Festung Breslau – początki końca

„Oby ten dziennik i powyższa relacja ukazały kiedyś przyszłym pokoleniom, co musieli wycierpieć ludzie naszych czasów, i oby miłosierny Bóg w swojej dobroci raczył zachować je przed podobnym nieszczęściem”[1] pisze Paul Peikert. Blisko 75 lat po ustaniu walk o Wrocław, temat zniszczonego miasta, jego tragedii i powojennych losów wciąż jest na ustach mieszkańców, którzy podejmują próbę poznania historii otaczającego ich organizmu miejskiego.

W 1943 roku szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę sojuszu antyhitlerowskiego, jednak losy wojny nie zostały jeszcze przesądzone. Skuteczny opór wojsk niemieckich – odpieranie ataków na froncie wschodnim, trwająca blokada Leningradu, umacnianie Wału Atlantyckiego to tylko część zakrojonej na szeroką skalę próby odwlekania nieuniknionej klęski III Rzeszy. Pokłosiem alianckich sukcesów na lądzie były coraz odważniejsze ataki lotnicze skierowane na niemieckie miasta – nawet te, które znajdowały się daleko za linią frontu.

Formacja B-17 podczas wyprawy bombowej na Neumünster, kwiecień 1945 roku.

7 października 1944 roku miało miejsce jedno z pierwszych poważnych bombardowań Breslau[2]. Pięcioletnia sielanka i beztroska Niemców mieszkających z dala od ognia walki właśnie się zakończyła. Wydarzenia październikowe stały się punktem zwrotnym i zmieniły nastroje panujące w mieście. W stolicy Dolnego Śląska rozpoczęły się wzmożone, przesycone Goebbelsowską propagandą przygotowania do walki o miasto. Głównym celem Gaulaitera Hankego, który sprawował polityczną pieczę nad okręgiem Niederschlesien, było przygotowanie sprawnie działającej obrony przy jednoczesnym uniknięciu paniki związanej ze zbliżającym się widmem zdobywania miasta przez wojska sowieckie. Rozpoczęto pracę nad umocnieniami, opracowano instrukcje dotyczące powoływania jednostek Volkssturmu, czyli oddziałów złożonych ze zdolnych do walki mężczyzn podlegających wcześniejszemu szkoleniu. Przeszkolenie bojowe było jednym z filarów sprawnie działającej machiny propagandowej. Słabo wyszkoleni mężczyźni, częstokroć korzystający z własnego wyposażenia, które nie było ujednolicone w obrębie jednostki organizacyjnej, braki w uzbrojeniu i doświadczenie oparte w dużej mierze na wiedzy teoretycznej to tylko część problemów, z jakimi zmagała się armia poborowa. Szkolenie, które dotyczyło obsługi broni palnej, skupiało się na walce z użyciem panzerfaustów[3], których pod koniec 1944 i na początku 1945 roku było pod dostatkiem (w opozycji do broni palnej)[4].

Berlin, 1 lutego 1945 roku. Członek Volkssturmu ćwiczy obsługę Panzerfausta. Źródło: Bundesarchiv, Bild 183-J31390 / CC-BY-SA 3.0

Korzystnie z pancerzownic stało się symbolem obrony miasta. Przez cały okres, podczas którego miasto posiadało status twierdzy (Festung), to właśnie panzerfausty okazały się chłonnym nośnikiem agitacyjnym. W lokalnej gazecie, „Schlesische Zeitung”, 27 stycznia 1945 roku pojawiła się broszura informacyjna na temat obsługi tej broni. Informacje dotyczyły odbezpieczania, celowania oraz przybierania odpowiednich pozycji strzeleckich. Oprócz tego partia zadbała o filmy instruktażowe, dodatki do gazet, ulotki i plakaty. Nadmiar magazynowy broni przeciwpancernej, która skutecznie potrafiła unieruchomić lub zniszczyć rosyjskie czołgi, połączony z wielopłaszczyznowym szkoleniem Volkssturmu, zaowocował silnym wsparciem jednostek zawodowych broniących Twierdzy. Przykładem takiej agitacyjnej formy były hasła, które – dzięki ukazaniu dysproporcji związanej z kosztem produkcji – miały wzmocnić morale obrońców:

          „Zbudowanie T-34 trwa 13 tysięcy godzin, czołg waży 20 tysięcy kilogramów, w tym 15 tysięcy kilogramów wysokogatunkowej stali i kosztuje 182 tysiące marek niemieckich.

          Można go zniszczyć przy użyciu panzerfausta, którego robi się w 35 minut, waży 6 kilogramów, w tym 4,9 kilogramów stali i kosztuje 8 marek.

          Czego jeszcze potrzeba? Serca z żelaza i celnego strzału. Czy nadal uważacie, że większy rozmiar daje przewagę?”[5]

Czołg T-34 zniszczony w 1941 roku podczas operacji Barbarossa. Źródło: Bundesarchiv, B 145 Bild-F016221-0016 / CC-BY-SA 3.0

20 stycznia 1945 roku ogłoszono stopniową ewakuację ludności cywilnej z miasta. Miasto miało opuścić blisko 60% mieszkańców niezdolnych do obrony[6]. Rozpoczął się marsz, podczas którego śmierć poniosło wiele tysięcy przymusowych uchodźców. Każdy mieszkaniec mógł zabrać tylko tyle, ile był w stanie unieść; ci, którzy mieli taką możliwość, korzystali z wózków i sanek. Osoby słabe i schorowane nie przeżyły wielokilometrowej podróży. Ogólnym kierunkiem ewakuacji ludności były miasta oddalone od działań wojennych. Ludzie uciekali w stronę obecnych Kątów Wrocławskich i Świdnicy. Wielu z nich postanowiło w dalszej części swojej wędrówki uciec do Drezna, który wydawał się najbezpieczniejszym dużym miastem niemieckim. Wizja spokojnego przeczekania wojny w stolicy Saksonii okazała się szklanym domem. W połowie lutego 1945 roku lotnictwo alianckie dokonało serii nalotów z użyciem bomb zapalających, doszczętnie niszcząc miasto i wzniecając pożar. Bombardowanie Drezna oraz wywołana nim skala zniszczeń uplasowała miasto w niechlubnej, smutnej i rozpaczliwej czołówce miast całkowicie zniszczonych w wyniku działań wojennych.

Drezno po nalotach alianckich. Źródło: Bundesarchiv, Bild 183-Z0309-310 / G. Beyer / CC-BY-SA 3.0

Pozostając w temacie walk powietrznych, warto poruszyć kwestię związaną z zaopatrywaniem miasta w amunicję. Hitlerowski plan zakładał skorzystanie z lotnisk w Dreźnie (jako bazy startowej) i na obecnym Gądowie Małym. Sytuacja była ryzykowana z uwagi na spore wysunięcie wrocławskiego lotniska i wrażliwość na ewentualne ataki ze strony zachodniej. Dowództwo Twierdzy rozważało także organizację aeroportu na Polach Marsowych czy na pasie między Gwiazdą Szczytnicką a mostem Grunwaldzkim (co niedługo potem zostało wprowadzone w życie). Ostatecznie przyjęto plan związany z eksploatacją i wykorzystaniem zachodniego lotniska, które służyło do przyjmowania dostaw oraz zabierania rannych. Dzienny próg zaopatrzenia wyniósł 40 ton i w zależności od zażartości walk i sowieckich akcji sabotażowych limit ten, do końca marca, często udawało się uzyskiwać – z lepszym lub gorszym skutkiem.[7]

Ważnym filarem obrony Twierdzy była logistyka związana z zapasem żywności. Oprócz wspomnianego dziennego tonowego limitu zaopatrzenia należało odpowiednio rozplanować rezerwy i dostawy pokarmu. Ewakuacja większości ludności cywilnej niezdolnej do walki i jej następstwo – „Marsz Śmierci” – odciążyły system reglamentacyjny. „Spichlerz III Rzeszy” – jak nazywano Breslau – był dostatecznie dobrze przygotowany do zapewnienia obrońcom podstawowych racji. Funkcjonowały karty żywnościowe, które w połączeniu z rozdawnictwem partyjnym i prywatnymi zapasami żywnościowymi zgromadzonymi przez mieszkańców tworzą świadectwo dobrego zaopatrzenia, przy jednoczesnej monotonii (dla przykładu – siostry urszulanki skarżyły się na powtarzające się przydziały jajek[8]). Nie było problemów ze świeżą wodą ani z innymi podstawowymi mediami.

Przeceniany w literaturze przedmiotu terror panujący w Breslau związany był z próbą utrzymania fortecznego reżimu. Jedną z ofiar styczniowego rygoru wojskowego był burmistrz Spielhagen, który został rozstrzelany przed ratuszem miejskim. Włodarz miasta, zdając sobie sprawę, że dalsze piastowanie tej funkcji wiązać się będzie (w najlepszym wypadku) z trafieniem do sowieckiej niewoli, postanowił ubiegać się o urząd w Berlinie. Taka postawa została odebrana przez Hankego za defetyzm i malkontentyzm, co było bardzo surowo karane. Spielhagen za próbę ratowania swojego życia i zdrowia zapłacił najwyższą cenę – stracił to, co próbował ocalić. Karol Jonca i Alfred Konieczny w opracowanej przez nich „Kronice dni oblężenia” podają, że od 28 stycznia do 6 lutego wydano wyrok na wiceburmistrza Wrocławia, dyrektora rejencji, burmistrza Brochowa, burmistrza i kierownika NSDAP w rejonie Kleciny. W mieście narastały nastroje samobójcze. Wywołane były przymusem ewakuacyjnym, opuszczeniem rodzin, wcieleniem do Volkssturmu. Peikert relacjonuje, że znajomy policjant w przeciągu 10 dni odnotował 60 samobójstw (a mowa tu wyłącznie o jednym rewirze).

Gauleiter Karl Hanke podczas przemówienia w lutym 1945 roku. Źródło: Bundesarchiv, Bild 183-1989-1120-502 / CC-BY-SA 3.0

Pomimo nieubłaganie zbliżającej się linii frontu, władze miasta próbowały zachować poprawne funkcjonowanie najważniejszych obiektów kulturalnych. Wspomniany 7 października 1944 roku, kiedy to mieszkańcy doświadczyli pierwszego bombardowania, był dniem, podczas którego ucierpiała jedna z największych atrakcji w mieście – ogród zoologiczny. Zniszczona brama prowadząca do ZOO została naprawiona, a ówczesny zarządca ogrodu – dyrektor Schlott, dzięki swojej perswazyjnej polityce starał się powstrzymać komendanta Twierdzy od wydania rozkazu dotyczącego likwidacji zwierząt. Wrocławski ogród zoologiczny był ostatnim takim obiektem w III Rzeszy, który w lutym 1945 roku wciąż mógł pochwalić się bogactwem fauny. Największą popularnością cieszyły się słonie, szympansy, niedźwiedzie, wielbłądy czy pingwiny. Niestety, w tym samym miesiącu wizja sowieckiej ofensywy wymusiła podjęcie radykalnych kroków. Większość zwierząt została zastrzelona lub wypuszczona. Udało się natomiast uratować szympansa „Moritz”, który od lat trzydziestych był bezkonkurencyjną ikoną ogrodu.[9]

Wywieszony we Wrocławiu plakat propagandowy z lutego 1945 roku. "Walcz z przeklętym duchem tyłów! Dzisiaj wszędzie jest front!" (Określenie Etappengeist oznaczało defetystyczną postawę wykazywaną na tyłach frontu, często przez żołnierzy chcących za wszelką cenę uniknąć walki, tzw. dekowników, określanych jako "świnie etapowe" - "Etappenschweine". Samo określenie "Etappen" w armii niemieckiej wywodzi się jeszcze z XIX wieku i oznacza etapowy system logistyczny zaopatrzenia frontu i organizacji jego tyłów. Przeciwieństwem dla "Etappengeist" był "Kampfgeist", promowany przez nazistowską propagandę niezłomny "duch walki". Przyp. red.) Źródło zdjęcia: Bundesarchiv, Bild 183-H29355 / CC-BY-SA 3.0

Wywieszony we Wrocławiu plakat propagandowy z lutego 1945 roku. „Walcz z przeklętym duchem tyłów! Dzisiaj wszędzie jest front!” (Określenie Etappengeist oznaczało defetystyczną postawę wykazywaną na tyłach frontu, często przez żołnierzy chcących za wszelką cenę uniknąć walki, tzw. dekowników, określanych jako „świnie etapowe” – „Etappenschweine”. Samo określenie „Etappen” w armii niemieckiej wywodzi się jeszcze z XIX wieku i oznacza etapowy system logistyczny zaopatrzenia frontu i organizacji jego tyłów. Przeciwieństwem dla „Etappengeist” był „Kampfgeist”, promowany przez nazistowską propagandę niezłomny „duch walki”. Przyp. red.) Źródło zdjęcia: Bundesarchiv, Bild 183-H29355 / CC-BY-SA 3.0

Najważniejszym elementem, który towarzyszył mieszkańcom przygotowującym się do obrony miasta, była religia. Pamiętniki księdza Paula Peikerta, które obecnie są najbardziej popularnym i najlepiej dostępnym dziennikiem opisującym wrocławskie wydarzenia z 1945 roku, są świadectwem bogobojności i religijności w obliczu nieubłaganej katastrofy. Ksiądz dziekan prowadził swój dziennik z wielkim pietyzmem. Charakterystyczne dla jego narracji jest szacowanie liczby wydanych komunii na mszach, co jest dobrym przyczynkiem do analizy nastrojów panujących w mieście i określania warunków do uczestnictwa w nabożeństwie. Nazistowska propaganda potrzebowała silnego oparcia moralno-metafizycznego. Pomimo zarządzonej ewakuacji, część zakonników i księży pozostała w Twierdzy. Udzielali oni ślubów (które w czasie oblężenia były bardzo chętnie zawierane), celebrowali msze, udzielali rozgrzeszeń. Drugim filarem propagandy były historyczne odwołania, których celem było rozpalenie w obrońcach ducha walki i dodanie otuchy. Patronem miasta stała się św. Jadwiga, która miała otoczyć nad nim opiekę, a także Henryk Pobożny, który poległ w 1241 roku w bitwie pod Legnicą. Początek lutego to pierwsze poważne zniszczenia infrastruktury sakralnej. Ucierpiały między innymi kaplica Najświętszej Maryi Panny w Katedrze, kaplica św. Józefa, dom św. Jana, dom parafialny parafii pw. św. Krzyża, klasztor oo. Bonifratów, kościół św. Jana[10].

Zniszczony ratusz we Wrocławiu, rok 1945. Źródło: Wikimedia Commons, licencja: CC-BY-SA 3.0

Wybrane aspekty związane z procesem przekształcania stolicy Dolnego Śląska w twierdzę ukazują skalę przygotowań i gotowość do zażartej obrony miasta. Obrony, która kosztowała dziesiątki tysięcy istnień – cywili, którzy zginęli w „Marszu Śmierci”, ludzi, którzy pozostali w mieście, żołnierzy i osób wcielonych do armii. Fanatyczna obrona miasta, które kapitulowało kilka dni po Berlinie, pokazuje realny wpływ taktyki Hankego „do ostatniego pocisku” na ducha walki i nastroje panujące w mieście.

 

Bibliografia:

  1. Czapliński W., Galos A., Korta W., Historia Niemiec, Wrocław 1990.
  2. Davies , Moorhouse R., Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Vratislavia. Breslau. Wrocław, Kraków 2011.
  3. Festung Breslau 1945. Historia i pamięć, red. T. Głowiński, Wrocław 2009.
  4. Hargreaves , Ostatnia twierdza Hitlera. Breslau 1945, Poznań 2014.
  5. Peikert P., Kronika dni oblężenia. Wrocław 22 I – 6 V 1945, opr. K. Jonca, A. Konieczny, Wrocław 1984.

[1] P. Peikert, Kronika dni oblężenia. Wrocław 22 I – 6 V 1945, opr. K. Jonca, A. Konieczny, Wrocław 1984, s. 251.

[2] R. Hargreaves, Ostatnia twierdza Hitlera. Breslau 1945, Poznań 2014, s. 78-79.

[3] Panzerfaust – (niem). pancerzownica bezodrzutowa (…), przeznaczona do zwalczania panc. wozów bojowych, (z:) Mała encyklopedia wojskowa, t. 2, red. gen. dyw. Józef Urbanowicz (i in.), Warszawa 1970, s. 563.

[4] R. Hargreaves, op. cit., s. 83.

[5] M. Messerschmidt, Die Wehrmacht im NS-Staat, Hamburg 1969, s. 466, (za:) R. Hargreaves, op. cit., s. 83.

[6] N. Davies, R. Moorhouse, Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego. Vratislavia. Breslau. Wrocław, Kraków 2011, s. 31-32.

[7] A. Konieczny, Lotnicze zaopatrzenie Festung Breslau w 1945 roku, (w:) Festung Breslau 1945. Historia i pamięć, red. T. Głowiński, Wrocław 2009, s. 138-139.

[8] M. Preisner-Stokłosa, Mieszkańcy Festung Breslau, (w:) Festung Breslau 1945…, s. 174.

[9] Wystawa „W 150-lecie powstania Miejskiego Ogrodu Zoologicznego: u zarania dziejów wrocławskiego ZOO” Archiwum Państwowe we Wrocławiu. Materiały z wystawy są dostępne na stronie AP we Wrocławiu: https://www.ap.wroc.pl/sites/default/files/150lecie-powstania-zoo/index.html#(1) (dostęp: 29.11.2020).

[10] Nazwy obiektów oryginalne.

Komentarze
  1. TrueHistory
  2. Marcin Mokrosiński

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*