Jackie

Nowy film o Jacqueline Kennedy, żonie zamordowanego prezydenta USA, trafił do polskich kin. Tytułowa „Jackie” tworzy w nim legendę JFK.

Jacqueline Bouvier Kennedy, jedna z najsłynniejszych pierwszych dam Ameryki, przez kilka dekad stała się bohaterką licznych filmów biograficznych. Jej uroda, styl i klasa, a także zamiłowanie do sztuki wyrażone najpełniej w renowacji Białego Domu przeszły do historii. Tak jak jej godność i opanowanie, z jakimi zniosła uroczystości pogrzebowe zamordowanego męża, prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Na temat zamachu w Dallas napisano wiele książek i wyprodukowano wiele filmów. Obecnie do kin wchodzi film, który pokazuje, co działo się z Jacqueline w dniach następujących po zamachu i jak słynna wdowa postanowiła stworzyć legendę JFK oraz połączyć ją z Camelotem Króla Artura. Reżyserem jest 40-letni Chilijczyk Pablo Larraín. W rolę tytułowej Jackie wcieliła się Natalie Portman.

Tydzień po zabójstwie JFK do domu Kennedych w Hyannis Port przychodzi dziennikarz, z pomocą którego Jacqueline chce stworzyć pośmiertny wizerunek swojego męża. To Theodore White z magazynu „Life”. Jackie sprawdza, jakie informacje zostają zanotowane, chce kontrolować to, co przeczytają Amerykanie. Powraca do wydarzeń z Dallas, do planowania pogrzebu, do swojego programu telewizyjnego z 1962 roku, w którym prezentowała wnętrza Białego Domu i który z zainteresowaniem oglądały w domach miliony Amerykanów. Film kończy się, kiedy dziennikarz wychodzi z domu pani Kennedy, a ona samotnie zajmuje się dziećmi.

Państwo Kennedy znaleźli się w Białym Domu w czasach, kiedy coraz więcej informacji przekazywano za pośrednictwem telewizji. Z okresu prezydentury JFK zachowało się wiele materiałów filmowych i zdjęć, a para prezydencka miała tak liczną rodzinę i grono przyjaciół, że wiele wydarzeń zostało szczegółowo zrelacjonowanych przez osoby blisko związane z Johnem i Jacqueline. Część z tych faktów jednak, jak zachowanie Jackie po śmierci męża, jest pomijana milczeniem lub opisana bardzo lakonicznie. Mimo to informacje na temat słynnej pierwszej damy zaczerpnięte z innych źródeł pozwalają przypuszczać, jak mogłaby się zachować lub jak z niemal całkowitą pewnością nigdy by się nie zachowała. Dziwi zatem ogromnie, że film Larraína w tak wielu miejscach mija się z prawdą historyczną i stanowi nierzeczywistą wizję artystyczną twórców.

Już kilka godzin po zamachu zszokowana Jackie rozpoczęła przygotowania do pogrzebu męża. Wyraziła życzenie, by ceremonia przypominała uroczystości pogrzebowe prezydenta Abrahama Lincolna w 1865 roku. Postanowiła, że pójdzie za trumną w kondukcie żałobnym, choć wiele osób odradzało jej to ze względów bezpieczeństwa. W filmie pokazano jednak, jak Jackie zmienia zdanie, planuje przygotować skromniejszą uroczystość, po czym wraca do pierwotnej koncepcji. Ponadto w obrazie Larraína wdowa po prezydencie próbuje przekonać do swojego pomysłu inne osoby, choć mało prawdopodobne, by robiła to osobiście. W filmie pojawił się także wątek ochroniarza pierwszej damy, Clinta Hilla, który jako pierwszy zareagował na strzały w Dallas. Jackie pyta go o przebieg zamachu, choć Hill w swoich wspomnieniach napisał, że pani Kennedy nigdy nie poruszyła tego tematu  i wiedział, że tego nie zrobi.[1]

W książce Kate Andersen Brower[2] J.B. West, mistrz ceremonii Białego Domu w czasie prezydentury JFK wspomina, że na życzenie pani Kennedy zaprowadził ją po raz ostatni do Gabinetu Owalnego. W filmie Jackie idzie tam sama. Zastanawiająca jest również postawa głównej bohaterki w stosunku do odwiedzającego ją dziennikarza. Jackie wydaje się być do niego wrogo nastawiona, choć w rzeczywistości sama poprosiła, żeby ją odwiedził i wybrała go do napisania artykułu o mężu. White znał rodzinę Kennedych i chodził do klasy ze starszym bratem JFK, Josephem Juniorem, który zginął na wojnie w 1944 roku.

Bardziej zaskakujące jednak są zachowanie i wypowiedzi samej Jacqueline, które osobom znającym jej biografię mogą – i z pewnością wydają się – często nieprawdopodobne. Wątpliwa scena rozmowy z księdzem wypada bardzo mało wiarygodnie, zwłaszcza wypowiedź Jackie, że mogła zostać sprzedawczynią w sklepie. Jackie pochodziła z wyższej klasy średniej, a jej ojczym był jeszcze bogatszy niż ojciec – młoda Jacqueline studiowała przez rok we Francji i pisała, że nigdy nie chciałaby zostać kurą domową, zatem raczej nie jest możliwe, by nawet w chwili takiego żalu miała podobne myśli. Część jej wypowiedzi pochodzi także z czasów późniejszych. Mieszane uczucia budzi scena, w której Jackie przebiera się w wieczorowe suknie i spaceruje po Białym Domu, który na dodatek jest praktycznie pusty, choć w tych dniach przebywało tam sporo członków rodziny i przyjaciół Kennedych. Wędrująca po rezydencji przebrana Jackie przypomina groteskowe epizody z „W.” Olivera Stone’a. Poszukiwania odpowiedniego miejsca na grób prezydenta na cmentarzu Arlington również nie wypadają przekonująco. Główna bohaterka mówi, że nie chce, by jej mąż został pochowany byle gdzie. Raczej nikt nawet nie planował pochować prezydenta w pierwszym lepszym miejscu. Zresztą sam Kennedy, spacerując kiedyś po Arlington, powiedział podobno o jednym miejscu, że jest piękne i chciałby tam kiedyś spocząć – właśnie tam znajduje się jego grób. Zabrakło wątku Wiecznego Płomienia, który odegrał dużą rolę w przygotowywaniu uroczystości pogrzebowych i ma wymiar symboliczny.

Na uwagę i pozytywną ocenę zasługują kostiumy i dekoracje. Można żałować, że poświęcono im niewiele uwagi, a zamiast tego koncepcja zdjęć opiera się przede wszystkim na półzbliżeniach, przez co film znacząco traci na wydźwięku. Kiedy Jackie wchodzi do swojej sypialni widać, że wnętrze rzeczywiście oddaje wygląd pomieszczenia z czasów, kiedy państwo Kennedy mieszkali w Białym Domu. Zabrakło jednak szerszego ujęcia i scena kończy się po kilku sekundach.

Jeśli chodzi o grę aktorską, Natalie Portman nie miała łatwego zadania i sama przyznawała to w wywiadach. Jej głos i mimika od razu kojarzą się z Jacqueline Kennedy, sceny prezentacji Białego Domu w telewizyjnym programie pokazują, że aktorka poświęciła sporo czasu na oglądanie oryginalnych materiałów i pracowała nad rolą. Mimo to postać jest mało przekonująca, spięta, irytująca, wzrusza w zaledwie kilku momentach. Podobnie Peter Sarsgaard który wcielił się w rolę Roberta Kennedy’ego, wypada sztucznie, jest albo nieobecny, albo z kolei uaktywnia się nagle i przesadnie. Kłótnia Bobby’ego i Jackie po zabójstwie Oswalda oraz ich rozmowa, w której prokurator generalny, wspominając poprzednich prezydentów, mówi „My jesteśmy tylko ładni”, jest niemal zupełnie nieprawdopodobna.

Zbliżenia na twarz i zdjęcia wyglądają często amatorsko, obrazy zmieniają się chaotycznie. Wypełniająca często cały kadr twarz pierwszej damy szybko staje się męcząca. Scena zabójstwa JFK jest zbyt dosłowna i brutalna, kontrastuje z resztą ujęć, razi brakiem wyczucia. Muzyka jest nieprzyjemna.

Nierzadko pojawiająca się niezgodność filmu z prawdą historyczną sprawia, że nie sposób nie zadać pytania, jaki cel przyświecał twórcom „Jackie”. Jeśli miał ukazać tworzenie legendy JFK, to pokazał zdecydowanie za mało. Jeśli miał przedstawić Jacqueline Kennedy z nieznanej dotąd strony, było to niewiarygodne i niedopracowane. Pozostają rozczarowanie i niedosyt. Pojawienie się filmu w polskich kinach budzi zaskoczenie, ponieważ osoby nieznające tej historii i niewiedzące, kto jest kim, pogubią się. Nawet w opisie „Jackie” rozpowszechnianym w prasie oraz Internecie pojawiły się błędy, które najwyraźniej nikomu nie przeszkadzały. Jacqueline Kennedy miała 34 lata, kiedy została wdową, a nie kiedy została pierwszą damą USA! – takie informacje można znaleźć nawet na Wikipedii, mimo to nikt nie zadał sobie trudu, by zweryfikować treść bezmyślnie kopiowanego opisu.

Pozostaje mieć nadzieję, że historia Jacqueline Kennedy, niezwykłej kobiety, ikony XX wieku, stanie się jeszcze inspiracją dla naprawdę dobrych filmów.

[1] L. McCubbin, C. Hill, Pani Kennedy i ja, Warszawa 2013.

[2] K. A. Brower, Rezydencja. Sekretne życie Białego Domu, Kraków 2016, s. 328.

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*