmingham w Alabamie w kwietniu 1963 roku. W czerwcu tego samego roku gubernator Alabamy George Wallace próbował nie dopuścić dwóch Murzynów do uniwersytetu stanowego. Prezydent Kennedy poparł w przemówieniu transmitowanym przez telewizję ustawę, która zapewniłaby wszystkim Amerykanom równe prawa i szanse. 28 sierpnia odbył się marsz na Waszyngton, w którym wzięło udział 250 tysięcy osób, w tym 50 tysięcy białych. Śmierć prezydenta Kennedy’ego sprawiła, że prace nad ustawą o prawach obywatelskich zostały spowolnione. Została ona podpisana przez prezydenta Lyndona Johnsona latem 1964 roku.[31]
22 listopada, dwa dni po swoich trzydziestych ósmych urodzinach, Robert Kennedy otrzymał wiadomość, że prezydent zginął w zamachu w Dallas. Pojechał do bazy Andrews pod Waszyngtonem, dokąd przyleciał Air Force One z ciałem JFK na pokładzie. Trzy dni później brał udział w pogrzebie brata. Śmierć JFK była dla niego wielkim ciosem, być może także dlatego, że uważał, iż to jego wrogowie doprowadzili do zabójstwa prezydenta. Gdyby za zamachem w Dallas rzeczywiście stała mafia (co nigdy nie zostało ani jednoznacznie potwierdzone, ani wykluczone), jej cel został osiągnięty – bez oparcia w bracie-prezydencie prokurator generalny został unieszkodliwiony. RFK nie pozostał długo w gabinecie prezydenta Johnsona. Uważał głowę państwa za uzurpatora i człowieka wulgarnego. Podejrzewał także, że był on zamieszany w zabójstwo JFK. Był zirytowany pośpiechem, z jakim Johnson chciał przejąć urząd prezydenta. W 1964 roku zrezygnował z funkcji prokuratora generalnego i postanowił wziąć udział w wyborach do Senatu z ramienia stanu Nowy Jork.[32]
Senator
Wybory do Kongresu odbyły się 3 listopada 1964 roku. Robert Kennedy uzyskał 53,5% głosów, pokonując kandydata republikanów Kennetha Keatinga. Po kilku tygodniach zaczął zgłaszać pierwsze projekty i poprawki do ustaw. W prasie pojawiały się jego liczne oświadczenia dotyczące aktualnych spraw. Nie bał się wypowiadać opinii niezgodnych ze stanowiskiem gabinetu Johnsona. Miał żal do kilku dawnych współpracowników, którzy zostali przy nowym prezydencie, choć wcześniej należeli do ekipy JFK. Robert, wciąż pogrążony w żałobie po zamordowanym bracie, usiłował kontynuować jego dzieło. Próbował się do niego upodobnić, ale w przeciwieństwie do JFK nie był intelektualistą pochłaniającym w każdy weekend kilka książek. Był człowiekiem realizującym się w akcji. Coraz większy nacisk kładł na sprawę segregacji rasowej, krytykował wzrost zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Wietnamie, interesował się społeczną nierównością.[33]
Robert Kennedy odbył szereg podróży zagranicznych. Jeszcze zanim został senatorem, w czerwcu 1964 roku wraz z Ethel i trojgiem dzieci wybrał się do Polski. Choć wizyta miała raczej prywatny charakter, na każdym kroku Kennedym towarzyszyło grono dziennikarzy i tłumy ludzi. Z wizyty w Polsce powstał ciekawy materiał filmowy „Amerykanin w PRL-u”.[34] W listopadzie 1965 roku RFK odwiedził Amerykę Łacińską, a w kolejnym roku Afrykę Południową. Po powrocie do kraju zajął się tematem ubóstwa. Uważał jednak, że należy propagować pracę, a nie opiekę społeczną. Przez następnych kilka miesięcy Kennedy usiłował zgromadzić koalicję białych biznesmenów i zdobyć fundusze, by stworzyć nowe miejsca pracy i zmienić struktury społeczne. Badał warunki pracy robotników sezonowych, zainteresował się także losem Indian, zwiedzał ich rezerwaty. W 1967 roku wraz z Podkomitetem ds. Ubóstwa pojechał na Południe. Z olbrzymim osobistym zaangażowaniem, które nie budziło żadnych wątpliwości, odwiedzał biednych ludzi w ich starych chatach, rozmawiał z nimi, siedział w otoczeniu chorych dzieci, wyrażał szczere współczucie.[35]
W miarę jak zbliżał się rok 1968, Robert F. Kennedy stawał się niemal naturalnym kandydatem Partii Demokratycznej na prezydenta. Jego biuro otrzymywało dziennie kilkakrotnie więcej listów niż wysyłano do innych senatorów. Coraz więcej młodych demokratów w całym kraju nazywało się „ludźmi Kennedy’ego”. Informacje w prasie na temat RFK pojawiały się bardzo często. Przewodnicy, którzy oprowadzali wycieczki po Kapitolu, podobno opowiadali zwiedzającym, że bracia Robert i Edward Kennedy są tam największą atrakcją turystyczną. RFK wciąż jednak milczał w sprawie zgłoszenia swojej kandydatury w nadchodzących wyborach. Sądził, że prezydent Johnson zdecyduje się walczyć o kolejną kadencję, więc nie chciał rozbijać własnej partii. Kiedy jednak okazało się, że pozycja urzędującego prezydenta staje się coraz słabsza, a jego stanowisko w sprawie wojny w Wietnamie jest coraz bardziej niepopularne, Robert Kennedy podjął decyzję. 16 marca 1968 roku ogłosił, że zamierza ubiegać się o najwyższy urząd w państwie. 31 marca Lyndon Johnson wycofał się z walki wyborczej.[36]
Kampania wyborcza Roberta znacznie różniła się od tej, którą on sam organizował osiem lat wcześniej. Była bardziej chaotyczna i choć rodzina Kennedych znów się zaangażowała, to jednak całej akcji brakowało entuzjazmu i pozytywnego ducha, widocznego w 1960 roku. Nawet przemówienia RFK nie były starannie przygotowane. Mimo to ludzie uwielbiali go, oblegali jego samochód, wciąż towarzyszyły mu tłumy.[37]
Aby na konwencji Partii Demokratycznej uzyskać oficjalną nominację, Robert Kennedy musiał zwyciężyć w najważniejszych prawyborach: w Indianie, Dakocie Południowej i Kalifornii. 4 kwietnia w Indianie Kennedy dowiedzieli się o zabójstwie Martina Luthera Kinga, do którego doszło w Memphis. RFK wziął udział w pogrzebie pastora. Zwyciężył w prawyborach w Indianie, później także w Dakocie Południowej i Nebrasce, przegrał zaś w Oregonie. W takiej sytuacji istotne znaczenie miał wynik prawyborów w Kalifornii. Kennedy odniósł tam jednak zwycięstwo.[38]
Późnym wieczorem 4 czerwca Robert Kennedy przemawiał w sali balowej hotelu Ambassador w Los Angeles. Towarzyszyła mu Ethel, która spodziewała się jedenastego dziecka. Bobby dziękował za poparcie, wyraził także nadzieję, że cała jego kampania zostanie zwieńczona sukcesem. Na koniec powiedział: „A teraz naprzód, na Chicago! I tam też wygramy!” Krótko po północy miał jeszcze wziąć udział w konferencji prasowej, zorganizowanej w tym samym hotelu. Aby uniknąć tłumów, zaproponowano, by senator poszedł na konferencję przez hotelową kuchnię, gdzie jednak również znajdowało się dużo osób. Na prośbę Kennedy’ego ochrona miała zwracać szczególną uwagę na ciężarną Ethel. W pewnym momencie rozległy się strzały. Senator leżał na podłodze w kałuży krwi, rannych zostało także pięć innych osób (ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo). Kennedy został zabrany do Szpitala Centralnego, po czym przewieziono go do Szpitala Dobrego Samarytanina, by przeprowadzić operację mózgu, w którym utkwił jeden z pocisków. Operacja trwała prawie cztery godziny, jednak nie była w stanie uratować życia senatora. 42-letni Robert F. Kennedy zmarł 6 czerwca 1968 roku przed 2:00 w nocy.[39]
Trumna z ciałem senatora została przetransportowana na pokładzie samolotu do Nowego Jorku, gdzie 8 czerwca odbyło się nabożeństwo żałobne. Następnie została przewieziona pociągiem do Waszyngtonu. Po zapadnięciu zmroku RFK został pochowany na Cmentarzu Narodowym w Arlington, niedaleko zamordowanego brata.
Podobnie jak w przypadku JFK, śmierć Roberta Kennedy’ego do dziś nie została wyjaśniona. O zabójstwo został oskarżony 24-letni Palestyńczyk Sirhan Sirhan, jednak na miejscu zdarzenia znaleziono więcej pocisków, niż mógłby w tak krótkim czasie wystrzelić rewolwer Sirhana, mogący pomieścić osiem nabojów. Świadkowie twierdzili, że zamachowców było więcej i że być może byli nimi sami policjanci i ochroniarze Kennedy’ego. Sirhan został skazany na karę śmierci, którą później zamieniono na dożywotnie więzienie. Niewykluczone, że za zamachem stały CIA, FBI, zwolennicy segregacji rasowej, mafia lub lobby wojskowo-przemysłowe obawiające się wycofania Amerykanów z Wietnamu.
Bibliografia:
- Breuer W. B., Vendetta! Castro i bracia Kennedy, Warszawa 1998.
- Brogan H., John Fitzgerald Kennedy, Wrocław 2003.
- Collier P., Horowitz D., Dynastia Kennedych, Kraków 2000.
- Hostage to Fortune. The Letters of Joseph P. Kennedy, pod red. A. Smith, Nowy Jork 2001.
- Kennedy R. F., Trzynaście dni. Wspomnienia z kryzysu kubańskiego, Warszawa 2003.
- Leamer L., Kobiety Kennedych, Warszawa 1998.
- Pastusiak L., Stany Zjednoczone od Jerzego Waszyngtona do Ronalda Reagana, t. 3, Warszawa 1988.
- Zyblikiewicz L., USA, Warszawa 2004.
- Żmuda A. F., Legenda klanu Kennedych, Warszawa 1985.
[1] A. F. Żmuda, Legenda klanu Kennedych, Warszawa 1985, s. 153.
[2] Franklin Roosevelt to Robert Kennedy, 9, July 12, 1935, (w:) Hostage to Fortune. The Letters of Joseph P. Kennedy, pod red. A. Smith, Nowy Jork 2001, s. 159; Robert Kennedy, 9, to Franklin Roosevelt, July 19, 1935, (w:) Ibidem.
[3] L. Leamer, Kobiety Kennedych, Warszawa 1998, s. 150-151, 169.
[4] Ibidem, s. 213.
[5] A. F. Żmuda, op. cit., s. 154.
[6] P. Collier, D. Horowitz, Dynastia Kennedych, Kraków 2000, s. 111.
[7] Ibidem, s. 123.
[8] H. Brogan, John Fitzgerald Kennedy, Wrocław 2003, s. 39.
[9] L. Leamer, op. cit., s. 236.
[10] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 121-122.
[11] A. F. Żmuda, op. cit., s. 155.
[12] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 124-125.
[13] W. B. Breuer, Vendetta! Castro i bracia Kennedy, Warszawa 1998, s. 32.
[14] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 135-136.
[15] L. Pastusiak, Prezydenci. Stany Zjednoczone od Jerzego Waszyngtona do Ronalda Reagana, t. 3, Warszawa 1988, s. 105.
[16] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 146-147.
[17] W. B. Breuer, op. cit., s. 87.
[18] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 151.
[19] W. B. Breuer, op. cit., s. 87.
[20] L. Pastusiak, op. cit., s. 107.
[21] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 157.
[22] H. Brogan, op. cit., s. 57.
[23] Ibidem, s. 67-68.
[24] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 169-171.
[25] Ibidem, s. 178-179, 201.
[26] A. F. Żmuda, op. cit., s. 157.
[27] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 188.
[28] Ibidem, s. 180.
[29] H. Brogan, op. cit., s. 88.
[30] R. F. Kennedy, Trzynaście dni. Wspomnienia z kryzysu kubańskiego, Warszawa 2003.
[31] L. Zyblikiewicz, USA, Warszawa 2004, s. 295-298, 310.
[32] L. Leamer, op. cit., s. 329-330.
[33] A. F. Żmuda, op. cit., s. 160-162.
[34] http://vod.tvp.pl/dokumenty/historia/amerykanin-w-prl-u/wideo/amerykanin-w-prl-u/4284037 (dostęp: 20.11.2015)
[35] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 216-218.
[36] A. F. Żmuda, op. cit., s. 164-170.
[37] P. Collier, D. Horowitz, op. cit., s. 228.
[38] A. F. Żmuda, op. cit., s. 173-174.
[39] Ibidem, s. 177-178; L. Leamer, op. cit., s. 340-342.