François Forestier, JFK. Ostatni dzień
Niewyjaśniona do dziś śmierć 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych, Johna Fitzgeralda Kennedy’ego, stała się tematem wielu artykułów, książek i filmów. W tym roku w Polsce ukazała się książka Françoisa Forestiera „JFK. Ostatni dzień”.
Przez ponad pół wieku od tragicznych wydarzeń, które rozegrały się w Dallas, na całym świecie pojawiły się liczne publikacje – ich autorzy za sprawców zamachu uznawali mafię, Związek Radziecki, Fidela Castro, CIA, FBI, kompleks wojskowo-przemysłowy, zwolenników segregacji rasowej, komunistów i skrajną prawicę. Za winnych uważano również agentów Secret Service, wiceprezydenta Lyndona Johnsona, kierowcę prezydenckiej limuzyny, potentatów naftowych. Mimo licznych kontrowersji dotyczących przebiegu zamachu, w tym trajektorii i liczby pocisków, niespójnych zeznań świadków oraz śmierci wielu z nich, część autorów uparcie twierdzi, że chyba najbardziej tajemnicze zabójstwo minionego stulecia było wynikiem działań jednego niezrównoważonego człowieka, samotnego strzelca – Lee Harveya Oswalda.
Nie każda osoba, która pisze o śmierci JFK, zamierza znaleźć winnego. Części badaczy zależy wyłącznie na przedstawieniu godzina po godzinie, minuta po minucie, ostatniego dnia życia prezydenta. Do takich osób należy François Forestier, autor książki „JFK. Ostatni dzień”, która ukazała się dwa lata temu w Paryżu, a w tym roku w Polsce.
François Forestier jest dziennikarzem polskiego pochodzenia i redaktorem francuskiego tygodnika „Le Nouvel Observateur”. Napisał między innymi biografię Arystotelesa Onassisa i Marlona Brando. Jak zaznaczył we wstępie „JFK. Ostatni dzień”, nie chce niczego ani udowadniać, ani zakwestionować, ponieważ „JFK leży pogrzebany pod tysiącami książek, tonami papieru”[1]. Na 286 stronach opisuje wizytę pary prezydenckiej w Teksasie, zamach, walkę o życie prezydenta w szpitalu Parkland, międzynarodową żałobę, poszukiwania zamachowca, śmierć podejrzanego – Oswalda. Książka kończy się na uroczystościach pogrzebowych w Waszyngtonie.
Forestier jest bezlitosny dla pełnego nienawiści Teksasu, niekompetencji FBI oraz Secret Service, samolubnego Lyndona Johnsona i amerykańskiej przestępczości zorganizowanej. Krytykuje nierzadko także postawę członków klanu Kennedych, ich romanse, arogancję, pewność siebie, nieroztropność. Wskazuje, że za śmierć prezydenta był w pewnym stopniu odpowiedzialny jego brat Robert, który, pełniąc urząd prokuratora generalnego, wypowiedział wojnę mafii, usiłującą za wszelką cenę odzyskać dawne wpływy. Ukazuje powiązania między politykami, mafią, bogatymi nafciarzami, przestępcami niskiego szczebla, stróżami prawa. Przy interesującej narracji wyjaśnia, że zmiana gospodarza Białego Domu była zbyt pożądana przez wiele osób, by śmierć Kennedy’ego mogła być wynikiem działań jednego marksisty, który zginął od kuli gangstera dwie doby po morderstwie charyzmatycznego prezydenta.
Narracja w książce przebiega dwutorowo: stopniowo poszczególne rozdziały opisują tragiczny dzień 22 listopada 1963 roku, a niemal równolegle autor zamieszcza informacje dotyczące życia prywatnego Johna, Roberta i Edwarda Kennedych, szefa FBI Johna Edgara Hoovera, Lyndona Johnsona, mafijnych bossów, Fidela Castro, Lee Harveya Oswalda oraz jego zabójcy Jacka Ruby’ego. Dallas staje się miejscem, w którym krzyżują się losy tych postaci. W publikacji nie brakuje aluzji, ironii oraz licznych retrospekcji, podobnych do tych z filmów Olivera Stone’a, zwłaszcza tego jednego – kapitalnego „JFK” z 1991 roku.
Co istotne, po dość długim czasie „JFK. Ostatni dzień” jest książką, której główne założenia pokrywają się w pewnym stopniu z publikacjami, jakie ukazały się krótko po zamachu – na przykład „Kto zabił Kennedy’ego?”[2] czy „Oswald: zabójca czy kozioł ofiarny?”[3]. Kolejny raz w kręgu podejrzanych pojawia się między innymi nazwisko teksańskiego milionera H. L. Hunta. Mnożą się także wątpliwości co do obecności funkcjonariusza policji J. D. Tippita w dzielnicy Oak Cliff, w której mieszkał Lee Harvey Oswald i w której policjant został zastrzelony.
Choć zakończenie tej historii jest znane – 46-letni prezydent Stanów Zjednoczonych zmarł pół godziny po zamachu, a jego ciało spoczęło na cmentarzu Arlington – wiele wątków tej historii wciąż budzi zaskoczenie. Pytania nieustająco się mnożą, a wiele z nich niezmiennie pozostaje bez odpowiedzi. Liczne zaniedbania, których dopuściły się służby mające czuwać nad bezpieczeństwem ludzi, materiałów i dowodów sprawiły, że śmierć prezydenta wciąż jest owiana tajemnicą. Forestier konsekwentnie i na bieżąco wskazuje na nieprawidłowości w działaniu służb, na chaos, który zapanował po pojawieniu się kawalkady prezydenckiej w szpitalu Parkland, na bezpowrotne zatarcie licznych śladów.
W publikacji pojawiają się błędy – literówki, nieprawidłowo zapisane nazwiska. Znaleźć można informację, że gubernator Connally siedział w limuzynie obok kierowcy, choć siedział z żoną na strapontenach – dodatkowych siedzeniach znajdujących się za miejscem kierowcy a przed siedzeniami prezydenckiej pary. Błędna jest także data zamachu na Roberta Kennedy’ego – wprawdzie zmarł on 6 czerwca, jednak ranny został wcześniej, w nocy z 4 na 5 czerwca. Kennedy i Chruszczow nie spotkali się 10 października 1963 roku – tego dnia wszedł w życie układ między ZSRR, USA a Wielką Brytanią o częściowym zakazie prób z bronią jądrową, jednak przywódcy obu supermocarstw spotkali się tylko raz – w czerwcu 1961 roku w Wiedniu.
Książka jest mocna, trzyma w napięciu, przygnębia, porusza, uświadamia bezradność człowieka w wielkiej, politycznej rozgrywce. Nawet jeśli pewne wnioski autora wydają się być wątpliwe, a powiązania jedynie pozorne, ostatnie zdania posłowia nie pozwalają bezkrytycznie wierzyć w Raport Komisji Warrena.
Tytuł: JFK. Ostatni dzień
Autor: François Forestier
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 286
[1] F. Forestier, JFK. Ostatni dzień, Katowice 2016, s. 7.
[2] T. G. Buchanan, Kto zabił Kennedy’ego? Warszawa 1964.
[3] J. Joesten, Oswald: zabójca czy kozioł ofiarny? Warszawa 1966.