„Między Niemcami i Rosją”. Adolf Maria Bocheński jako przedstawiciel polskiej geopolityki okresu międzywojennego
Odrodzona w 1918 roku Polska graniczyła z dwoma potężnymi sąsiadami – Niemcami i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR). Obydwa państwa przez ponad 100 lat sprawowały władzę nad większością ziem polskich. Zarówno sfery rządowe, jak i niemiecka opinia publiczna, nigdy nie pogodziły się z utratą na rzecz Polski Pomorza, Wielkopolski i Górnego Śląska. Powyższe nastroje znajdowały odbicie w planach rewizji zachodnich granic Polski. Uniemożliwiało to całkowitą normalizację relacji polsko–niemieckich w latach 1918–1939. ZSRR, który powstał na gruzach Rosji carskiej, też nie zaprzestał polityki ekspansji. Jego przywódcy dążyli bowiem do rozprzestrzenienia się ideologii komunizmu w głąb europejskiego kontynentu.
Istniejące wówczas uwarunkowania determinowały powstawanie licznych koncepcji geopolitycznych. Służyły one pomyślnemu rozwiązaniu trudnej sytuacji międzynarodowej II Rzeczypospolitej.
Sformułował je także Adolf Maria Bocheński (1909–1944), należący do młodej generacji konserwatystów. Swoje koncepcje prezentował na łamach artykułów i komentarzy w prasie. Podsumował je w książce „Między Niemcami i Rosją”[1], wydanej w 1937 roku.
Adolf Bocheński przez cały okres swojego krótkiego życia w pełni utożsamiał się z ideami, jakie głosili członkowie polskiego nurtu zachowawczego. Poparli oni w 1926 roku przewrót, którego dokonał, obejmując władzę marszałek Józef Piłsudski. Główni przedstawiciele polskich konserwatystów, jak książę Janusz Radziwiłł, przez wiele lat należeli do elity sanacyjnego obozu, który grupował zwolenników Józefa Piłsudskiego. Działalność ówczesnej elity władzy na arenie międzynarodowej spotkała się z silną krytyką zarówno lewicowych, jak i prawicowych ugrupowań opozycyjnych.
W sukurs tym poglądom przychodził Adolf Bocheński. Partiom lewicowym, zwłaszcza Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), zarzucał on przykładanie większej wagi do własnych partykularnych interesów, niż do racji stanu państwa.[2] Dobitnie miał świadczyć o tym stosunek polskiej lewicy względem Niemiec. Od 1933 roku władzę sprawował tam Adolf Hitler, który bezwzględnie zwalczał wszystkie partie i ideologie lewicowe. Działania niemieckiego dyktatora spowodowały w szeregach polskiej lewicy zajęcie wrogiej postawy wobec tego kraju. Jednocześnie nadal utrzymywała ona pozytywne stanowisko względem ZSRR. Politykom polskiej lewicy był przy tym obojętny, zdaniem Bocheńskiego, fakt prowadzenia przez Związek Radziecki niechętnej polityki w stosunku do Polski.[3] Swoje główne ostrze polemiki kierował onjednak w stronę Narodowej Demokracji, która w tym czasie była najsilniejszym ugrupowaniem opozycyjnym w Polsce. Bocheński, jako konserwatysta uważał, że w dyplomacji należy kierować się chłodną, zręcznie zaplanowaną taktyką, a nie „siłą emocjonalną”[4], o co oskarżał polityków endecji. „Siłę” tę dostrzegał on w ich sentymentalnym stosunku do Rosji, która była oparta o nieaktualne już założenia z czasów I wojny światowej.[5]
Dla Adolfa Bocheńskiego zawsze duże znaczenie miało rozwiązanie kwestii ukraińskiej w Polsce. Widział on bowiem związki między ówczesną sytuacją ludności ukraińskiej, a trudnym położeniem geopolitycznym Polski. Ukraińcy stanowili wtedy najbardziej liczną mniejszośćnarodową w kraju. Jerzy Tomaszewski, w oparciu o dane spisu z 1931 roku, szacował ich liczbę na 16% ogółu ludności.[6] W okresie międzywojennym działacze ukraińscy posiadali ograniczone możliwości rozwoju społecznego, kulturalnego i gospodarczego.[7] Coraz większym poparciem cieszyła się Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN).[8] Jej wroga działalność wobec państwa polskiego mogła liczyć na pomoc m. in. Niemiec.[9] Bocheński zdecydowanie podważał formułowane przez narodowych demokratów postulaty przymusowej asymilacji narodowej Ukraińców. Swój pogląd w tej kwestii zawarł w artykule „Teoria państwa narodowego”[10]. Uważał, że zamierzenia te doprowadziłyby jedynie do wzmocnienia wzajemnej niechęci.[11] W następnym tekście, „Polski imperializm ideowy”[12], Bocheński sformułował ideę bardziej prężnej polskiej polityki międzynarodowej. Przejawiać się ona miała w intensywniejszej kooperacji Polski z mniejszymi państwami[13], a także w tolerancyjnej polityce w stosunku do mniejszości narodowych[14]. Krytykował on przy tym poglądy publicystów, związanych z obozem narodowym: Jędrzeja Giertycha i Tadeusza Gluzińskiego[15]. Zarzucał im nieznajomość tej problematyki i formułowanie wniosków opartych na błędnych przesłankach.[16]
Bocheńskikrytycznie oceniał koncepcje wysuwane przez koła liberalne i chadeckie, skupione w emigracyjnym Froncie Morges. Czołowymi postaciami tego ruchu byli gen. Władysław Sikorski i Ignacy Jan Paderewski. Należący do tych kręgów komentatorzy przedstawiali często członków ówczesnej elity władzy jako „Targowicę”, stanowiącą synonim zaprzedania interesów narodowych w dziejach Polski. Znamiona tej „zdrady” upatrywali oni w braku aktywności rządzących na rzecz wzmocnienia sojuszu z Francją, jak i dojścia do konsensusu ze Związkiem Radzieckim. Odpowiedzią na te zarzuty był tekst Bocheńskiego „Targowiczanie naszych czasów”[17]. W nim przypominał, że Targowica była środowiskiem magnackim, chcącym utrzymać stan anarchii z okresu przed uchwaleniem Konstytucji 3 maja. Targowiczanie popierali także ideę stacjonowania wojsk rosyjskich w Polsce. Bocheński dostrzegał w tym analogię do poglądów polskich wyznawców koncepcji europejskiego bezpieczeństwa, popularyzowanej przezszefa francuskiej dyplomacji Jeana Louisa Barthou. Członków Targowicy łączył także „bałwochwalczy stosunek do Rosji” z „nienawiścią do Prus”. W stanowisku Bocheńskiego obraz ten stanowił zupełne przeciwieństwo w zderzeniu ze strategią ówczesnego ośrodka decyzyjnego w kraju. Doprowadził on bowiem do ustabilizowania sytuacji wewnętrznej, dzięki wzmocnieniu władzy wykonawczej. Natomiast na forum międzynarodowym przejawiał on dużą ostrożność w relacjach z Rosją.[18]
Naczelną wartością, na której Bocheński oparł swoje geopolityczne wizje, był interes państwa. W jego opinii stanowiły go cele, które posiadał każdy podmiot w stosunkach z innymi państwami. Urzeczywistniały się one w postaci układów i sojuszy międzynarodowych. Adolf Bocheński nie przypisywał im jednak stałego charakteru. Ich moc obowiązująca trwała jedynie do momentu, gdy sprzyjały one realizacji zamierzeń danego gracza na arenie międzynarodowej.[19]
Przedstawiona przez autora zasada zmienności w polityce zagranicznej państw była jednym z głównych filarów pokrewnego mu ideowo środowiska tzw. „germanofilów”. Tworzyła je grupa konserwatystów, którzy popierali współpracę Polski z III Rzeszą Niemiecką. Członkami tego nurtu byli pisarz polityczny Władysław Studnicki i redaktor bardzo wtedy popularnego, wileńskiego „Słowa”, Stanisław Cat–Mackiewicz. Twierdzili oni, że każde państwo powinno posiadać wiele scenariuszy realizacji jego polityki międzynarodowej. Ich znaczenie zależało od współbrzmienia z racją stanu. W konsekwencji np. na terenie Niemiec musiały występować poglądy mniej lub bardziej korzystne dla Polski. Z tej racji „germanofile” twierdzili, że głównym celem polskiej polityki zagranicznej było przyczynienie się do sukcesu wizji najbardziej pożądanej przez Polskę. Chcieli oni więc zwycięstwa w III Rzeszy wrogich komunizmowi polonofilów.[20]
Polityka zagraniczna II Rzeczypospolitej opierała się na dwóch sojuszach: z Francją i Rumunią. W lutym 1921 roku władze polskie przystąpiły do porozumienia z Francją. Układ ten wymierzony był przeciwko Niemcom. Gwarantował on obustronną pomoc obydwu sygnatariuszy w sytuacji agresji ze strony Niemiec. Rząd francuski obiecał także zapewnić Polsce ochronę od strony Niemiec w przypadku, gdyby znalazła się ona w stanie wojny z Rosją Radziecką.[21] Jednak w październiku 1925 roku doszło do podpisania międzynarodowej umowy w Locarno. Zawarte porozumienie doprowadziło do osłabienia znaczenia układu polsko–francuskiego. Sygnowany wtedy pakt reński przynosił Francji akceptację jej wschodniej granicy ze strony Niemiec. Trwałość jego zapisów była gwarantowana przez rządy Wielkiej Brytanii i Włoch. Politycy francuscy uznali ten pakt za wystarczającą rękojmię bezpieczeństwa dla ich kraju.[22] W tym czasie podpisano również polsko–francuski traktat gwarancyjny. Na mocy jego postanowień, w przypadku agresji Niemiec, najpierw należało się zwrócić do Rady Ligi Narodów. Organ ten miał przygotować wytyczne dla stron, który były w stanie konfrontacji. Dopiero po zanegowaniu przez władze państw prowadzących spór sugestii Rady, można było przystąpić do akcji militarnej. Powyższe zapisy zawężały rzeczywistą współpracę obydwu państw. Oznaczały zmniejszenie ówczesnej rangi porozumienia polsko–francuskiego.[23]
W rezultacie polityka francuska nie mogła zrealizować oczekiwań polskich władz. Fakt ten dobrze ilustrowała odmowa przyznania Polsce kredytów na cele wojskowe i preferowanie pod tym względem Czechosłowacji. W tej sytuacji Polska przystąpiła do bardziej samodzielnych działań na arenie międzynarodowej. Aktywność ta przejawiła się w zbrojnej demonstracji kontrtorpedowca „Wicher” w porcie gdańskim w czerwcu 1932 roku, czy też w zamknięciu francuskiej misji wojskowej w sierpniu tego samego roku.[24]
Adolf Bocheński krytycznie podchodził do stosunków polsko–francuskich. W publikacji „Dlaczego nie chcemy bronić Locarna” dowodził on słabości układów lokarneńskich i prezentował prawdziwe oblicze polityki francuskiej. Bocheński zajmował zdecydowanie negatywne stanowisko wobec jednej z naczelnych przesłanek polityki zagranicznej II Rzeczypospolitej. Było nim przekonanie o mocy i sile III Republiki na arenie europejskiej.[25] Stał on na stanowisku, że w wypadku poważnego antagonizmu polsko–niemieckiego, Polska mogłaby jedynie spodziewać się działań dyplomatycznych ze strony Francji. Bocheński wątpił natomiast w możliwość udzielenia Polsce pomocy militarnej.[26] Uważał on, że Francuzi posiadali dwóch potencjalnych sojuszników w Europie Wschodniej przeciwko Niemcom – „słabszego” i „silniejszego”. Pierwszym z nich była Polska, drugim – Rosja. Bocheński był zdania, że w razie sporu między tymi państwami, Francja zawsze stanie po stronie tego „silniejszego”, czyli Rosji. Zdaniem publicysty, jedynie w sytuacji rozpadu Rosji na szereg państw narodowych, układ polsko–francuski nabrałby charakteru trwałego. W jego opinii, w takich okolicznościach Francji zależałoby na polskiej pomocy.[27] Warunkiem realizacji tego zamierzenia było, w stanowisku Bocheńskiego, utrzymanie dobrosąsiedzkich relacji Polski z Niemcami. Mocarstwa zachodnie: Francja i Wielka Brytania nigdy nie będą mogły uznać Polski za partnera z racji tego, że na wschodzie znajdowała się silniejsza Rosja. W opinii zachodnich dyplomatów Polska była nie tylko krajem ekonomicznie i militarnie słabym, to jeszcze ciągle zagrożonym ze wschodu. Niezależnie od poprawy sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej, Warszawa nigdy nie będzie widziana na Zachodzie jako istotny sojusznik w związku z ewentualnością prowadzenia wojny na dwa fronty. W tej konfiguracji rozbicie ZSRR dałoby Polsce wymierne korzyści. Niemcy utraciłyby sprzymierzeńca, z którym mogłyby występować przeciwko państwu polskiemu. Jednocześnie w stanowisku Londynu i Paryża wartość Polski jako alianta przeciwko Niemcom na wschodzie wyraźnie by wzrosła.[28] Bocheński był przy tym wierny przesłance, że sojusz z Francją może być tylko uzupełnieniem lub wsparciem dla działań na rzecz nienaruszalności polskich granic, natomiast nie może stanowić ich głównej bazy.[29] Pogląd ten podzielało wielu polskich zachowawców. Twierdzili oni, że Polska nie może bezwarunkowo liczyć na pomoc francuską. Dlatego tak ważnym było, w opinii tego środowiska, dążenie do dobrych relacji z III Rzeszą.[30] Adolf Bocheński dostrzegał ponadto słabość wewnętrzną Francji. Niepokoiły go zwłaszcza rozprzestrzeniające się w społeczeństwie francuskim wpływy idei pacyfizmu.[31]
W marcu 1921 roku Polska podpisała porozumienie z Rumunią. Obydwie strony zagwarantowały sobie wzajemną pomoc w przypadku naruszenia ich wschodnich granic.[32] Układ ten miał stanowić dla Polski zabezpieczenie na wypadek agresji ze strony Związku Radzieckiego. Adolf Bocheński popierał przymierze Polski z południowym sąsiadem. Stawiał je wyżej niż ewentualny sojusz z Czechosłowacją przeciwko Niemcom. Uważał on, że w federacji czechosłowackiej zawsze były silne tendencje panslawistyczne, filorosyjskie. Czyniło to niemożliwym jakiekolwiek porozumienie przeciwko umacniającemu swoje wpływy komunizmowi, którego główną bazą ideologiczną była Rosja.[33] Twierdził on, że „rusofilizm czeski jest przeciwpolski”[34]. Z tej racji pozytywnie odnosił się on do kierunku proniemieckiego w polityce rumuńskiej. Zdaniem Adolfa Bocheńskiego był on skutkiem lęków, wynikających z groźby ewentualnego ataku ze strony Armii Czerwonej.[35] Radzieckie elity polityczne nigdy bowiem nie pogodziły się z faktem przynależności do rumuńskiego państwa Besarabii. Polska była więc dla Królestwa Rumunii pełnowartościowym sprzymierzeńcem, który stanowił równowagę dla wpływów niemieckich. Dla II Rzeczypospolitej Rumunia pozostawała cennym sojusznikiem w razie zbrojnego konfliktu z ZSRR.[36]
Kolejne miejsce w publicystyce Adolfa Bocheńskiego zajmowała Czechosłowacja. Przez cały okres międzywojenny relacje tego państwa z Polską były dosyć chłodne. Czechosłowacja zajęła bowiem tereny Śląska Cieszyńskiego, Spiszu i Orawy, które zamieszkiwał znaczny odsetek ludności polskiej. Czechosłowackie elity polityczne nie ukrywały swoich sympatii do Rosji. Praga udzielała również wsparcia ukraińskiemu ruchowi narodowemu. Działania na rzecz normalizacji relacji z Czechosłowacją, prowadzone w latach 1921–1923, nie przyniosły oczekiwanych wyników.[37]
Adolf Bocheński należał do przeciwników ewentualnego układu polsko–czechosłowackiego. Nie uważał Czechosłowacji za godnego zaufania partnera w momencie antagonizmu z Niemcami. Bocheński twierdził, że w sytuacji napięcia polsko–niemieckiego, Czesi zechcą dojść do konsensusu z Niemcami. Stał on na stanowisku, że porażka Polski w konflikcie z zachodnim sąsiadem nie byłaby dla nich żadnym problemem. Stanowiłaby jedynie okazję do dalszego zbliżenia z Rosją.[38] Mając na uwadze powyższe argumenty, Bocheński opowiadał się za rozpadem Czechosłowacji na państwa narodowe. Szansy na to upatrywał on w podsycaniu separatyzmu słowackiego. Publicysta zaznaczał, że Czesi i Słowacy nie posiadali wspólnych celów w polityce zagranicznej.[39] Polska natomiast nigdy w swoich dziejach nie miała i posiadać nie będzie żadnych zamierzeń o charakterze ekspansjonistycznym na południu. Jego zdaniem istniała więc określona wspólnota interesów między Polakami a Słowakami. Z tej przyczyny niepodległość Słowacji przyniosłaby Polsce pewne korzyści i co najważniejsze, doprowadziłaby do „definitywnego oddzielenia Czech od Rosji…”[40].
Adolf Bocheński zajmował negatywne stanowisko względem czechosłowackiej polityki. Dlatego opowiadał się za częściowym rozbiorem tego państwa. Uważał, że pozbawiona Sudetów Czechosłowacja przyjęłaby postawę antyniemiecką, co byłoby korzystne dla Polski w wypadku niebezpieczeństwa ze strony Niemiec. Koncepcja ta mogłaby wejść w życie pod warunkiem powstania niezależnej Słowacji, co pozbawiłoby Czechów kompleksu antywęgierskiego. W tej konfiguracji powstałoby pole do kooperacji Warszawy, Pragi i Budapesztu.[41] Współpraca ta stanowiłaby impuls do narodzin bloku państw, wspólnie dążących do osłabienia zarówno potęgi niemieckiej, jak i rosyjskiej.
Pisarz dużo uwagi poświęcał stosunkom polsko–niemieckim. Wraz z końcem Republiki Weimarskiej, na początku lat trzydziestych, uległy one zasadniczej zmianie. W 1933 roku dyktatorskie rządy w Niemczech wprowadził Adolf Hitler. Niemiecki lider sformułował bardziej dalekosiężne zamierzenia, wykraczające poza rewizję traktatu wersalskiego. Pragnął on zapewnić „przestrzeń życiową dla narodu niemieckiego na wschodzie”.[42] Polityka ta doprowadziła do zakończenia dotychczasowej kooperacji ze Związkiem Radzieckim. Jednocześnie w październiku 1933 roku Niemcy odeszły z Ligi Narodów i wycofały swoich przedstawicieli z genewskiej konferencji rozbrojeniowej.[43] W konsekwencji doszło do ich izolacji na forum międzynarodowym. Normalizacja stosunków z Polską mogła oznaczać jej przełamanie. Z tej przyczyny dnia 26 stycznia 1934 roku przyjęto polsko–niemiecką Deklarację o niestosowaniu przemocy. Otwierała ona nowy etap w obustronnych relacjach.[44] Bocheński pozytywnie odniósł się do tego rodzaju aktywności polskiej i niemieckiej dyplomacji. Widział on bowiem nieskuteczność działań zachodnich mocarstw w sytuacji jawnego naruszania przez Hitlera postanowień układu wersalskiego. Należy podkreślić, że w marcu 1936 roku, gdy oddziały niemieckie wkroczyły do zdemilitaryzowanego terenu Nadrenii, Polska chciała wypełnić zobowiązania sojusznicze wobec Francji. Władze francuskie nie przyjęły jednak polskiej oferty.[45]
Publicysta dostrzegał negatywny stosunek niemieckiego reżimu do komunizmu i ZSRR. Przyniosło to, jego zdaniem, korzystne dla Polski pogorszenie kontaktów niemiecko–radzieckich. Jednocześnie Bocheński był niezadowolony z antagonistycznej postawy narodowych demokratów względem Niemiec. Zdecydowanie odrzucał endecką ideę podziału Niemiec na kilka państw. Działacze endecji widzieli w niej najlepszą drogę do przyłączenia do Polski Prus Wschodnich i reszty Śląska.[46] Bocheński zaś stał na stanowisku, że poczucie wspólnoty narodowej u zachodniego sąsiada było bardzo silne. Z tej racji wspomaganie miejscowych tendencji separatystycznych stanowiłoby „czystą iluzję i anachronizm historyczny”[47]. W popsuciu relacji niemiecko–rosyjskich dostrzegał on dużą szansę dla Polski, jaką była realizacja niezależnej polityki zagranicznej. Bocheński doceniał starania kierownika polskiej dyplomacji – ministra Józefa Becka, który ustanowił politykę odprężenia w stosunku do Niemiec.[48] Postawa Bocheńskiego była tym ważniejsza, że krytykowana przez opinię publiczną aktywność ministra Becka nie cieszyła się też poparciem w polskiej elicie władzy.[49] Bocheński był przekonany o wyłącznie defensywnym charakterze działań Adolfa Hitlera, których główną przesłanką było zapewnienie stabilnej granicy na wschodzie. Był zwolennikiem poglądu, że polityka niemieckiego przywódcy wobec Polski nawiązywała do idei bezpiecznej granicy na wschodzie kanclerza Bismarcka. II Rzeczypospolita stanowiła dla Hitlera w tej konfiguracji odpowiednik Rosji w polityce Bismarcka w XIX wieku.[50] Jednocześnie publicysta zdawał sobie sprawę z braku trwałości ówczesnych, obustronnych stosunków. Dostrzegał on niebezpieczeństwo poprawy relacji niemiecko–rosyjskich.[51] Dlatego Bocheński pragnął aktywnych działań dyplomacji polskiej na rzecz utrzymania dotychczasowego antagonizmu między III Rzeszą i ZSRR.[52] Nieprzyjazna polityka Polski względem Niemiec, w jego opinii, przyczyniłaby się jedynie do ustanowienia rządów komunistycznych w tym państwie. Sytuacja ta byłaby najgorszym z możliwych dla Polski układów militarno–politycznych.[53]
Bocheński dostrzegał duże zainteresowanie ze strony władz niemieckich problemem ukraińskim. W jego opinii postawa ta mogła przynieść Polsce pewne profity.[54] Uważał on, że niemieckie działania względem Ukrainy posiadały dwa oblicza. Pierwsze z nich objawiało się w staraniach na rzecz podziału Związku Radzieckiego, dzięki pomocy udzielonej ukraińskiemu ruchowi narodowemu. Zdaniem Bocheńskiego, elity niemieckie, które chciały urzeczywistnić ten cel, pragnęły doprowadzić do porozumienia polsko–ukraińskiego. Układ ten umożliwiłby wspólny niemiecko–polsko–ukraiński atak na Moskwę i Kijów.[55] Drugie stanowisko nie było natomiast korzystne dla Polski. Bocheński wiedział, że w sytuacji popsucia wzajemnych kontaktów, Niemcy nie zawahają się w użyciu Ukraińców z Galicji przeciwko Polsce. Ilustrowała to dobrze, jego zdaniem, niejednoznaczna polityka III Rzeszy w kwestii Rusi Podkarpackiej.[56] Bocheński widział związek pomiędzy relacjami II Rzeczypospolitej z niezależną w przyszłości Ukrainą, a stanem stosunków polsko–niemieckich. Zdaniem publicysty, Niemcy mogli przecież powrócić do działań na rzecz zmiany polskich, zachodnich granic. Ukraina mogłaby wtedy sprzymierzyć się z Niemcami, pragnąc przyłączenia terenów Galicji i Wołynia.[57] Dopuszczał więc ewentualność porozumienia polsko–rosyjskiego w razie zagrożenia ze strony Niemiec i Ukrainy.[58]
Adolf Bocheński największe niebezpieczeństwo dla Polski upatrywał w coraz większej aktywności Związku Radzieckiego na arenie międzynarodowej. Uważał on, że ZSRR dążył do zaogniania sporu polsko–niemieckiego. W jego opinii działania te umożliwiały radzieckiemu liderowi – Józefowi Stalinowi, przyjęcie wygodnego stanowiska arbitra w Europie Wschodniej. Powyższa okoliczność sprzyjałaby ekspansji Armii Czerwonej w Europie.[59] Bocheński zawsze twierdził, że zwycięstwo komunizmu na kontynencie europejskim doprowadziłoby do upadku całej zachodniej cywilizacji. W dalszej konsekwencji doszłoby do „zagłady ambitnej państwowości polskiej”[60]. Bocheński swój program polityki zagranicznej sformułował w tzw. „polskiej doktrynie Monroe’a”[61]. Zawarł on w niej trzy naczelne priorytety polskiej dyplomacji. Za najważniejszy z nich uważał Bocheński nienaruszalność granic Rzeczypospolitej.[62] Realizację tego zamierzenia, w jego stanowisku, gwarantowałyby zasadnicze zmiany terytorialne w Europie Wschodniej. W ich rezultacie niemożliwa stałaby się ewentualna współpraca Niemiec i Rosji. Jednocześnie powstałyby warunki do kooperacji krajów regionu przeciwko obydwóm tym państwom.[63]
Kolejną przesłanką, zredagowaną przez Bocheńskiego, było przekonanie, że trwałość granic Rzeczypospolitej w żadnej sytuacji nie może zależeć od jednego z jej sąsiadów.[64] Władze polskie nie powinny były więc dążyć do wzmocnienia Niemiec lub Związku Radzieckiego. Spadek potęgi każdego z powyższych sąsiadów był korzystny dla Polski. Bocheński zgadzał się z poglądem o konieczności przeciwstawienia się Polski potędze rosyjskiej.[65] Z tej racji propagował ideę współdziałania Polski z mniejszymi państwami czy też narodami.[66] Bocheński odwoływał się tym samym do idei prometejskiej, która dla niego stanowiła jeden z filarów polskiej racji stanu. Jej wykonanie uwidoczniłoby się przez rozpad „chorych państw” Europy – ZSRR i Czechosłowacji – na państwa narodowe.[67] Program ten był swoistym credo politycznym Adolfa Bocheńskiego. Jego koncepcje nie spotkały się z uznaniem ze strony głównych politycznych decydentów, natomiast zrealizowały się największe obawy Bocheńskiego.
Dnia 23 sierpnia 1939 roku podpisano niemiecko–radziecki układ (pakt Ribbentropp–Mołotow). W wyniku jego postanowień, Hitler i Stalin we wrześniu 1939 roku dokonali agresji na Polskę. Adolf Bocheński opuścił swoją ojczyznę, biorąc udział w walkach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Dał przy tym świadectwo niespotykanej odwagi i męstwa. Zginął w lipcu 1944 roku, gdy rozbrajał miny pod Ankoną we Włoszech.
Adolf Bocheński w swoich wywodach dopuszczał możliwość współpracy polityczno–militarnej II Rzeczypospolitej z III Rzeszą. Koncepcja ta nie wynikała z poparcia dla ideologii narodowego socjalizmu,lecz miała na celu zniszczenie potęgi rosyjskiej. Chciał on bowiem rozpadu ZSRR na mniejsze państwa narodowe. Najważniejszym było przy tym powstanie dwóch zwalczających się podmiotów–ukraińskiego i rosyjskiego.[68] W publicystyce Bocheńskiego Niemcy miały odegrać rolę tarana, który przeprowadzi korzystne dla Polski zmiany granic w Europie Środkowo–Wschodniej. Bocheński dostrzegał również okoliczność, że interesy Polski i Niemiec mogą być sprzeczne. Nie sformułował on jednak planu, w jaki sposób Polska mogłaby przeciwstawić się Niemcom, po urzeczywistnieniu się zamierzeń Hitlera na Wschodzie.[69] Istniało więc zagrożenie powtórzenia sytuacji, w jakiej znalazła się Czechosłowacja w 1938 roku.
Bocheński właściwie oceniał znaczenie porozumienia polsko–francuskiego. Jego pesymizm potwierdziła sytuacja z września 1939 roku. Wtedy to Francja, mimo wypowiedzenia wojny III Rzeszy, nie udzieliła jakiejkolwiek pomocy osamotnionej w walce z Hitlerem Polsce.
Bocheński nieprzychylnie odnosił się do Republiki Czechosłowackiej. Jej ówczesne granice uznawał on za szkodliwe z punktu widzenia geopolitycznych interesów Polski. Ustalenia konferencji monachijskiej z września 1938 roku przyczyniły się do podziału federacji czechosłowackiej. Do Polski przyłączono sporne Zaolzie, powstało państwo słowackie. Prawdziwym zwycięzcą tej geopolitycznej rozgrywki byli jednak Niemcy. Zyskali oni kontrolę zarówno nad Czechami w postaci Protektoratu Czech i Moraw, jak i Słowacją. Oznaczało to ich dominację od strony południowej granicy Polski. W rezultacie skuteczność polskiej polityki w tym regionie była bardzo niewielka. Oznaczało to koniec polskich ambicji do przewodzenia na tym terenie.[70]
W komentarzach Bocheńskiego skupia uwagę jeden ważny wątek, któremu w dotychczasowej literaturze nadawano rangę drugorzędną. Adolf Bocheński przejrzał rzeczywiste intencje polityki Związku Radzieckiego. Zapewnienia o „pokojowych zamiarach”, chęci ułożenia „dobrosąsiedzkich stosunków”, były według niego tylko doskonałą przykrywką dla zupełnie innych celów. Służyły jedynie do maskowania imperialnych zamierzeń Józefa Stalina. W odróżnieniu od większości ówczesnych komentatorów politycznych, Bocheńskiuwzględniał zagrożenie ze strony ZSRR. Nie wierzył on w trwałość złych relacji niemiecko–rosyjskich i (co w odniesieniu do ugrupowań opozycyjnych wykazał Krzysztof Kawalec[71]) w neutralność Stalina w sytuacji konfliktu z III Rzeszą. Bocheński opowiadał się więc za kontynuacją dobrosąsiedzkich kontaktów z Niemcami. W jego stanowisku dawało to niezbędny czas na przygotowanie się do wojny i przyjście lepszej koniunktury politycznej.
Adolf Bocheński z pewnością należał do najbardziej aktywnych publicystów okresu międzywojennego. Geopolityczne koncepcje, które sformułował, stanowią doskonałe odzwierciedlenie dylematów politycznych czasów, w których przyszło mu żyć i działać.
Bibliografia
I. Źródła
1) Bocheński A., Imperializm polski a imperializm zachodnioukraiński, (w:) Zanim powstała Kultura. Antologia tekstów Adolfa Marii Bocheńskiego poświęconych polskiej polityce wschodniej. Opracował i wstępem opatrzył Kazimierz Michał Ujazdowski, Lublin 2006.
2) Bocheński A., Krytyka Jędrzeja Giertycha, (w:) Zanim powstała Kultura. Antologia tekstów Adolfa Marii Bocheńskiego poświęconych polskiej polityce wschodniej, Opracował i wstępem opatrzył Kazimierz Michał Ujazdowski, Lublin 2006.
3) Bocheński A., Książka Polaka o Ukraińcach po ukraińsku, (w:) Zanim powstała Kultura. Antologia tekstów Adolfa Marii Bocheńskiego poświęconych polskiej polityce wschodniej. Opracował i wstępem opatrzył Kazimierz Michał Ujazdowski, Lublin 2006.
4) Bocheński A., Między Niemcami a Rosją. Z posłowiem Mieczysława Pruszyńskiego, Warszawa 1994.
5) Bocheński A., Polski imperializm ideowy, (w:) Historia i Polityka. Wybór publicystyki. Wybrał, opracował, przedmową poprzedził Marcin Król, Warszawa 1989.
6) Bocheński A., Samoistna Ukraina pana Gluzińskiego, (w:) Zanim powstała Kultura. Antologia tekstów Adolfa Marii Bocheńskiego poświęconych polskiej polityce wschodniej. Opracował i wstępem opatrzył Kazimierz Michał Ujazdowski, Lublin 2006.
7) Bocheński A., Teoria państwa narodowego, (w:) Historia i Polityka. Wybór publicystyki. Wybrał, opracował, przedmową poprzedził Marcin Król, Warszawa 1989.
8) Bocheński A., Z genealogii lewicy w Polsce, (w:) Historia i Polityka. Wybór publicystyki. Wybrał, opracował, przedmową poprzedził Marcin Król, Warszawa 1989.
9) Bocheński A., Zagadnienie prawicy w Polsce, (w:) Historia i Polityka. Wybór publicystyki. Wybrał, opracował, przedmową poprzedził Marcin Król, Warszawa 1989.
II. Literatura przedmiotu
1) Faryś J., Koncepcje polskiej polityki zagranicznej 1918- 1939, Warszawa 1981.
2) Kamiński M.K., Zacharias M. J., Polityka zagraniczna II Rzeczypospolitej, Warszawa 1987.
3) Kawalec K., Spadkobiercy niepokornych. Dzieje polskiej myśli politycznej 1918-1939, Wrocław 2000.
4) Kosicka–Pajewska A., Wstęp, (w:) Adolf Bocheński o ustroju i racji stanu Rzeczypospolitej. Wstęp, wybór i opracowanie Aleksandra Kosicka–Pajewska, Warszawa 2000.
5) Krasuski J., Stosunki polsko-niemieckie 1919-1932, Poznań 1975.
6) Krasuski J., Tragiczna niepodległość. Polityka zagraniczna Polski w latach 1919-1945, Poznań 2000.
7) Micewski A., W cieniu marszałka Piłsudskiego. Szkice z dziejów myśli politycznej II Rzeczypospolitej, Warszawa 1968.
8) Sadkiewicz J., „Ci, którzy przekonać nie umieją”. Idee porozumienia polsko–niemieckiego w publicystyce Władysława Studnickiego i wileńskiego „Słowa” (do 1939), Kraków 2012.
9) Tomaszewski J., Ojczyzna nie tylko Polaków. Mniejszości narodowe w Polsce w latach 1918-1939, Warszawa 1985.
10) Ujazdowski K.M., Polska państwem rewizjonistycznym. Koncepcje geopolityczne Adolfa Bocheńskiego, (w:) Przeklęte miejsce Europy? Dylematy polskiej geopolityki, pod red. J. Kleczkowskiego, Kraków 2009.
11) Wieczorkiewicz P., Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005.
12) Wojciechowski M., Stosunki polsko-niemieckie 1933-1938, Poznań 1965.
13)Wysocki R., Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce. Geneza,struktura, program, ideologia, Lublin 2003.
[1]A. Bocheński, Między Niemcami i Rosją (MNR). Z posłowiem Mieczysława Pruszyńskiego, Warszawa 1994.
[2]Idem, Z genealogii lewicy w Polsce, (w:) Historia i Polityka (HiP). Wybór publicystki. Wybrał, opracował i przedmową poprzedził Marcin Król, Warszawa 1989, s. 258.
[3] Ibidem.
[4]Idem, Zagadnienie prawicy w Polsce, (w:) HiP, s. 296.
[5]Ibidem, s. 300.
[6] J. Tomaszewski, Ojczyzna nie tylko Polaków. Mniejszości narodowe w Polsce w latach 1918-1939, Warszawa 1985, s. 52.
[7]Ibidem, s. 64-68.
[8]R. Wysocki, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów w Polsce. Geneza, struktura, program, ideologia, Lublin 2003.
[9] Ibidem, s. 275-276.
[10] A. Bocheński, Teoria państwa narodowego, (w:) HiP.
[11] Ibidem, s. 214.
[12] Idem, Polski imperializm ideowy, (w:) HiP.
[13] Ibidem, s. 152.
[14] Ibidem.
[15]Idem, Krytyka Jędrzeja Giertycha, (w:) Zanim Powstała Kultura (ZPK). Antologia tekstów Adolfa Marii Bocheńskiego poświęconych polskiej polityce wschodniej. Opracował i wstępem opatrzył Kazimierz Michał Ujazdowski, Lublin 2006; idem, Samoistna Ukraina pana Gluzińskiego, (w:) ZPK.
[16] Ibidem, s. 61-63; 66; 68; 104-105.
[17]A. Kosicka–Pajewska, Wstęp, (w:) Adolf Bocheński o ustroju i racji stanu Rzeczypospolitej. Wstęp, wybór i opracowanie Aleksandra Kosicka–Pajewska, Warszawa 2000, s. 23.
[18]Ibidem, s. 23-24.
[19]A. Bocheński, MNR, s. 11-13.
[20]J. Sadkiewicz, „Ci, którzy przekonać nie umieją”. Idee porozumienia polsko–niemieckiego w publicystyce Władysława Studnickiego i wileńskiego „Słowa” (do 1939), Kraków 2012, s. 199.
[21]J. Krasuski, Tragiczna niepodległość. Polityka zagraniczna Polski w latach 1919-1945, Poznań 2000, s. 83-84.
[22]Idem, Stosunki polsko-niemieckie 1919-1932, Poznań 1975, s. 226-231.
[23] M. K. Kamiński, M. J. Zacharias, Polityka zagraniczna II Rzeczypospolitej, Warszawa 1987, s. 99.
[24] Ibidem, s. 144-146.
[25]K. M. Ujazdowski, Polska państwem rewizjonistycznym. Koncepcje geopolityczne Adolfa Bocheńskiego,
(w:) Przeklęte miejsce Europy? Dylematy polskiej geopolityki, pod red. J. Kleczkowskiego, Kraków 2009,
s. 171.
[26]A. Micewski, W cieniu Marszałka Piłsudskiego. Szkice z dziejów myśli politycznej II Rzeczypospolitej, Warszawa 1968, s. 183.
[27] A. Bocheński, MNR, s. 81.
[28]J. Sadkiewicz, op. cit., s. 223-224.
[29]A. Micewski, op. cit., s. 183.
[30]J. Faryś, Koncepcje polskiej polityki zagranicznej 1918–1939, Warszawa 1981, s. 354.
[31] A. Bocheński, MNR, s. 81-82.
[32] J. Krasuski, Tragiczna…, s. 84.
[33] A. Bocheński, MNR, s. 118-119.
[34] Ibidem, s. 121.
[35] Ibidem, s. 120.
[36] Ibidem, s. 121; 124.
[37] J. Krasuski, Tragiczna…, s. 85-89.
[38] A. Bocheński, MNR, s. 100-101.
[39] Ibidem, s. 104; 106.
[40] Ibidem, s. 111-112.
[41]J. Faryś, op. cit., s. 361.
[42] M. Wojciechowski, Stosunki polsko-niemieckie 1933-1938, Poznań 1965, s. 109-110.
[43]M. K. Kamiński, M. J. Zacharias, op. cit., s. 154.
[44] M. Wojciechowski, op. cit., s. 108.
[45] P. Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935-1945, Warszawa 2005, s. 39-40.
[46] A. Bocheński, Książka Polaka o Ukraińcach po ukraińsku, (w:) ZPK, s. 113; J. Krasuski, Stosunki…, s. 80-84.
[47] A. Bocheński, MNR, s. 34.
[48] Ibidem, s. 22; 35.
[49]K. Kawalec, Spadkobiercy niepokornych. Dzieje polskiej myśli politycznej 1918–1939,Wrocław 2000, s. 258.
[50]E. Kaszuba, Adolf Bocheński o III Rzeszy w polityce Polski, „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka” 1984, T. XXIX, nr 2, s. 301-302.
[51] A. Bocheński, MNR, s.16-17; 38-39.
[52] Ibidem, s. 23.
[53] Ibidem, s. 34-35.
[54]Idem, Samoistna…, (w:) ZPK, s. 101-102.
[55]Idem, Imperializm polski a imperializm zachodnioukraiński, (w:) ZPK, s. 44.
[56] Ibidem, s. 73.
[57] Ibidem, s. 62-63.
[58] Ibidem, s. 51.
[59]Idem, Książka…, s. 111.
[60] Ibidem, s. 111.
[61]Idem, MNR, s. 127.
[62] Ibidem, s. 128.
[63] Ibidem, s. 129.
[64] Ibidem.
[65] Ibidem, s. 130.
[66] Ibidem, s. 131.
[67] Ibidem, s. 133, A. Micewski, op. cit., s. 184-186.
[68] J. Faryś, op. cit., s. 360.
[69] M. Kornat, Spór o polską rację stanu w roku 1937, (w:) Geopolityka i zasady. Studia z dziejów polskiej myśli politycznej, pod red. J. Kleczkowskiego, Warszawa 2010, s. 68.
[70] K. Kawalec, op.cit., s. 256-257.
[71] Ibidem, s. 262.
Zachęcamy do „wykopywania” artykułu: http://www.wykop.pl/link/2126902/miedzy-niemcami-i-rosja/
tekst zaczyna sie od bzdury na miare 1000lecia ” Polska graniczyła z dwoma potężnymi sąsiadami – Niemcami i Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR). Obydwa państwa przez ponad 100 lat sprawowały władzę nad większością ziem polskich.” – pierwsze panstwo powstało w 1934roku na gruzach republiki waimarskiej a drugie w 1917 na gruzach cesarstwa Rosji
To nie jest bzdura tysiąclecia. Jest to skrót myślowy, oczywisty dla osób zorientowanych w historii Polski i powszechnej okresu XX-lecia międzywojennego. Republika Weimarska i późniejsza III Rzesza były spadkobierczyniami XIX-wiecznych Niemiec i jeszcze wcześniejszych Prus, które dokonały rozbiorów Polski. ZSRR był spadkobiercą carskiej Rosji. Oba państwa zajmowały znaczną część terytorium Polski przez 123 lata, zmieniając (w przypadku Niemiec) nazwę. Nie ma tu zatem żadnego błędu, przede wszystkim z uwagi na fakt, że kierunki polityki zagranicznej obu państw były takie same, jak ich poprzedników i to jest jednym z najistotniejszych elementów artykułu.
Ten skrót myślowy , o którym pisze Marzena Ostrowska, prowadzi jednak do błędnego wniosku o niemożliwości normalizacji stosunków pomiędzy III Rzeszą a Rzeczypospolitą. Wystarczy sięgnąć do pierwszej części dzieła Rolfa Dietera Mullera pt. ” Wspólny wróg”, aby mieć co do tego wątpliwości. Nie będę już wspominał o takich „oczywistościach” jak to, że polityka Niemiec epoki Hitlera w początkowym okresie jego rządów była ściśle uzależniona od nastawienia Polski. Bez zgody władz II RP (choćby cichej i wyrażanej półgębkiem) jakakolwiek rewizja „dyktatu wersalskiego”, czy aneksja terytorialna ze strony III Rzeszy byłaby niemożliwa przynajmniej do końca 1937 roku. Jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości to może je rozwiać sprawdzając stany liczebne wojsk niemieckich i polskich tego okresu. Wehrmacht był zwyczajnie zbyt słaby aby ważyć się na wojnę z Rzeczpospolitą. Konkludując: dojście do władzy Hitlera doprowadziło właśnie do normalizacji stosunków z Polską i były one znakomite do grudnia 1938 roku, a skrót myślowy zastosowany przez autora tekstu jest trochę nie na miejscu.
Wniosek o możliwości normalizacji stosunków jest dość daleko idący, dalsze dywagacje zaś mocno odbiegają od meritum problemu poruszonego przez komentującego Mir, tzn. kwestii nazewnictwa państw.
Z RUSKIM ZE SZWABEM NIE MA PRZJAZNI,ODWICZNI WROGOWIE
Bardzo prosimy o nienadużywanie klawisza caps lock i stosowanie się do zasad pisowni i interpunkcji :)