Kryptonim HHhH

Filmów o operacji „Anthropoid”, czyli zamachu na Reinharda Heydricha, szefa RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy), a zarazem Protektora Czech i Moraw, nakręcono co najmniej kilka. Pierwszy film fabularny o tym zdarzeniu powstał już w 1943 roku (!)[1], rok po śmierci Heydricha. Ostatnio zdarzenie to przeniósł na wielki ekran Sean Ellis w filmie „Anthropoid” z 2016 roku. Co wyróżnia „Kryptonim HHhH” Cédrica Jimeneza na tle innych produkcji o zamachu na „Kata Pragi” i co nowego ten film wnosi do tematu?

Człowiek o żelaznym sercu

Pierwsze co rzuca się w oczy w kontakcie z recenzowaną produkcją, to tajemniczy kryptonim pojawiający się w polskim tytule filmu. Polski dystrybutor postanowił opuścić podtytuł „The Man of an Iron Heart”, odwołujący się do charakteru Heydricha, co wydaje się niezrozumiałe, ponieważ sformułowanie to pojawia się w filmie – tak nazywa swojego męża żona Heydricha w rozmowie z jego pryncypałem, Reichsführerem SS Heinrichem Himmlerem. Ten właśnie człowiek zlecił Reinhardowi Heydrichowi zorganizowanie organizacji wywiadowczej dla partii nazistowskiej w 1931 roku. Himmler – pozostając od pierwszego zetknięcia się z Heydrichem pod wielkim wrażeniem jego inteligencji, wytrwałości i lojalności – powierzał mu najważniejsze stanowiska w nazistowskiej machinie terroru po dojściu NSDAP do władzy. Heydrich stał się prawą ręką Himmlera… a może nawet kimś więcej. Kryptonim HHhH oznacza bowiem „Himmlers Hirn heißt Heydrich”, czyli „mózg Himmlera nazywa się Heydrich”.

Skąd ten kryptonim? Film jest ekranizacją powieści francuskiego pisarza Laurenta Bineta o tym tytule[2]. Dzięki niej Binet otrzymał prestiżową nagrodę Goncourtów za debiut powieściowy w 2010 roku. „HHhH” Bineta to książka o zacięciu filozoficznym, której akcja rozwija się powoli i służy za pretekst do snucia refleksji o naturze pamięci ludzkiej, roli jednostki w historii, kwestii wolnego wyboru, dobra i zła, roli pisarza i tym podobnych sprawach[3]. Jest to, jak wynika z tej krótkiej charakterystyki, literatura tzw. wysoka. Informacja powyższa jest ważna dlatego, że wiele cech tej powieści reżyser spróbował lepiej lub gorzej (raczej gorzej) przełożyć na język filmu. Kto więc oczekuje od filmu Jimeneza wartkiej akcji, szpiegowskich intryg i walk, których w życiu Heydricha bynajmniej nie brakowało (nawet walk powietrznych), ten może doznać srogiego zawodu.

Bohaterowie i łotr

Film tworzą właściwie dwie opowieści złączone sceną zamachu w Pradze. Główną rolę w jednej z nich odgrywa sam Heydrich, bohaterami drugiej są zamachowcy wysłani z Anglii, Słowak Josef Gabčík i Czech Jan Kubiš. Połączenie tych historii nie wypada zbyt przekonująco, ponieważ w zasadzie oglądamy dwa oddzielne filmy. Nawiasem mówiąc, wydaje się, że przyjęty zabieg zabrał reżyserowi czas, by pokazać przekonująco psychikę i motywacje bohaterów.

Tym, co odróżnia „Kryptonim HHhH” od innych filmów o zamachu w Pradze, jest skupienie się na postaci Heydricha i próba powiedzenia czegoś więcej o tym człowieku, jego słabościach, życiu rodzinnym i drodze na szczyt hierarchii nazistowskiego państwa. Reżyser decyduje się na opowiedzenie o poszczególnych wydarzeniach w silnie nasyconych emocjami scenach, które mają w swego rodzaju skrócie poinformować widza, o co chodzi.

Gabčík i Kubiš ukazani są jako zwykli ludzie, którzy marzą o normalnym życiu w normalnych czasach, kochają i przeżywają skrajne emocje. Niewiele jednak dowiadujemy się przy tym o nich oprócz tego, że darzą się szczerą przyjaźnią do grobowej deski. Podobnie skrótowo potraktowana jest postać jednego z komandosów, Karela Čurdy, który nie wytrzymał nerwowo i dobrowolnie zdradził Gestapo kryjówkę swoich towarzyszy broni oraz najważniejszych postaci podziemia czeskiego. Spotykamy więc również „Trzech króli”, kapitana Václava Morávka, podpułkownika Josefa Mašína i podpułkownika Josefa Balabána.

Idąc drogą literackiego pierwowzoru, film kładzie nacisk na ukazanie emocji bohaterów. Jeśli chodzi o sfilmowanie poszczególnych scen, to warto docenić starannie zaplanowane kadry (niekiedy do przesady), kreujące wrażenie intymności. Natomiast warto tu dodać, że wydarzenia faktycznie mające miejsce (np. pierwsze spotkanie Heydricha z Himmlerem, śmierć przywódcy czeskiego ruchu oporu Václava Morávka i inne) ukazane są w sposób dalece odbiegający od pierwowzoru[4], co w przypadku utworu fabularnego nie stanowi jednak zarzutu.

Dobrzy Niemcy i źli naziści

Film wpisuje się w znane z niemieckiej polityki historycznej składanie wszystkich zbrodni z okresu II wojny światowej na karb SS. Chodzi o sceny, w których Heydrich tworzy Einsatzgruppen w czasie kampanii polskiej i w których jesteśmy świadkami zbrodni tej formacji popełnianych na ludności cywilnej. Asystujemy też przy konfrontacji pułkownika Wehrmachtu, który traktuje Heydricha z pogardą i odmawia współpracy ze zbrodniczą organizacją SS, natomiast ulega szantażowi, gdyż szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy przedstawia się jako posiadacz materiałów wywiadowczych kompromitujących oficera. Wnioski, jakie widz może z tej sceny wyciągnąć, będą następujące: Wehrmacht bił się po rycersku, a jeśli nawet brał udział w jakichkolwiek działaniach zbrodniczych (z filmu wynika, że chodzi o dostarczanie informacji o jednostkach niepożądanych przeznaczonych do likwidacji), to robił to wbrew własnej woli i pod przymusem.

Biorąc pod uwagę przesłanki filmowe, będzie to wniosek słuszny. Warto jednak w tym miejscu dopowiedzieć, że żołnierze Wehrmachtu mają na sumieniu zbrodnie przeciwko polskiej ludności cywilnej i rozstrzeliwanie polskich jeńców wojennych wbrew postanowieniom konwencji genewskiej. Co zaś do traktowania SS z pogardą, to jest ono faktem – na tym tle dochodziło w czasie kampanii polskiej do tarć między SS (a szczególnie wspomnianymi Einsatzgruppen) a Wehrmachtem. W okresie nieco późniejszym można odnieść wrażenie, że Wehrmacht „przeprosił się” zarówno z nazistowskim kierownictwem, które miało na koncie wspaniałe zwycięstwa na Zachodzie, jak i z SS. Od rozpoczęcia operacji „Barbarossa” współpraca Wehrmachtu z SS podczas zbrodniczych operacji mordowania cywilnej ludności żydowskiej przebiegała już bez większych zakłóceń i nie było mowy o jakimkolwiek szantażowaniu jakiegokolwiek oficera czy żołnierza niemieckiego, by skłonić go do wykonywania takich zadań[5].

Operacja „Anthropoid”

Pomimo tego że w utworze fabularnym uprawnione jest odstępstwo od puryzmu historycznego, to warto odnieść się do przebiegu wydarzeń podczas kluczowego dla akcji filmu zamachu na protektora i jego bezpośrednich następstw, ponieważ prawda bywa równie niezwykła jak fikcja. W filmie obserwujemy, jak Jan Kubiš, targany rozterkami wewnętrznymi, w ogromnym napięciu, konstruuje w kuchni bombę „na Heydricha” z własnoręcznie spreparowanego materiału wybuchowego. W rzeczywistości nikt niczego nie musiał majstrować – w czasie zamachu Kubiš użył brytyjskiego granatu przeciwpancernego No 73, podczas gdy Sten Gabčíka się zaciął. Protektor Czech i Moraw nie został trafiony ani jednym odłamkiem bomby. Ostrzelany przez komandosów z pistoletów odpowiedział ogniem, wyskoczył z wozu i próbował ścigać Gabčíka, jednak zrobiwszy kilka kroków – upadł. Faktycznie umarł dopiero po siedmiu dniach walki o życie w szpitalu, a przyczyną zgonu było prawdopodobnie zakażenie wywołane przez fragment tapicerki z samochodu, który utkwił w ranie.

Komandosi faktycznie ukrywali się w podziemiach kościoła Św. Cyryla i Metodego, mieli opuścić miasto w trumnach i w rzeczy samej, po zdradzie Karela Čurdy, która naprowadziła Gestapo na ich trop[6], bronili się zażarcie do ostatniego naboju. W filmie walka w kościele przedstawiona jest w karykaturalnej formie (Niemcy atakujący falami wnętrze kościoła jak „bojcy” Armii Czerwonej), można też zauważyć wyposażenie kościoła z okresu posoborowego, np. stół ołtarzowy wykorzystany jako prowizoryczna fortyfikacja[7]. Z filmu nie dowiemy się za to niczego o dalszych losach Karela Čurdy, który wydał kolegów Gestapo, a po wojnie stanął przed czechosłowackim sądem i został skazany na karę śmierci. Reżyser ukazuje za to część represji niemieckich po zamachu, np. zniszczenie wsi Lidice i rozstrzeliwanie wszystkich zamieszkujących ją mężczyzn.

Podsumowanie

Wydaje się, że niekorzystnie na film wpłynęła ambicja reżysera połączenia dwóch równoległych historii: Heydricha i zamachowców. Otrzymujemy w rezultacie opowieść długą i nieco zagmatwaną. Wrażenie to wynika z przyjętego przez reżysera skrótowego ukazywania wydarzeń w postaci symbolicznych scen. Trudno się zorientować, co właściwie widzimy, jeśli nie wie się, do czego dana scena się odwołuje, kim jest Ernst Röhm, na czym polegają ustalenia konferencji z Wannsee itp. Na plus należałoby zapisać podkreślanie zwyczajności bohaterów wydarzeń z obu stron barykady. Film skłania dzięki temu widza do refleksji i zadania kluczowego pytania „co zrobiłbym/zrobiłabym na ich miejscu?”.

[1]Film nosi złowrogi tytuł „Hangmen also die” – „Kaci także umierają” – i stanowi doskonały przykład alianckiej propagandy wojennej na użytek amerykańskiego widza. W  rolę tytułowego „kata” wcielił się niemiecki aktor o polsko brzmiącym nazwisku, Hans Heinrich von Twardowsky (najbardziej znany film, w którym wystąpił, to „Gabinet Doktora Caligari”).

[2]Wyd. polskie z 2011 roku „HHhH. Zamach na kata Pragi”, tłum. Magdalena Kamińska-Maurugeon.

[3]Oraz, dodajmy, jako pretekst do brawurowej, bezlitosnej i nieco przydługiej krytyki innego dzieła z II WŚ w tle, nagrodzonej Goncourtami w 2006 roku kontrowersyjnej fikcyjnej biografii oficera SS „Łaskawe” autorstwa Jonathana Littella, wyd. polskie 2008.

[4]Chociaż czasem zdarzają się zdumiewające zbieżności, np. Morávek faktycznie podczas próby zatrzymania strzelał do gestapowców z dwóch pistoletów naraz. Niemniej, nie strzelił on sobie w głowę na balkonie swojego mieszkania otoczonego przez Niemców (w dodatku na oczach Gabčíka i Kubiša), lecz zginął zastrzelony przez agenta Gestapo w praskim parku.

[5]Czytelników zainteresowanych mechanizmem działania Einsatzgruppen i relacji SS-Wehrmacht pozostaje mi odesłać do ustaleń Hansa Langerbeina; H. Langerbein, Szwadrony śmierci Hitlera. Einsatzgruppen i logika masowej zbrodni, Zakrzewo 2017, s. 58-62, 66-73.

[6]Tu można ewentualnie wspomnieć, że torturowany na Gestapo syn pani Moravcovej, u której ukrywali się komandosi, miał w chwili zamachu 21 lat, natomiast reżyser go o kilkanaście lat „odmłodził”.

[7]Wart przytoczenia komentarz z widowni: „Patrz, ponad dwadzieścia lat ich w tej Pradze Niemcy szukali”.

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*