Przemysław Semczuk, Wampir z Zagłębia

4 listopada 2016 roku na ekrany polskich kin wchodzi film Macieja Pieprzycy Jestem mordercą. Głównym wątkiem tego thrillera będzie sprawa Wampira z Zagłębia – Zdzisława Marchwickiego. Fabularny obraz nie przybliży dokładnie całej historii jednego z największych seryjnych morderców w historii Polski. Dlatego warto sięgnąć po książkę Przemysława Semczuka Wampir z Zagłębia.

Autor Wampira… jest dziennikarzem i publicystą współpracującym z TVP i tygodnikami „Wysokie obcasy”, „Newsweek” i „Wprost”. Przemysław Semczuk dotychczas wydał cztery książki: Zatajone katastrofy PRL[1], Czarna wołga. Kryminalna historia PRL[2], Magiczne dwudziestolecie[3] i Maluch. Biografia[4]. W swoich publikacjach często korzysta z dokumentacji archiwalnej i przeprowadza skomplikowany proces zbierania informacji oraz dowodów.

Przemysław Semczuk, Wampir z Zagłębia

Przemysław Semczuk, Wampir z Zagłębia

Lata sześćdziesiąte w historii PRL to okres dynamicznego rozwoju gospodarczego kraju. Szczególnie na Śląsku przemysł ciężki pracował pełną parą. Społeczeństwo było wręcz pochłonięte pracą, ale przestępcza działalność jednego człowieka skutecznie to zmieniła. Osobą, przez którą cały Śląsk był sparaliżowany strachem, okazał się Zdzisław Marchwicki. Ten niepozorny i niewykształcony pracownik fizyczny jest sprawcą 14 brutalnych mordów kobiet. Przez lata mieszkanki Śląska żyły w nieustannym strachu przed Wampirem. Spekulowano, że ma on zamiar dokonać 1000 mordów na 1000 lat istnienia państwa polskiego. Brak rzetelnych informacji ze strony państwa powodował masę domysłów i plotek, które krążyły wśród kobiet. Jak to się stało, że przez prawie sześć lat Zdzisław Marchwicki pozostawał nieuchwytny? Milicja Obywatelska w latach sześćdziesiątych przechodziła gruntowne przemiany kadrowe. Do szeregów tej służby zaczęli wstępować ludzie mający pojęcie o pracy dochodzeniowo-śledczej, co nie było normą w stosunku do wcześniejszych lat. Metody kryminalistyki również zaczynały być coraz bardziej skuteczne w łapaniu przestępców. Mimo tego brakowało doświadczenia i praktyki w poszukiwaniu morderców seksualnych na taką skalę jak w przypadku Marchwickiego. Inni zabójcy, jak Bogdan Arnold czy Karol Kot działali dość krótko i mieli mniejszą ilość ofiar na swoim koncie. Przełomem w sprawie Wampira okazało się morderstwo Jolanty Gierek, która była bratanicą Edwarda Gierka, będącego wówczas I sekretarzem KW PZPR w Katowicach. Po tym zdarzeniu śledztwo nabrało tempa, a do pracy nad złapaniem mordercy skierowano najlepszych funkcjonariuszy. Dodatkowo wyznaczono nagrodę w wysokości miliona złotych za wskazanie podejrzanego. MO została zalana falą donosów od mieszkańców Śląska. W większości były to fałszywe oskarżenia, ale pozwalały określić mniej więcej profil psychologiczny sprawcy. Do pomocy w złapaniu Wampira wykorzystano również ekspertyzę amerykańskiego psychiatry Jamesa A. Brussela. Ostatecznie to dzięki żonie Zdzisława Marchwickiego udało się zatrzymać mordercę. Jako osoba z marginesu społecznego, nadużywająca alkoholu i mająca pewne dysfunkcje w sferze seksualnej, idealnie pasował na sprawcę. Przeczyło to wcześniejszym tezom, że Wampir działał z pobudek politycznych. Po dwóch latach od zatrzymania, w 1974 roku, rozpoczął się proces Zdzisława Marchwickiego. Wystarczyło 10 miesięcy, żeby sąd w Katowicach wydał wyrok kary śmierci za morderstwo 14 kobiet. W 1977 roku Wampir z Zagłębia został powieszony i pochowany w nieoznaczonym grobie. Pojawiały się jednak wątpliwości, czy faktycznie właściwa osoba została skazana.

Przemysław Semczuk w książce Wampir z Zagłębia podjął się całościowego opisania sprawy Zdzisława Marchwickiego. Wykorzystał wszelkie dostępne źródła sądowe i milicyjne, a także akta zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej, żeby czytelnik mógł dokładnie poznać kulisy milicyjnego śledztwa. Do momentu zabójstwa Jolanty Gierek działania organów ścigania nie były zbyt efektywne, mimo że wśród wcześniejszych ofiar Wampira znajdowały się osoby powiązane z funkcjonariuszami MO. Kiedy Edward Gierek zaczął naciskać na skuteczniejsze złapanie mordercy, zdarzały się dni, kiedy na terenie Zagłębia nad sprawą Wampira pracowało jednocześnie ponad 1000 osób. Polityczny i społeczny nacisk wywierał ogromny wpływ na prowadzone śledztwo. W momencie gdy okazało się, że Zdzisław Marchwicki idealnie pasował do postaci Wampira, wyrok był już niemal przesądzony. Autor książki dużo uwagi poświęcił artykułom prasowym, które pojawiły się w latach 1972-1974. Wynikało z nich, że dziennikarze byli bardzo dobrze poinformowani o szczegółach postępowania przygotowawczego. Tworzono fałszywy wizerunek sadystycznej bestii mordującej niewinne kobiety. Wymiar sprawiedliwości przyczynił się do wielu manipulacji w toku procesu. Przykładem jest numer seryjny zegarka jednej z ofiar Wampira. Według karty gwarancyjnej to 6889, natomiast na sali sądowej odczytano numer 85319. Takich szczegółów Przemysław Semczuk znalazł znacznie więcej i to stanowi o znaczącej sile poznawczej jego książki. Czytelnik w pewnym momencie może zdać sobie sprawę, że to niekoniecznie Zdzisław Marchwicki był odpowiedzialny za te wszystkie zbrodnie. Ostatnie trzy ofiary zostały zamordowane w nieco odmienny sposób niż reszta. Dodatkowo wątpliwości wzbudza sprawa Piotra Olszowego. W marcu 1970 roku popełnił on samobójstwo, zabijając wcześniej żonę i dwójkę dzieci. Następnie podpalił dom i zginął w płomieniach, zacierając przy tym wszelkie ślady genetyczne. Kilka dni przed tą zbrodnią na milicję trafił anonim o treści: to było już ostatnie morderstwo, więcej już nie będzie i nigdy mnie nie złapiecie. Wampir po raz ostatni zaatakował na Śląsku w marcu 1970 roku. Marchwicki został zatrzymany dopiero po prawie dwóch latach. Wobec charakteru morderstw byłoby raczej niemożliwe, żeby sprawca tak po prostu przestał zabijać. Niemniej polityczne zapotrzebowanie na ukaranie ofiary sprawiło, że niezbędne stało się znalezienie odpowiedniej osoby.

Proces Zdzisława Marchwickiego i jego dwóch braci stał się szeroko komentowanym wydarzeniem. Wobec dużej ilości świadków i chętnych do uczestnictwa w rozprawie, niezbędne okazało się znalezienie odpowiednio dużego obiektu. Wykorzystano do tego salę Klubu Fabrycznego Zakładów Cynkowych „Silesia” w Katowicach, która stała się miejscem wzorcowego procesu pokazowego. Wystarczyło niecałe 10 miesięcy, żeby Wampir z Zagłębia, w osobie Zdzisława Marchwickiego, został skazany na karę śmierci. Autor dość dokładnie zajął się opisaniem złożoności postępowania sądowego i wszystkich czynników, które doprowadziły do skazania Wampira.

Przemysław Semczuk stworzył niezwykle pasjonującą i wielowątkową narrację dotyczącą jednej z największych spraw kryminalnych w historii PRL. Całość przedstawia się niezwykle rzetelnie dzięki wykorzystaniu całej dostępnej bazy źródłowej i literatury. Oprócz tytułowego bohatera książki, autor skupił się również na pozostałych braciach Marchwickich i osobach uczestniczących w śledztwie. Przemysław Semczuk przestawił kulisy pracy dochodzeniowo-śledczej Milicji Obywatelskiej, która musiała wykazać się przed partyjnymi czynnikami.

Książka jest obowiązkową pozycją do przeczytania przed obejrzeniem najnowszego filmu Macieja Pieprzycy Jestem mordercą. Dzięki niej łatwiej będzie się odnaleźć i zrozumieć pewne wątki, jakie zostaną poruszone w fabularnej opowieści o Zdzisławie Marchwickim oraz jego zbrodniczej działalności. Można ją również polecić jako głos w dyskusji na temat zasadności kary śmierci. W przypadku Wampira z Zagłębia o jego skazaniu nie zadecydowały dowody zebrane w czasie, tylko polityczne i społeczne naciski.

Tytuł: Wampir z Zagłębia
Autor: Przemysław Semczuk
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 382

[1]P. Semczuk,  Zatajone katastrofy PRL, Warszawa 2011.

[2]Idem,  Czarna wołga. Kryminalna historia PRL, Warszawa 2013.

[3]Idem, Magiczne dwudziestolecie, Warszawa 2013.

[4]Idem, Maluch. Biografia, Warszawa 2014.

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*