Marina Achmedowa, Musiałam umrzeć
Słowo „islam” oznacza „podporządkowanie się”, „poddanie się” woli Boga. W książce Mariny Achmedowej stale wyczuwalna jest obecność jakiegoś szczególnego fatum, które popycha główną bohaterkę ku samobójczej śmierci.
Marina Achmedowa jest rosyjską dziennikarką, reporterką i korespondentką wojenną. Zamach terrorystyczny w moskiewskim metrze z 29 marca 2010 roku stał się dla niej inspiracją do napisania reportażu „Zrozumieć smoka”, który wywołał burzę w rosyjskich mediach. Tytułowy „smok” to szahidki – męczenniczki islamu, które giną w samobójczych zamachach, takich, jak ten w Moskwie. W książce „Musiałam umrzeć” Achmedowa podejmuje próbę zgłębienia motywacji skłaniających młode dziewczęta do podobnych czynów, wsłuchania się w ich odczucia i myśli.
„Musiałam umrzeć” jest to powieść dokumentalna. Oparto ją na faktach zgromadzonych dzięki rozmowom z mieszkańcami północnego Kaukazu i wydarzeniach, których świadkiem była dziennikarka. Niewątpliwie w zrozumieniu mentalności i pozyskaniu zaufania mieszkańców Kaukazu pomogło Achmedowej kaukaskie pochodzenie. Dzięki temu zdobyła ona materiał pozwalający opowiedzieć o zamachowczyniach z punktu widzenia drugiej, muzułmańskiej strony konfliktu, oraz z punktu widzenia kobiety.
W książce śledzimy historię muzułmańskiej dziewczyny z Dagestanu, Chadidży, opowiedzianą z jej perspektywy. Powieść ma formę pamiętnika, którego kolejne strony dają nam wgląd w przeżycia dziewczyny.
Chadidża rozpoczyna prowadzenie pamiętnika w wieku 13 lat. Mieszka na wsi, dokąd po śmierci ojca przeprowadziła się wraz z matką z Machaczkały. Jej matka również umiera, pozostawiając dziewczynę pod opieką dziadków. Losy Chadidży zmienia pojawienie się siostry jej babki wraz z mężem, którzy zabierają ją do miasta. Dziewczyna ma uczyć się na miejscowym uniwersytecie, aby łatwiej znaleźć męża („takie czasy”, narzeka jej babka). W Machaczkale Chadidża zostaje wciągnięta w toczącą się walkę islamskich bojowników z Rosją. Z winy dziewczyny ginie narzeczony jej przyjaciółki, ona zaś wchodzi w kontakt z islamskimi fundamentalistami religijnymi. Wkrótce, po śmierci ukochanego mężczyzny, który – jak się okazuje – również był związany z bojownikami, pogrążoną w rozpaczy i rozczarowaną miastem Chadidżą opiekują się jego przyjaciele. Ostatnie strony pamiętnika wypełnione są fundamentalistycznym bełkotem. Ostatecznie dziewczyna ginie w samobójczym zamachu terrorystycznym w Moskwie.
Sposób opowiadania wybrany przez Achmedową służy przywróceniu człowieczeństwa kobietom-zamachowcom i w ogóle bojownikom z Kaukazu. Postać Chadidży i innych kobiet ukazanych w książce budzi współczucie. Są one od najmłodszych lat przyzwyczajane do posłuszeństwa mężczyznom, Bogu i starszym. Wmawia się im, że są podatne na zło dlatego, że są kobietami, reguluje się ich życie szeregiem nakazów i zakazów. Kultura, w której żyją, pozbawia je własnej woli. Pozostaje im biernie znosić swój los i cierpieć w milczeniu. „Nigdy nie krzyczę. Mogę krzyknąć, lecz milczę” – wyznaje główna bohaterka książki. Mogłyby się pod tym wyznaniem podpisać miliony kobiet.
W całej książce, od wczesnego dzieciństwa do dnia, w którym staje się „narzędziem zemsty”, Chadiża nie podejmuje ani jednego samodzielnego wyboru. Zawsze kieruje nią ktoś inny – matka, babka, ciotka, chłopak, bojownik. Chadidża biernie dostosowuje się do sytuacji lub działa powodowana emocjami.
Dla części czytelników akcja książki może dłużyć się niemiłosiernie, dążąc do nieuniknionego finału. Męczący styl jest podyktowany zamiarem autorki wiernego odtworzenia obrazu świata kaukaskiej dziewczyny i uczynienia go zrozumiałym dla odbiorcy.
Autorka zapoznaje nas dokładnie z myślami i uczuciami wiejskiej dziewczyny. Nie można odmówić jej pewnej wrażliwości wobec świata i ludzi, jednak podczas dłuższego obcowania z bohaterką wychodzą na jaw jej inne cechy charakteru. Dziewcznyna okazuje się zawistna, małostkowa, skąpa, złośliwa, niemądra (a z powodu jej naiwności, którą wykorzystuje jeden z członków jej rodziny pracujący w milicji, giną ludzie!). Trudno z nią sympatyzować.
Atutem książki jest opis miejscowej rzeczywistości współczesnego Kaukazu. Wyłania się z niej obraz kraju ogromnych kontrastów. W pierwszej części książki poznajemy wieś; niezmienną, jakby zastygłą w średniowieczu, gdzie pod warstwą religii Mahometa wziąż żyją prastare zabobony, obyczaje i opowieści. Opisy wsi kaukaskiej przywodzą na myśl należące już do przeszłości polskie odcięte od świata wsie, gdzie życie biegnie własnym torem. Gdyby słowo „Allah” zmienić na „Bóg”, wrażenie swojskości byłoby jeszcze większe. Wieś – wszędzie taka sama, chciałoby się rzec.
Miasto jest terenem, gdzie wkracza cywilizacja XXI wieku z jej nieograniczonym dostępem do dóbr konsumpcyjnych i współczesnymi problemami: narkomanią, przestępczością zorganizowaną, terroryzmem. Toczy się tutaj również ukryta wojna z Rosją. Każdy zna przynajmniej jedną osobę, która uciekła „do lasu” i dołączyła do bojowników. Ludzie zdają się być całkowicie obojętni na ten konflikt, dopóki nie dotknie ich bezpośrednio. Wszyscy nieufnie patrzą na „zakutane” – wahabitki okryte od stóp do głów czarnym materiałem. Chadidża jest tu wyjątkiem, sama traktuje je z nieufnością, dopóki nie stanie się jedną z nich.
Napięcie między tradycją a współczesną cywilizacją, miastem a wsią, widoczne jest również w światopoglądzie Chadidży. W jej głowie sąsiadują ze sobą Kant i Koran, Mahmud z Kahabroso[1] i Aleksander Puszkin.
Książka pozwala również dowiedzieć się nieco o patologii szkolnictwa wyższego w Federacji Rosyjskiej. Na Państwowym Uniwersytecie Dagestanu w Machaczkale można kupić pozytywny wynik egzaminu wstępnego (podobnie jak każdego kolejnego). „Wkuwać muszą, pisze Chadidża, ci, co nie mają pieniędzy”. Przy wyborze kierunku decydującym czynnikiem jest cena – im droższe egzaminy wstępne, tym lepiej świadczy to o majątku rodziny kandydata i tym większy prestiż dają studia (prawo i ekonomia są najdroższe). Dochodzą do tego bójki między studentami – „już tyle razy dziekan prosił, żeby nie przychodzić na uczelnię w dresie i z bronią”, oczywiście bez skutku.
Książkę, pomimo „dłużyzny”, przeczytać warto, aby spojrzeć na sytuację na Kaukazie i – szerzej – na zderzenie cywilizacji z innej perspektywy niż heroiczna. Pozwala ona zrozumieć, skąd biorą się dziewczęta gotowe wysadzić się w powietrze dla „sprawy”. Uchyla też rąbka tajemnicy, jak wygląda życie po drugiej stronie barykady.
Tytuł: Musiałam umrzeć
Autor: Marina Achmedowa
Przekład: Aleksandra Stonka
Rok wydania: 2015
Wydawca: Znak
Liczba stron: 415
[1] Mahmud z Kahabroso – ur. ok. 1873, Kahabroso, zm. 1919, Igali,poeta dagestański; autor wierszy miłosnych, a także utworów poet. poruszających temat prawa do wolności, Encyklopedia PWN Online, http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Mahmud-z-Kahabroso;3936231.html (dostęp 30.06.2015)