20 lipca 1969 roku – pierwsze lądowanie na Księżycu
20 lipca 1969 roku spełniło się chyba najbardziej ambitne marzenie w dziejach ludzkości – człowiek wylądował na Księżycu.
Srebrny Glob od wieków fascynował ludzi – już w prahistorii wykorzystywano go do określania czasu i tworzenia kalendarzy, a niektóre cywilizacje sądziły, że jest on miejscem wędrówki dusz umarłych. Uważano również, że Księżyc ma znaczenie negatywne, jego światło może prowadzić do obłędu, a on sam jest źródłem siły, którą wiedźmy używają do odprawiania swoich mrocznych rytuałów. W XVII wieku, kiedy pojawiły się teleskopy, możliwe było dokładniejsze zbadanie tego ciała niebieskiego i sporządzenie jego map. Pod koniec XIX wieku zaczęły ukazywać się opowiadania, których bohaterowie udali się w podróż na Księżyc. Na początku XX wieku, kiedy zaczęto projektować rakiety napędzane ciekłym paliwem, zrodziło się przekonanie, że wyprawa na Księżyc jest przedsięwzięciem możliwym do wykonania i jest to tylko kwestia czasu.
Ważnym krokiem na drodze do realizacji pomysłu załogowych lotów na Księżyc była II wojna światowa i zaprojektowane wówczas nazistowskie rakiety V-2. Ich instruktor, Wernher von Braun (1912-1977), w 1937 roku został dyrektorem technicznym w Peenemünde, ośrodku rozwijającym technikę rakietową dla celów wojskowych III Rzeszy. Jego marzeniem była jednak praca nad cywilnym zastosowaniem rakiet i podbój kosmosu. 12 maja 1945 roku von Braun oddał się w ręce Amerykanów, opracowując dla armii USA wiele typów rakiet.[1]
Wraz z początkiem zimnej wojny Stany Zjednoczone i Związek Radziecki dążyły do budowy jak największej liczby pocisków, które mogłyby przenosić głowice nuklearne. W połowie lat 50. rozpoczęły także dążenia do wysłania w kosmos pierwszego sztucznego satelity. Na początku 1957 roku główny radziecki konstruktor pojazdów kosmicznych, Siergiej Korolew (Korolow/Koroliow; 1907-1966) zaproponował, by przyspieszyć budowę międzykontynentalnej rakiety balistycznej R-7 i wykorzystać ją do wyniesienia w kosmos satelity. Korolew, podobnie jak von Braun, był bardziej zainteresowany stosowaniem rakiet w celach pokojowych i w eksploracji kosmosu, niż dla zadań wojskowych. Pierwszy sztuczny satelita „Sputnik Ziemli” („Towarzysz Ziemi”), został wystrzelony z kosmodromu Bajkonur 4 października 1957 roku i okrążył Ziemię w ciągu niespełna 97 minut.[2] Miał formę niewielkiej, metalowej kuli z nadajnikiem radiowym i 4 antenami.
Wystrzelenie Sputnika na orbitę okołoziemską zaskoczyło cały świat. W mediach wydarzenie okrzyknięto największym osiągnięciem ludzkości. Podważyło to dotychczasowe przekonanie, że Związek Radziecki może i jest zdolny wystawić ogromną liczebnie armię, ale nie jest w stanie zbudować nowoczesnej broni i urządzeń elektronicznych. Mimo iż Sputnik nie miał znaczenia militarnego, to rakieta, która wyniosła go na orbitę, była udoskonalonym międzykontynentalnym pociskiem balistycznym. Rakieta zdolna do wyniesienia satelity mogła również przenosić bombę wodorową. W związku z tym „szok sputnikowy” sprawił, że sprzymierzeńcy Stanów Zjednoczonych zaczęli wątpić, czy rzeczywiście technologia amerykańska przewyższa radziecką i będzie w stanie bronić ich w przypadku wojny. Zwłaszcza, że dotychczasowe próby USA, mające na celu wystrzelenie mniejszego od Sputnika satelity Explorera, kończyły się każdorazowo niepowodzeniem (zakończone sukcesem było dopiero wystrzelenie Explorera 1 w lutym 1958 roku). 3 listopada, miesiąc po wystrzeleniu Sputnika 1, Związek Radziecki za pomocą Sputnika 2 wyniósł na orbitę pierwsze zwierzę – suczkę Łajkę. Niestety, zginęła ona w kosmosie, ponieważ Sowieci nie opracowali możliwości sprowadzenia jej z powrotem na Ziemię.[3] Później oba supermocarstwa wysyłały w przestrzeń kosmiczną psy, małpy i szympansy.
Tymczasem Stany Zjednoczone praktycznie nie miały własnego programu kosmicznego. Prezydent Dwight D. Eisenhower nie przywiązywał do tego wielkiej wagi. Uznał, że USA nie muszą podbić kosmosu jako pierwsze. Zachodnia opinia publiczna obawiała się jednak całej serii radzieckich osiągnięć wojskowych i coraz większej przewagi technicznej i militarnej nad USA. W związku z tym prezydent Eisenhower podpisał 29 lipca 1958 roku National Aeronautics and Space Act, powołując do życia National Aeronautics and Space Administration (Narodową Agencję Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej, NASA), która rozpoczęła działalność 1 października 1958 roku.[4] NASA nie wchodzi w skład żadnego departamentu i jest organizacją podległą bezpośrednio Prezydentowi USA. Włączenie się NASA do wyścigu o podbój kosmosu stało się realne w dużej mierze dzięki przejęciu niemieckiego programu budowy rakiet V-2 i zaangażowaniu ekipy Wernhera von Brauna. To von Braun opracował rakietę Redstone, która wyniosła na orbitę amerykańskie satelity Explorer.[5]
W 1958 roku rozpoczęto prace nad pierwszym amerykańskim programem lotów kosmicznych, Mercury (od rzymskiego boga Merkurego). Jego celem było sprawdzenie, czy możliwe jest, by człowiek przeżył w przestrzeni kosmicznej, a następnie rozpoczęcie lotów załogowych. Pierwszych astronautów wybrano spośród pilotów wojskowych, którzy testowali nowe lub eksperymentalne samoloty i wykazywali się umiejętnością radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych (i potrafili odpowiednio wykorzystać skomplikowany osprzęt). Astronauci przechodzili intensywny trening, który odbywał się w powietrzu, w symulatorach lotu, a także w dżungli i na pustyni – gdyby tam nastąpiło lądowanie.
W tym czasie Sowieci osiągali kolejne sukcesy. 19 sierpnia 1960 roku w Sputniku 5 na orbitę wysłane zostały suczki Biełka oraz Striełka, które powróciły żywe na Ziemię. Striełka później urodziła szczenięta i jedno z nich, Pushinkę, Nikita Chruszczow przesłał 3-letniej Caroline Kennedy, córce następcy Eisenhowera, prezydenta Johna F. Kennedy’ego.[6]
12 kwietnia 1961 roku na pokładzie statku Wostok 1 w kosmos poleciał pierwszy człowiek, Jurij Gagarin (1934-1968). Lot po orbicie okołoziemskiej trwał 108 minut i przebiegł bez zakłóceń.[7] Po okrążeniu Ziemi Gagarin wylądował na rosyjskim stepie. Choć jego lot był kolejnym przykładem przewagi radzieckiego programu kosmicznego nad amerykańskim, Biały Dom wydał oświadczenie, zawierające gratulacje dla sowieckich naukowców i konstruktorów, którzy przyczynili się do tego sukcesu. Przyznano, że wprowadzenie na orbitę okołoziemską statku kosmicznego z człowiekiem na pokładzie i jego szczęśliwy powrót stanowi wielkie osiągnięcie techniczne.[8]
Nowy rząd USA nie zamierzał patrzeć obojętnie na następne sukcesy ZSRR w kosmosie. Opóźnienie spowodowane biernością administracji Eisenhowera w tej kwestii wciąż osłabiało autorytet zachodniego supermocarstwa. Pomimo iż amerykański program kosmiczny miał być bardzo kosztowny, prezydent Kennedy uznał, że będzie on najlepszym sposobem na odzyskanie prestiżu USA (nadwyrężonego dodatkowo przez fiasko inwazji w Zatoce Świń również w kwietniu 1961 roku).[9] Nadzieję na pomyślną realizację projektu dawał krótki (trwał 15 minut), zakończony sukcesem lot Alana Sheparda 5 maja 1961 roku. 25 maja 1961 roku prezydent Kennedy wystąpił do Kongresu z wnioskiem o przyznanie środków na program kosmiczny, mówiąc, że „w tym okresie żaden konkretny projekt podboju kosmosu nie wywrze większego wrażenia na ludzkości i nie będzie też istotniejszy dla jego zbadania w dłuższej perspektywie”. Przedstawił również najważniejsze zadanie programu: „Wierzę, że nasz naród powinien postawić sobie za cel, aby przed końcem tej dekady wysłać człowieka na Księżyc i sprowadzić go bezpiecznie na Ziemię”.[10] Kongres przyznał ogromne sumy na rozwój programu.
20 lutego 1962 roku lot orbitalny na pokładzie statku Mercury 6, którego kapsuła nosiła nazwę Friendship 7, odbył John Glenn. Lot trwał prawie 5 godzin i pozwolił na 3-krotne okrążenie Ziemi. Po locie Glenna, (Glenn stał się bohaterem narodowym, a w latach 1974-1999 był senatorem), JFK dążył do stworzenia międzynarodowych grup badających kosmos, w tym do zaproponowania partnerstwa Związkowi Radzieckiemu. Kennedy, podchodzący do podboju kosmosu z entuzjazmem i zaangażowaniem, wygłosił w Houston w Teksasie 12 września 1962 roku przemówienie, które przeszło do historii. O narodowym programie kosmicznym powiedział m. in.: „Zdecydowaliśmy się lecieć na Księżyc. Wybraliśmy realizację lotu na Księżyc oraz innych celów w ciągu najbliższej dekady nie dlatego, że są to cele łatwe, lecz właśnie dlatego, że są trudne. Ponieważ pozwolą skupić i oszacować nasze najlepsze siły i zdolności. Jesteśmy gotowi podjąć to wyzwanie, nie chcemy go odkładać na potem. Zamierzamy mu sprostać, tak jak i następnym.”[11]
Prezydent Kennedy nie doczekał chwili, kiedy pierwszy człowiek wylądował na Księżycu. Jego śmierć w wyniku zamachu w listopadzie 1963 roku spotęgowała dążenia Amerykanów do realizacji marzenia o lądowaniu na Księżycu przed końcem dekady. Mimo iż Sowieci nadal odnosili sukcesy: całodobowy lot wokół Ziemi (Gierman Titow, sierpień 1961), pierwszy lot zespołowy (sierpień 1962) i pierwszy lot kobiety, Walentiny Tierieszkowej (czerwiec 1963), to amerykański program kosmiczny nabrał przyspieszenia.[12] W 1963 roku zakończono misję Mercury, a 2 lata później NASA zainicjowała trwający do 1966 roku program dwuosobowych lotów Gemini. W czerwcu 1965 roku Edward White jako pierwszy obywatel USA odbył spacer w kosmosie na zewnątrz statku (Gemini 4). W międzyczasie zarówno USA, jak i ZSRR wysyłały na Księżyc sondy bezzałogowe, by sprawdzić, czy ewentualne lądowanie na Srebrnym Globie jest bezpieczne. Niektóre z sond wysyłały na Ziemię panoramiczne zdjęcia Księżyca.
W 1966 roku rozpoczęto realizację zainicjowanego w 1961 roku programu Apollo (od Apollina, greckiego boga światła i prawdy). Pierwsza załogowa wyprawa nie doszła jednak do skutku. 27 stycznia 1967 w misji Apollo 1 podczas próby naziemnej na platformie startowej doszło do pożaru kabiny. Zginęli wszyscy trzej członkowie załogi: Edward White, Virgil „Gus” Grissom, Roger Chafee. Misje Apollo od 2 do 6 były bezzałogowymi próbnymi lotami rakiet i statków. Lot Apollo 7 w październiku 1968 roku był pierwszą załogową misją programu, którą udało się w całości zrealizować. 2 miesiące później Apollo 8 wykroczył poza orbitę okołoziemską. Pierwsi ludzie okrążyli Księżyc. Była to także pierwsza załogowa wyprawa przy użyciu wielostopniowej rakiety Saturn V. Do jej powstania najbardziej przyczynił się Wernher von Braun. Jest to największa wybudowana przez człowieka rakieta, mająca 110,6 m wysokości i ważąca 3038,5 tony. Do dziś rakiety projektowane przez NASA do dalszej eksploracji kosmosu opierają się na projekcie Saturn V. W 1969 roku odbyły się loty misji Apollo 9 i 10. Dokonano prób lotu modułu księżycowego i przeprowadzono próbę generalną przed pierwszym lądowaniem na Księżycu.[13]
16 lipca 1969 roku rozpoczął się najważniejszy lot w dziejach ludzkości. Neil Armstrong, Edwin „Buzz” Aldrin i Michael Collins wyruszyli z misją Apollo 11. 20 lipca moduł księżycowy „Eagle” odłączył się od modułu dowodzenia „Columbia”, pilotowanego przez Collinsa. „Orzeł wylądował” i Armstrong opuścił lądownik. Jego pierwsze kroki na Księżycu i historyczne słowa „To jest mały krok człowieka, ale wielki skok dla ludzkości” zarejestrowała mała czarno-biała kamera umieszczona na zewnątrz modułu księżycowego. Choć jakość obrazu pozostawiała wiele do życzenia, a przez 45 lat powstało wiele teorii o tym, że lądowania na Księżycu nigdy (a przynajmniej wówczas) nie było, albo że spacer po Księżycu został nagrany w studiu filmowym, nagranie było i jest jednym z najbardziej ekscytujących w historii. Armstrong i Aldrin pokonali na Księżycu ok. 250 m i zebrali 21,7 kg (waga na Ziemi; na księżycu wszystko jest 6 razy lżejsze) próbek skał, zatknęli amerykańską flagę, pozostawili pamiątki, w tym złotą gałązkę oliwną i powrócili do modułu księżycowego, który ponownie połączył się z modułem dowodzenia, po czym rozpoczęli podróż powrotną na Ziemię. 24 lipca kapsuła z astronautami po kilku minutach od wejścia w atmosferę otworzyła spadochrony i wpadła do oceanu. Członków misji wyłowili nurkowie Marynarki Wojennej USA. Misja zakończyła się szczęśliwie, choć miesiąc wcześniej prezydent Richard Nixon przygotował orędzie, które miał wygłosić, gdyby załoga nie zdołała powrócić na Ziemię. Astronauci powracający z Księżyca byli poddani 2-tygodniowej kwarantannie, na wypadek, gdyby zarazili się niebezpiecznymi bakteriami, po czym podróżowali po całym świecie, ciesząc się sławą.
Na Księżycu wylądowały jeszcze załogi misji Apollo 12, 14, 15, 16 i 17, wykonując coraz bardziej zaawansowane badania. Jedna z misji pozostawiła na Księżycu listę astronautów amerykańskich i radzieckich, którzy zginęli w trakcie realizacji programów kosmicznych. Astronauci z Apollo 13 cudem powrócili na Ziemię po wybuchu w module księżycowym i nie wylądowali na Srebrnym Globie. Istniały plany wysłania misji Apollo 18, 19 i 20, jednak w związku z cięciami budżetowymi w NASA zostały one odwołane. Od połowy lat 70. na Księżyc nie wysyłano już statków kosmicznych, dopiero w ostatnich latach w kierunku naturalnego satelity Ziemi wyruszają maszyny bezzałogowe. USA, Chiny i Rosja rozważają powrót ludzi na Księżyc.
Bibliografia:
- Bazylow L., Wieczorkiewicz P., Historia Rosji, Wrocław 2010.
- Brogan H., John Fitzgerald Kennedy, Wrocław 2003.
- Dyer A. , Wyprawy na Księżyc, Janki 2009.
- Friedman N., Tajne akta zimnej wojny 1945-1991, Warszawa 2005.
- Fursenko A., Naftali T., Tajna wojna Chruszczowa, Warszawa 2007.
- Schlesinger Jr A., Jacqueline Kennedy. Historyczne rozmowy o życiu z Johnem F. Kennedym, Kraków 2012.
- Wielkie mowy historii, t. 4: Od Kennedy’ego do Ratzingera, pod red. M. Gumkowskiego, Warszawa 2006.
- Żmuda A. F., Legenda klanu Kennedych, Warszawa 1985.
[1] N. Friedman, Tajne akta zimnej wojny 1945-1991, Warszawa 2005, s. 30.
[2] A. Fursenko, T. Naftali, Tajna wojna Chruszczowa, Warszawa 2007, s. 171-173.
[3] N. Friedman, op. cit., s. 30-31.
[4] http://www.nasa.gov/about/highlights/what_does_nasa_do.html#.U8umZPl_tfg dostęp: 20.07.2014
[5] N. Friedman, op. cit., s. 30-31.
[6] A. Schlesinger Jr., Jacqueline Kennedy. Historyczne rozmowy o życiu z Johnem F. Kennedym, Kraków 2012, s. 232.
[7] L. Bazylow, P. Wieczorkiewicz, Historia Rosji, Wrocław 2010, s. 499.
[8] A. F. Żmuda, Legenda klanu Kennedych, Warszawa 1985, s. 83-84; http://www.jfklink.com/speeches/jfk/publicpapers/1961/jfk117_61.html dostęp: 20.07.2014
[9] H. Brogan, John Fitzgerald Kennedy, Wrocław 2003, s. 141-142.
[10] http://www.jfklink.com/speeches/jfk/publicpapers/1961/jfk205_61.html dostęp: 20.07.2014
[11] J. F. Kennedy, O narodowym programie kosmicznym 12.09.1962, (w:) Wielkie mowy historii, t. 4: Od Kennedy’ego do Ratzingera, pod red. M. Gumkowskiego, Warszawa 2006, s. 35.
[12] L. Bazylow, P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 499.
[13] A. Dyer, Wyprawy na Księżyc, Janki 2009, s. 30-31.
Mała poprawka: zdjęcie podpisane „Start rakiety Saturn V” (7. od góry) przedstawia w rzeczywistości inną rakietę z tej rodziny, Saturn I. A dokładnie jest to konfiguracja wykorzystana w misji SA-5 która wystartowała 29 stycznia 1964. Celem było przetestowanie samej rakiety nośnej w 2-stopniowej konfiguracji, ładunkiem był więc tylko 17-tonowy balast.
http://en.wikipedia.org/wiki/SA-5_(Apollo)
http://exploration.grc.nasa.gov/education/rocket/gallery/saturn/saturn1.html
Dziękujemy za czujność – poprawiamy :)
fałsz
Czy możesz rozwinąć? :)
Pewnie chodzio teorie spiskowe negujące lądowanie :P
Okazją do spotkania Harrisona Schmitta, członka misji Apollo 17 i człowieka, który jako ostatni był na Księżycu, będzie European Rover Challenge – Europejskie Zawody Łazików Marsjańskich. To największe w Europie wydarzenie robotyczno-kosmiczne odbędzie się w Polsce w Podzamczu (woj. świętokrzyskie) w pierwszy weekend września.
@ESF
Wiemy i polecamy :)
https://wiekdwudziesty.pl/ostatni-czlowiek-na-ksiezycu-we-wrzesniu-w-polsce/
Szkoda tylko ze od tak dawien dawna żadnego polaka poza nasza planeta nie bylo . Nasz kraj zaczyna sie szybko rozwijac zmieniac na lepsze ale jesli chodzi o to co nad nami to nic tam nie szukamy niestety
Polecam zapoznać się z licznymi wspomnieniami generała Hermaszewskiego. Oprócz legendarnego i historycznego lotu w kosmos Mirosław Hermaszewski ma na swoim koncie sporo zasług jako pilot wojskowy.
Niestety obecnie nie mamy szans na lot Polaka w kosmos. Jedyne co leży w naszym zasięgu to własny satelita. Wyniesiony na orbitę okołoziemską przez komercyjną rakietę.
Szanowny Panie Michale, zauważam u Pana jakieś dziwne predylekcje do okresu PRL. Fajnie, że Hermaszewski poleciał w kosmos, tylko co z tego? Przecież ten lot miał charakter wyłącznie propagandowy, i to jeszcze ukierunkowany na sztuczną ideologiczną przyjaźń polsko-sowiecką. A satelita, przynajmniej, odgrywa rolę praktyczną i do czegoś konkretnego się przydaje.
Hermaszewski oraz jego brat byli elitą polskiego lotnictwa wojskowego w okresie PRL. Wyszkolenie oraz sposób dowodzenia jednostkami wojskowymi nie miał nic wspólnego z polityką. Póki co generał Hermaszewski był jedynym Polakiem w kosmosie i jakoś obecnie nasi nowi europejscy i atlantyccy przyjaciele nie chcą nam pomóc w podboju kosmosu.
Panie Michale, nie bardzo rozumiem Pańskiego argumentu związanego z gen. Hermaszewskim. Owszem, był elitarnym pilotem wojskowym, więc zakwalifikował się do sowieckiego lotu w kosmos. Nigdzie nie twierdziłem, że był on jakimś fanatycznym komunistą i dlatego został pierwszym polskim kosmonautą. Zresztą to samo było w przypadku Gagarina. Aczkolwiek, zarówno w jednym, jak i drugim przypadku policja polityczna w sposób oczywisty musiała prześwietlić obu pilotów, ich rodziny czy bliskich znajomych, żeby nie wyszły na światło dzienne jakieś nieprawomyślne odchylenia. W przypadku gen. Hermaszewskiego przypomnę Panu jeszcze taki fakt, że Sowieci w kosmos „wozili” także przedstawicieli tak egzotycznych krajów, jak Kuba, Wietnam czy Mongolia, jedynie z tego powodu, że były to to bratnie kraje „demokracji ludowej”, czyli mówiąc wprost – komunistyczne. Tak więc jedynie propaganda, Panie Michale, i to ukierunkowana w bardzo paskudnym celu, czyli uzależnienia Polaków od ZSRR.
Co do naszych europejskich i atlantyckich przyjaciół, to odpowiem w taki sposób – obecnej Polsce podbój kosmosu w stylu lotów w kosmos czy lądowań na Księżycu lub Marsie do niczego nie jest potrzebny. A satelity – mające praktyczne znaczenie – już wystrzeliwujemy. Tylko, że to biznes, więc liczy się kasa. To chyba oczywiste.
Wszystkie zdjęcia ziemi z kosmosu zawarte na tej stronie to jedna wielka bzdura. Od razu widać, że to grafiki a nie zdjęcia. Poza tym wiatr na księżycu – spójrzcie na flagę. Statek kosmiczny i satelity obklejone folią spożywczą? I to ma wytrzymać zderzenie z tymi wszystkimi kosmicznymi śmieciami o których nam ciągle mówią? Obudźcie się!!! To nie teoria spiskowa, że ziemia jest płaska, okrągła czy jakakolwiek inna. Oni po prostu nie mówią nam prawdy!!!
Drogi Johny, mam wrażenie, że ciężko byłoby wygenerować tak zaawansowaną grafikę w latach 70-tych. Flaga nie wieje na wietrze tylko jest utwardzona poprzez specjalny płyn, w którym była zanurzona w specyficzny sposób, dlatego zmarszczenia flagi na wszystkich zdjęciach są takie same. „folia spożywcza”, to tak naprawdę folia NRC, stosowana do dziś w pogotowiu. Nałożona na LM (moduł księżycowy) pozwalała ogrzać kwatery mieszkalne dla Astronautów, a na satelitach jest po to, by ogrzewać drobne urządzenia, gdyż w kosmosie temperatura waha się do -200 stopni Celsjusza do +200 stopni Celsjusza. Mimo że wokół naszej planety krąży wiele kosmicznych śmieci, odległość między nimi jest zbyt duża, żeby uderzyć w np: rakietę Saturn V pędzącąz prędkością 5 km/s. Poza tym, na taką właście okazję LM schowany był w module S-IVB. Proszę cię o większy research i możemy się dalej pokłócić
Pozdrawiam
Wielka pieprzona mystyfikacja !!!!!!!!!
Uwielbiam czytać debilizmy idiotów od „płaskiej ziemi”, „ludzie nie byli na Księżycu” i jednocześnie „ludzie zabrali UFO z Księżyca” :D
Jeśli ktoś nie widział tych stron dotyczących lądowania na Księżycu to BARDZO polecam.
http://wechoosethemoon.org/
http://www.firstmenonthemoon.com/