Edyta Żemła, Zdradzeni

Sprawa Nangar Khel przez wiele lat rozpalała debatę publiczną w kwestii udziału polskich żołnierzy w wojnie z terrorem. Oprócz aspektu wojskowego posłużyła do bieżącej działalności politycznej. Edyta Żemła w książce Zdradzeni[1] podjęła się opisania wszystkich wydarzeń, które doprowadziły żołnierzy Wojska Polskiego na salę sądową pod zarzutem zbrodni przeciwko ludności cywilnej.

Edyta Żemła ukończyła studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Związała się na stałe z dziennikarstwem, pisząc teksty dla „Super Expressu”, „Newsweeka” i „Rzeczpospolitej”, które dotyczyły szeroko pojętych zagadnień dotyczących wojskowości i obronności. Następnie zajęła się pracą dla „Polski Zbrojnej”, gdzie odegrała kluczową rolę w tworzeniu nowoczesnego portalu Wojska Polskiego – www.polska-zbrojna.pl. Brała również udział w misji w Afganistanie jako korespondent wojenny.

Edyta Żemła, Zdradzeni

Książka Zdradzeni przedstawia sprawę żołnierzy z Nangar Khel, którzy 16 sierpnia 2007 roku dokonali ostrzału afgańskiej wioski. W jego wyniku śmierć poniosło sześć osób, a kilkanaście zostało rannych. Siedmiu spadochroniarzy z 18. Bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego zostało oskarżonych o zbrodnię wojenną. Edyta Żemła opisuje przyczyny, przebieg i skutki tego incydentu.

Wojsko Polskie pojawiło się w Afganistanie już pod koniec 2001 roku w czasie pierwszej fazie operacji NATO przeciwko talibom. Początkowo utrzymywano niewielki kontyngent saperski i komandosów GROM. W 2006 roku politycy uznali, że trzeba zwiększyć polski wkład w działania wojenne w Afganistanie i postawić w większym stopniu na działania typowo ofensywne. Jednostką, która idealnie do tego się nadawała, był 18. Bielski Batalion Desantowo-Szturmowy wchodzący w skład 6. Pomorskiej Brygady Desantowo-Szturmowej zwanej potocznie Czerwonymi Beretami. Żołnierze tej elitarnej jednostki służyli w misjach ONZ i NATO m.in. w Bośni, Kosowie, Wzgórzach Golan i Kambodży. W 2006 roku planowany był ich wyjazd do Libanu celem wzmocnienia tamtejszych sił pokojowych, ale w ostatniej chwili zmieniono decyzję i skierowano ich do Afganistanu. Spadochroniarzami noszącymi w WP czerwone berety zostawali najlepsi pod względem fizycznym i psychicznym żołnierze. Nikt nie trafiał tam przypadkiem. Wielu z nich miało dodatkowe umiejętności i byli po prostu elitarną jednostką spadochronową. W poszczególnych pododdziałach panował swoistego rodzaju esprit de corps i żołnierze stanowili jedną rodzinę. Doskonale wyszkoleni, powiązani braterstwem broni, trafili do Afganistanu, gdzie opór talibów rósł coraz bardziej. Ataki z użyciem IED[2] stawały się coraz bardziej powszechne, powodując znaczne straty wśród żołnierzy państw koalicji. Nie to było jednak największym problemem WP w Afganistanie. Mimo zdobycia doświadczenia na misji w Iraku nadal występowały poważne braki sprzętowe i logistyczne. W przeciwieństwie do armii amerykańskiej Polacy nie mogli liczyć na sprawne służby zaopatrzeniowe, które dostarczały wszystko, co było niezbędne na polu walki. Dodatkowo część przełożonych nie rozumiała potrzeb żołnierzy, co doskonale pokazuje przykład pojazdów terenowych. Polacy poprosili Amerykanów o dostarczenie najsłabiej opancerzonych wozów HMMWV, kiedy dostępne były wersje o lepszych parametrach ochronnych. Tym sposobem w działaniach bojowych uczestniczyły samochody niebędące w stanie przetrwać spotkania z IED czy pociskiem z granatnika przeciwpancernego. Znacznym osłabieniem polskiego kontyngentu była nikła ochrona wywiadowcza. W tym czasie wojskowe służby specjalne poddawano reformie ministra Antoniego Macierewicza, który podjął się likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Żołnierze wielokrotnie zwracali uwagę na brak współpracy z wywiadem, a także na niekompetencję oficerów oddelegowanych do pełnienia zadań wywiadowczych w Afganistanie. Bez należytych informacji oddziały Wojska Polskiego były narażone na ataki talibów oraz nie mogły przeciwdziałać afgańskiej partyzantce.

14 sierpnia 2007 roku w zasadzce zginął ppor. Łukasz Kurowski i to wydarzenie stało się jedną z przyczyn incydentu w Nangar Khel. Polscy żołnierze mieli pokazać talibom, że takie ataki spowodują ostrą odpowiedź przy użyciu siły militarnej. Dwa dni później przeprowadzono ostrzał wioski w Nangar Khel, w czasie którego śmierć poniosły ofiary cywilne. W listopadzie 2007 roku żołnierze uczestniczący w tym wydarzeniu wrócili w ramach rotacji do Polski i po kilku dniach zostali spektakularnie zatrzymani przez Żandarmerię Wojskową. Rozpoczął się ich proces, który ówczesna władza próbowała wykorzystać do swoich partykularnych interesów.

Edyta Żemła w swojej książce podjęła się głębokiej i rzeczowej analizy, dlaczego zwykły incydent w czasie wojny z talibami stał się tak ważnym zagadnieniem debaty publicznej o udziale Wojska Polskiego w misjach zagranicznych. Skupiła się na żołnierzach oraz okolicznościach ich służby w Iraku i Afganistanie. Stąd liczne opowieści o braku należytego sprzętu i nieudolności służb wywiadowczych. Autorka opiera się na licznych relacjach osób uczestniczących w misjach poza granicami państwa. Posiada również własne doświadczenia w postaci wizyt w Afganistanie jako korespondent wojenny, co jest niezwykle przydatne w opisywaniu tego tematu.

Największą zaletą książki Zdradzeni jest skrupulatne odtworzenie wydarzeń, jakie miały miejsce od incydentu po proces siedmiu żołnierzy z Nangar Khel. Fałszywe oskarżenia jakoby jeden z oskarżonych miał w domu arsenał broni i był gotowy do walki w przypadku próby zatrzymania to tylko jeden z wielu przykładów. Doprowadziło to do kuriozalnej sytuacji, w której 43 żandarmów z Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej przeprowadziło szturm na mieszkanie, gdzie przebywał polski żołnierz. Siódemka z Nangar Khel (tak media nazwały zatrzymanych) została aresztowana niczym pospolici bandyci, a ich wcześniejsza służba i zasługi zostały przy tym pominięte. Liczył się doraźny partyjny interes, którego celem miało być udowodnienie, że armia jest siedliskiem patologii i należy ją zreformować. Dopiero w lutym 2016 roku przed Sądem Najwyższym zapadł wyrok uniewinniający od zarzutów zbrodni wojennej przeciwko ludności cywilnej. Niestety, proces i oskarżenie doprowadziły do zszargania honoru i munduru żołnierza polskiego. Państwo polskie i część elit politycznych nie zdały egzaminu i pozostawiły uczestników misji w Afganistanie samych sobie. Amerykanie byli zaskoczeni, że taka sprawa stała się głównym wydarzeniem w czołówkach serwisów informacyjnych. Jeden z oficerów wysokiego szczebla stwierdził, że takie incydenty jak Nangar Khel zdarzają się im kilka razy w miesiącu i jeżeli nie było to celowe działanie, to nie są prowadzone postępowania sądowe. Natomiast celowe niszczenie przez polityków etosu żołnierza było wręcz niedopuszczalne.

Edyta Żemła, doskonale orientując się w meandrach polityki i wojska, rzetelnie opisała cały ten proces oraz losy spadochroniarzy z 18. Batalionu, którzy musieli ponieść konsekwencje działań polityków i części kadry dowódczej WP. Książkę czyta się niemal jednym tchem, niczym powieść sensacyjną. Niestety, to wszystko wydarzyło się naprawdę w górach Afganistanu, gabinetach politycznych i na sali sądowej. Warto sięgnąć po publikację Edyty Żemły, której celem było ukazanie prawdy i mechanizmów, jakimi kierują się politycy. Nierzadko ci ludzie przywołują hasła jak honor i ojczyzna, ale jak przychodzi do konkretnego działania, to nagle okazuje się, że to tylko puste frazesy. Zdradzeni to swoistego rodzaju próba oczyszczenia dobrego imienia spadochroniarzy z Bielska-Białej i chęć uporządkowania wszystkich wątków związanych ze sprawą Nangar Khel. Autorka wywiązała się z tego trudnego zadania doskonale.

Tytuł: Zdradzeni

Autor: Edyta Żemła

Rok wydania: 2017

Wydawnictwo: Czerwone i Czarne

Liczba stron: 352

[1] E. Żemła, Zdradzeni, Warszawa 2017.

[2]IED – Improvised  Explosive Device – improwizowany ładunek wybuchowy używany w konfliktach asymetrycznych w Iraku i Afganistanie.

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*