Debata nad Konkordatem z 1925 roku w świetle sprawozdań stenograficznych Sejmu i Senatu

Odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 roku przyniosło przede wszystkim dwie rzeczy: radość z tego, że kraj po 123 latach jest wolny, ale także rozmaite problemy natury politycznej, prawnej i gospodarczej.

Jednym z pierwszych zadań stojących przed odrodzonym państwem było scalenie dotychczas istniejących ośrodków władzy oraz wypracowanie dla niego nowych zasad ustrojowych. Nie było to łatwe, ze względu na to, iż ciągle toczyły się rokowania w sprawie granic z sąsiadami; kwestie te dodatkowo komplikowała wojna z Rosją bolszewicką. Początkowo pierwszym aktem prawnym o bardzo ważnym znaczeniu dla Rzeczypospolitej była uchwała Sejmu Ustawodawczego z dnia 20 lutego 1919 roku O powierzeniu Józefowi Piłsudskiemu dalszego sprawowania urzędu Naczelnika Państwa. W literaturze występuje pod nazwą Małej Konstytucji.[1] Rzeczą charakterystyczną dla niej było to, że stała się aktem tymczasowym oraz regulującym w sposób ogólny zasady organizacji władzy w Polsce, nie dotykała w żaden sposób problematyki m. in. swobód obywateli, kwestii społeczno gospodarczych, ustroju politycznego i spraw związanych z wyznaniami.[2]

Prace nad opracowaniem nowej konstytucji rozpoczęły się już w lutym 1919 roku. Wtedy to Komisja Konstytucyjna Sejmu postanowiła przygotować nowy projekt ustawy zasadniczej, przy czym jej członkowie postanowili nie brać pod uwagę dotychczas zgłoszonych propozycji ustaw zasadniczych. Ostatecznie propozycja konstytucji został przedłożona Sejmowi w drugiej połowie 1920 roku. W czasie debat nad projektem starły się dwa bloki, których posłowie mieli przeciwstawne opinie na temat takich spraw jak: uprawnienia głowy państwa, jedno- lub dwuizbowość parlamentu, stosunki między rządem a parlamentem oraz problemy wyznaniowe: głównie chodziło o wzajemne relacje między państwem a Kościołem Katolickim.[3]

Ostatecznie, po wielu sporach i dyskusjach, 17 marca 1921 roku uchwalono nową konstytucję Rzeczypospolitej, która przeszła do historii pod nazwą Konstytucji marcowej. Kwestie wyznaniowe regulowały odpowiednio art. 111 (zapewnienie wszystkim obywatelom wolności sumienia i wyznania) i art. 113-116 (omawiały kwestię praw oraz stosunku państwa do Kościołów i związków wyznaniowych). Ponadto art. 114 stanowił, że wyznanie rzymsko-katolickie (…) zajmuje w Państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań oraz że stosunek Państwa do Kościoła będzie określony na podstawie układu ze Stolicą Apostolską, który podlega ratyfikacji przez Sejm.[4] Warto zwrócić uwagę na zapis czyniący z Sejmu organ ratyfikujący konkordat, mimo że zgodnie z art. 49 wszelkie umowy międzynarodowe miały być ratyfikowane przez Prezydenta, który podawał je do wiadomości Sejmu, bądź, w wypadku np. zobowiązań finansowych przyjmowanych przez Państwo, czynił to za zgodą Sejmu.[5] Jak wynika z samego tytułu niniejszego artykułu, procedura ratyfikacyjna toczyła się również przed Senatem. Działo się tak dlatego, że Rada Ministrów skierowała Konkordat do Sejmu jako zwykłą ustawę, a ta zgodnie z Konstytucją musiała być rozpatrzona także przez Senat.[6] W związku z tym w literaturze przedmiotu pojawiło się wiele nieścisłości terminologicznych w tej kwestii, a także błędnych dat ratyfikacji konkordatu.[7] Według Jolanty Szablickiej-Żak w  rzeczywistości Sejm musiał wyrazić zgodę na jego ratyfikację, której miał dokonać Prezydent RP, a nie mógł jej dokonać bez zgody Sejmu.[8] Jeszcze inaczej ten stan tłumaczy Krzysztof Skubiszewski. Według niego, jeśli konkordat obciążał finansowo państwo polskie, to podlegał procedurze ratyfikacji w trybie art. 49. Konstytucji.[9]

Zaraz po uchwaleniu ustawy zasadniczej, minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Maciej Rataj odbył konsultacje z biskupem Adolfem Szelążkiem, który odpowiadał w Ministerstwie za kwestie związane z wyznaniem rzymskokatolickim, oraz z Władysławem Abrahamem, profesorem historii prawa kanonicznego. W czasie tych konsultacji omawiano podstawowe zasady przyszłej umowy ze Stolicą Apostolską.[10] Jednak ze względu na to, że granice Polski nie były uregulowane, prace nabrały tempa dopiero w 1923 roku. Wtedy to urząd premiera objął Władysław Grabski, a pół roku później, w czerwcu 1924 roku, rząd wyznaczył na negocjatora umowy Stanisława Grabskiego, posła Związku Ludowo-Narodowego. Równocześnie podniesiono do rangi ambasady przedstawicielstwo polskie przy Stolicy Apostolskiej, a jej placówkę w Warszawie do rangi nuncjatury.[11] Konkordat[12] został podpisany w Rzymie 10 lutego 1925 roku, a osiem dni później Rada Ministrów uchwaliła projekt ustawy ratyfikacyjnej.[13] Zgodnie z zawartym układem Kościół uzyskał możliwość swobody w wykonywaniu władzy i swojej misji, a hierarchia – prawo do nieskrępowanego kontaktu z papieżem i Stolicą Apostolską. Ustalono, jak ma przebiegać podział terytorialny Kościoła oraz nadano osobom prawnym i kościelnym prawo do posiadania majątków.[14]

 

Stanisław Grabski. Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Stanisław Grabski. Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Żeby właściwie zrozumieć debatę nad Konkordatem w obu izbach polskiego parlamentu, należy prześledzić, jakie ugrupowania polityczne wchodziły w skład nowo wybranego Sejmu i Senatu.

Decyzją Sejmu Ustawodawczego rozpisano wybory do obu izb parlamentu pierwszej kadencji: do Sejmu posłów wybierano 5 listopada, a senatorów 12 listopada 1922 roku.[15] Przy blisko 68% frekwencji, 29% głosów do Sejmu zdobyły ugrupowania prawicowe[16], które były zblokowane pod nazwą Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej (tzw. Chjena; tworzyły tę listę ugrupowania endeckie i chadeckie)[17], 13% uzyskało Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”, Polska Partia Socjalistyczna 10%, Blok Mniejszości Narodowych 16% – był to niewątpliwie największy sukces podczas tych wyborów[18], 48 mandatów przypadło PSL „Wyzwolenie”.[19] Pozostałe mandaty uzyskały ugrupowania małe, które nie odgrywały istotnej roli w parlamencie.

Większość sejmową zdobyła prawica, która akcentowała naczelne stanowisko Kościoła katolickiego w życiu narodowym i państwowym. Wkrótce została zawiązana większościowa koalicja, w skład której weszło również PSL „Piast” – jako partia ludowa podkreślała ważną rolę Kościoła w życiu społecznym. Z drugiej strony tego bieguna były partie lewicowe, które opowiadały się za rozdziałem państwa od Kościoła bądź były nastawione do niego wrogo. Osobną kategorię stanowiły kluby i koła mniejszości narodowych, które były zróżnicowane religijnie i wyznaniowo. Dodatkowo różnorodność polityczną potęgował fakt, że wielu hierarchów katolickich wspierało listy prawicowe, kandydowało do Senatu (arcybiskup Józef Teodorowicz i biskup Adam Stefan Sapieha – w 1923 roku na polecenie papieża Piusa XI zmuszeni zostali do złożenia mandatów senatorskich), natomiast 18 duchownych objęło funkcje posłów, a ośmiu zostało wybranych senatorami.[20]

Debata nad Konkordatem odbyła się w dniach 24-27 marca 1925, kolejno na 187.-190. posiedzeniach Sejmu, natomiast w Senacie w dniach 22-23 kwietnia, kolejno na 91. i 92. posiedzeniu izby.[21]

Sama dyskusja oparta była bardzo często na osobistych wycieczkach personalnych, wiele wypowiedzi było przerywanych przez okrzyki z sali, a także pojedynczych parlamentarzystów. W przemówieniach dużo uwagi poświęcono sprawom dotyczącym wzajemnego stosunku Kościoła i państwa, podkreślano rolę religii w życiu Polski, a także odnoszono się bezpośrednio do roli Kościoła katolickiego, jaką odegrał w dziejach Rzeczypospolitej. Warto zaznaczyć, że argumenty historyczne padały zarówno po stronie opowiadających się za ratyfikacją Konkordatu, jak i tych, którzy byli mu kategorycznie przeciwni. Momentami dyskusja przypominała debatowanie o roli Kościoła w Polsce, a nie na temat ratyfikowanego traktatu ze Stolicą Apostolską. Argumentami za lub przeciw konkordatowi były bardzo często wspomniane wyżej racje historyczne, a nie zasadność – lub nie – przepisów w nim zawartych. Większość parlamentarzystów nie zwróciła praktycznie uwagi na to, że zawierana umowa jest konsekwencją Konstytucji marcowej, bardzo rzadko wskazywano na istotne błędy w tłumaczeniu[22] oraz na sprawy, które nie są w nim praktycznie w ogóle poruszone, jak np. kwestia wynagrodzenia świeckiej służby kościelnej.

W debacie sejmowej głos zabrało łącznie 18 posłów. Byli to: sprawozdawca sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i Komisji Konstytucyjnej Edward Dubanowicz (Klub Chrześcijańsko-Narodowy), jako referent mniejszości, domagającej się odrzucenia konkordatu, występował poseł Kazimierz Czapiński (Klub Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów), następnie po wystąpieniu przedstawiciela rządu głos zabrali: ks. Marceli Nowakowski (Związek Ludowo-Narodowy), Sergiusz Chrucki (Klub Ukraiński i Białoruski), Józef Skrzypa (Komunistyczna Frakcja Poselska), Tadeusz Błażejewicz (Klub Chrześcijańsko- Demokratyczny), ks. Mikołaj Ilków (Klub Ukraińsko-Włościański), Jan Dębski (PSL „Piast), Zygmunt Piotrowski (ZPPS), Antoni Matakiewicz (KChN), Artur Kronig (Klub Zjednoczenie Niemieckie), Józef Putek (PSL „Wyzwolenie”), Stanisław Stroński (KChN), Marian Cieplak (Klub Związku Chłopskiego), Karol Popiel (Klub Narodowej Partii Robotniczej) oraz ponownie posłowie referenci. Następnego dnia głos zabrali kolejno: Kazimierz Brownsford (ZLN) i Jan Smoła (PSL „W”).

Kazimierz Czapiński, poseł PPS 1919 - 1935. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, domena publiczna.

Kazimierz Czapiński, poseł PPS 1919-1935. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, domena publiczna.

Mówcami w Senacie byli: sprawozdawca Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych oraz Administracyjnej i Samorządowej Stanisław Nowodworski (KChD), sprawozdawca mniejszości Jan Woźnicki (PSL „W”), Stefan Kopciński (ZPPS), Bolesław Koskowski (ZLN), Maksymilian Thullie (KChD), Stanisław Kalinowski (PSL „W”), Józef Jackowski (PSL) i ks. Stanisław Maciejewicz (bez przynależności klubowej). Do parlamentarzystów, którzy byli zwolennikami ratyfikacji konkordatu, można zaliczyć przedstawicieli endecji, chadecji oraz chłopskich ugrupowań centroprawicowych. Przeciwnicy zaś to głównie socjaliści, komuniści i lewica ludowa.[23] Głosowanie odbywało się w obu izbach przez powstanie, dlatego nie jest możliwa do ustalenia dokładna liczba głosujących. Niemniej Konkordat został ratyfikowany.

Podczas posiedzeń Sejmu i Senatu w kwestii ratyfikacji układu ze Stolicą Apostolską poruszano wiele spraw związanych z Konkordatem. W artykule zostaną poruszone niektóre problemy, jakie sygnalizowali posłowie i senatorowie.

Pierwsza sprawa, o jakiej mówili parlamentarzyści, to wszelkie kwestie ustrojowe, które normują zawieranie konkordatu, forma prowadzenia jego pertraktacji oraz ewentualne zawarcie ustaw interpretacyjnych.

Jak zostało wspomniane, większość parlamentarzystów nie zwracała uwagi na to, że zawierana umowa jest konsekwencją art. 114 ustawy zasadniczej. Podczas swojego przemówienia Jan Dębski stwierdził: zarówno przeciwnikom zasadniczym konkordatu, jak i tym, którzy godzą się z koniecznością zawarcia go, ale mają duże zastrzeżenia co do jego treści, chciałbym przypomnieć jeszcze raz odpowiednie artykuły Konstytucji, które nie tylko nas obowiązują, ale powinny być podstawą uregulowania stosunku kościoła do Państwa.[24] Zdaniem Kazimierza Czapińskiego jego ugrupowanie nie powinno być za jakimkolwiek konkordatem, ale ze względu na to, że sprawa umowy ze Stolicą Apostolską jest już przesądzona, należy ten Konkordat również rozpatrywać w zgodzie z Konstytucją i w zgodzie z interesami narodu polskiego.[25] Z tego punktu wychodziła część mówców lewicowych, domagających się odrzucenia konkordatu. Także Józef Putek stwierdził, że konkordat jest niezgodny z Konstytucją, gdyż tworzy w państwie nowy stan.[26] Nikt jednak nie wspomina, w jaki sposób można byłoby wyjść z pewnego impasu konstytucyjnego oraz nie przedstawiał żadnych propozycji. Na zobowiązania konstytucyjne wskazywał także poseł Kronig, który stwierdził także, że stojąc zasadniczo na gruncie rozdziału kościoła od państwa, mamy jednak przed sobą wyraźny przepis Konstytucji, wobec czego musimy zająć stanowisko do konkordatu, przedłożonego Wysokiemu Sejmowi do ratyfikacji.[27] W dalszej części swojego przemówienia postulował o jak najszybsze uregulowanie stosunku Kościoła do wyznań ewangelickich.[28] Na samą procedurę ratyfikacyjną, której zawiłość została przedstawiona wyżej, uwagę zwrócił senator Jan Woźnicki. W swoim wystąpieniu stwierdził, że wniosek rządu jest wnioskiem niekonstytucyjnym, gdyż sam Konkordat pociąga za sobą wydatki finansowe z budżetu państwa, a rząd musi podawać, w jaki sposób zostaną one wykorzystane. Dalej zwrócił uwagę – jako jedyny parlamentarzysta – na zawiłości związane z procedurą ratyfikacyjną, o której wspomniano powyżej.[29] Oponował mu sprawozdawca Komisji w Senacie.[30]

W sprawach interpretacji art. 114 Konstytucji niektórzy parlamentarzyści szli w swoich wnioskach jeszcze bardziej do przodu. Np. senator Nowodworski wprost stwierdził, że niewypełnienie tych zapisów ustawy zasadniczej mogłoby doprowadzić do faktycznego, aczkolwiek nielegalnego, bo niezgodnego z Konstytucją rozdziału Kościoła od państwa.[31] Sprawę konstytucyjności poruszał także Maksymilian Thullie.[32]

Członkowie obu izb ustawodawczych zwracali uwagę na potrzebę przyjęcia specjalnych przepisów interpretacyjnych. Zapewnił także o tym minister Studziński[33], który zabierał głos jako przedstawiciel rządu. Podobnego uregulowania spraw domagali się Jan Dębski[34] i Karol Popiel.[35] Na potrzebę stworzenia nowych regulacji prawnych dotyczących wyznań wskazywał Józef Putek.[36]

 

Józef Putek. Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Józef Putek. Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Posłowie lewicy wskazywali także na sposób negocjacji, które prowadził rząd z przedstawicielami Stolicy Apostolskiej. Putek stwierdził wprost, że Rząd trzymał się taktyki tajnej dyplomacji; ani razu nie uważał za stosowne przyjść do Sejmu (…) i przedstawić jakie w tym względzie są jego zamysły, co zamierza w tym względzie uczynić, jakiemi drogami i jakiemi metodami uważa za stosowne całą sprawę przeprowadzić.[37] Dalej stwierdził, że mimo przyjętych przez Izbę rezolucji, rząd zignorował wolę Sejmu i w związku z tym nie można mieć zaufania do takiej władzy.[38] Warto dodać, że negocjacje w Rzymie były prowadzone w całkowitej tajemnicy i dopiero kilkanaście tygodni przed podpisaniem Konkordatu na jaw wychodziły pierwsze informacje i postanowienia. Na interpelację posłów upoważnieni członkowie rządu nie udzielali odpowiedzi, tłumacząc to ewentualną wrogą działalnością innych państw z powodu ujawnienia treści umowy. Zdaniem Jerzego Wisłockiego nie było to do końca przekonywujące oświadczenie.[39]

Najwięcej uwagi w czasie debaty poświęcono sprawie edukacji i nauczania religii w szkołach. Ze względu na to, że był to obszar, w którym najbardziej zachodziły na siebie interesy Kościoła i państwa, w dyskusjach parlamentarnych budził najbardziej skrajne emocje i był bardzo kontrowersyjny.[40]

Poseł Czapiński w swoim wystąpieniu stwierdził, że szkoła wyznaniowa spowoduje rozłupanie jednolitej szkoły narodu polskiego na szkółki fanatyzmu religijnego.[41] Podobne zdanie reprezentował jego klubowy kolega Zygmunt Piotrowski, którego zdaniem szkoła wyznaniowa będzie podstawą do wojen religijnych. Stwierdził również, że szkoła religijna godzi w fundamenty państwa demokratycznego, a utworzenie jej w Rzeczypospolitej spowodowałoby powrót do najczarniejszych momentów z naszej historii.[42] Podczas dyskusji w Senacie Jan Woźnicki poruszył także kwestię nominacji nauczycieli religii w szkołach oraz nadzoru władz duchownych nad katechetami, sposobem sprawowania przez nich obowiązków. Stwierdził wprost, że duchowieństwu nie chodzi o dobre nauczanie religji w szkole. Zupełnie śmiało to tutaj twierdzę, że chodzi o władzę i panowanie nad szkołą.[43] Jeszcze dalej w swoich ocenach szedł Józef Skrzypa, którego wystąpienie w sprawie szkolnictwa było kilka razy przerywane przez marszałka. Przewodniczący izby zwrócił uwagę Skrzypie na szanowanie uczuć i poglądów znacznej części posłów.[44]

Przeciwko takiemu rozumowaniu i stawianiu sprawy protestował Tadeusz Błażejewicz. W swoim wystąpieniu podkreślił, że zawierana umowa zapewnia zdobycie odpowiedniego wykształcenia religijnego, które nie jest równoznaczne z wychowaniem religijnym. Podkreślił, że idzie o to, ażeby młodzież była w szkole wychowywana, żeby tworzyły się charaktery, ludzie jednolici (…) zdolni do ofiarności i poświęcenia (…). A takie wychowanie może być osiągnięte tylko wtedy, jeżeli jest jednolity pogląd wychowawców.[45] Senator Maksymilian Thullie jako pierwszy w dyskusji podjął się zdefiniowania tego, czym jest szkoła wyznaniowa. Na 92. posiedzeniu izby stwierdził, że szkoła wyznaniowa to szkoła przeznaczona dla dzieci katolickich, prowadzona w religijnym duchu przez nauczycieli katolików. Zaznaczył, że nie jest to placówka prowadzona przez duchowieństwo.[46] Na zarzuty dotyczące tego, że katecheta jest kierowany do szkoły miejscowego biskupa diecezjalnego, ks. Maciejewicz odpowiedział senatorom lewicowym pytaniem, dlaczego nikt nie sprzeciwia się, kiedy nauczyciela gimnastyki wskazuje Ministerstwo Wojny?[47] Jest to jednak argument nietrafiony, ponieważ jednak nauczyciela wskazuje organ rządowy, nie zaś – jak w przypadku religii – osoba z zewnątrz. Fragment przemówienia ks. Maciejewicza, traktującego o sposobie nominacji katechetów, był odpowiedzią na wystąpienie senatora Kopcińskiego, który poruszał kwestię połączenia nauczania religii i praktyk religijnych oraz sprawę ewentualnej dwuwładzy w szkole.[48]

Dyskusja nad sprawami szkolnymi w kontekście Konkordatu pokazuje, jak różnorodne były zastrzeżenia członków parlamentu co do roli, jaką ma spełniać religia w życiu publicznym.

Wielu mówców podczas parlamentarnych debat wskazywało na to, że zawierana umowa ze Stolicą Apostolską tworzy z duchowieństwa uprzywilejowaną klasę. Kazimierz Czapiński stwierdził, że w konkordacie widzimy stworzenie uprzywilejowanego stanowiska dla kleru w Polsce, uprzywilejowanego stanowiska niezgodnego z Konstytucją Polską.[49] Podobnego zdania był poseł Skrzypa, który używał charakterystycznych dla komunistów zwrotów i sformułowań, jak np.: Kościół zażądał obfitego wynagrodzenia przez przyznanie mu, szczególnie uprzywilejowanego stanowiska w Państwie[50], kościół zaś korzysta z pomocy Państwa w swem dziele ogłupiania mas[51], z kimże to właściwie zawarła umowę burżuazja polska? Zawarła umowę z czarną międzynarodówką klerykalną[52], konkordat wprowadza do wnętrza Rzeczypospolitej całą rozgałęzioną organizację agentów, agitatorów rzymskich; agenci ci otrzymują rozkazy od swojej władzy naczelnej w Rzymie.[53]

W swoich wystąpieniach posłowie często zwracali uwagę na kwestię więzienia duchownych, którzy mieli odbywać kary w wyznaczonych do tego miejscach.

Duże emocje wśród mówców wzbudziła sprawa uposażenia duchowieństwa, które zostało przyznane na mocy Konkordatu. Parlamentarzyści z lewej strony wskazywali na ogromne sumy, które miały być wypłacane duchowieństwu każdego szczebla, a członkowie izb skupieni w ugrupowaniach prawicowych i po części centrowych argumentowali zasadność takich wynagrodzeń ze względu na rolę Kościoła i duchowieństwa w życiu Rzeczypospolitej. Poseł Błażejewicz stwierdził, że Stolica Apostolska w swej życzliwości dla Państwa szła nawet tak daleko, że godziła się na pewne zubożenie Kościoła katolickiego w Polsce.[54] Jako jeden z nielicznych mówców poruszył kwestię wynagrodzenia pracowników świeckich, a mianowicie organistów i kościelnych.[55] Na konieczność uregulowania spraw związanych ze sprawą patronatu wskazywali posłowie: Dębski[56], Putek[57], Cieplak[58], Smoła.[59]

Wielu mówców zwracało uwagę na kwestię uregulowania tzw. iura stolae.[60] Warto dodać, że była to jedyna kwestia w trakcie dyskusji nad Konkordatem, w której parlamentarzyści od prawej do lewej strony sceny politycznej byli wyjątkowo zgodni. Przykładowo ks. Nowakowski stwierdził, że iura stolae to ciężka rzecz, to jest bardzo przykra rzecz dla księdza.[61] Zdaniem Józefa Putka nie należało przerzucać tego ciężaru na barki państwa.[62]

 

Ks. Marceli Nowakowski. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, domena publiczna.

Ks. Marceli Nowakowski. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, domena publiczna.

Podczas dyskusji w Sejmie i Senacie podkreślano sprawę nominacji biskupów oraz siedziby prymasa.[63] Kategorycznie przeciwko nominacji biskupów przez państwo opowiedział się poseł Putek. W jego ocenie nie należy sprowadzać urzędu Prezydenta RP do roli wikariusza papieskiego, który miałby chandryczyć się o to, czy Kasper czy Melchjor będzie biskupem w tem lub innym meście.[64] Powoływał się także na doświadczenia z historii, a zwłaszcza epoki napoleońskiej i habsburskiej Francji, w których to krajach wpływ na obsadzanie stanowisk kościelnych przez instytucje państwowe nie dał praktycznie żadnej możliwości na kontrolowanie hierarchów.[65]

Podczas debaty wskazywano często na osiągnięcie uzyskane w Konkordacie, jakim rzekomo było ustalenie, że biskup obejmujący swoją jurysdykcją tereny znajdujące się w granicach Rzeczypospolitej Polskiej będzie miał swoją siedzibę w obrębie tych granic. Pierwszym mówcą, który wskazał na bezzasadność gloryfikowania tego przepisu, był senator Jan Woźnicki, który stwierdził, że zapis ten nie jest zbyt wielką łaską, że oto Stolica Apostolska ostatnia zgodziła się na nasze granice.[66] Wskazał również na brak uregulowań w sytuacji, kiedy Prezydent ma zastrzeżenia wobec kandydata na biskupa.[67]

Poruszano także kwestię siedziby prymasa, której umowa ze Stolicą Apostolską nie normowała. Kazimierz Brownsford w trakcie swojego wystąpienia poruszył istotny problem: ustawa w sprawie ustanowienia Orderu Orła Białego z 1921 roku określała prymasa jako arcybiskupa gnieźnieńsko-poznańskiego.[68] Warto dodać, że w związku z takim określeniem prymasa wiązało się to, że ewentualne rozwiązanie unii łączącej dwie archidiecezje – poznańską i gnieźnieńską – musiało znaleźć odzwierciedlenie w ustawodawstwie państwowym. Sprawą siedziby prymasostwa zainteresowani byli także oponenci umowy konkordatowej. Poseł Czapiński stwierdził, że powinien być jeden prymas i to gnieźnieński i tym powinien zostać arcybiskup Dalbor.[69]

Ostatnią ważną sprawą, jaką poruszali parlamentarzyści, była sprawa Kościoła unickiego. W całości poświęcono jej dwa wystąpienia. Jeden z senatorów poruszył natomiast sprawę kalendarzy liturgicznych obu Kościołów.[70] Poseł Sergiusz Chrucki, który opowiedział się przeciwko Konkordatowi, domagał się zmiany nazwy Kościoła na ukraińskokatolicki[71], wskazywał na brak regulacji w kwestii uposażenia żonatych duchownych unickich, którzy muszą utrzymać swoje rodziny[72], a sama umowa będzie narzędziem polonizacyjnym w rękach Kościoła łacińskiego i rządu.[73] Większą rozwagę w ocenie Konkordatu podjął ks. Mikołaj Ilków. Stwierdził on, że Stolica Apostolska niechętnie odnosi się do Cerkwi i duchowieństwa w związku z zaangażowaniem w sprawy narodowe Ukraińców[74], podkreślał sprawę rozwiązania celibatu[75], zwracał uwagę na ogromną różnicę w traktowaniu obrządku unickiego i ormiańskiego, zwłaszcza biorąc pod uwagę odpowiednio liczebność duchowieństwa i wiernych.[76] Pod koniec swojego wystąpienia ks. Ilków podkreślił, że zawarty Konkordat jest dla nas w wielu wypadkach krzywdzącym, (…) ogranicza działalność naszego duchowieństwa na wschodzie.[77] Sprawa ukraińska podczas negocjacji w Rzymie odgrywała bardzo istotna rolę. Chodziło głównie o nierozszerzanie wpływów Cerkwi unickiej, a zwłaszcza jej duchownych, którzy dla Ukraińców stanowili w pewien sposób elitę intelektualną i siłę napędową ruchu narodowego. Warto zwrócić uwagę, że w okresie dwudziestolecia międzywojennego część działaczy ukraińskich prowadziła działalność antypolską w stosunku do ludności zamieszkującej tereny południowo-wschodnie, jak i w stosunku do władz rządowych. Pokazuje to, dlaczego kwestia ukraińska w negocjacjach konkordatowych dla polskiego rządu była tak bardzo istotna i ważna do tego stopnia, że mało brakowało, a rozmowy ze Stolicą Apostolską zostałyby zerwane.[78]

Debata nad ratyfikacją Konkordatu przeprowadzona w marcu i kwietniu 1925 roku podczas posiedzeń Sejmu i Senatu pokazała wiele problemów, jakie wywoływał. Poruszana tematyka w wystąpieniach parlamentarzystów wskazuje na ogromną różnicę w postrzeganiu roli Kościoła w życiu publicznym.

Sam układ ze Stolicą Apostolską był dziełem niedoskonałym, można użyć nawet określenia spartaczonym. Duże wątpliwości budziła kwestia procedury ratyfikacyjnej, brak rozszerzenia o klauzulę interpretacyjną powodował często stworzenie martwych zapisów, jak np. w sprawie sprzeciwu Prezydenta wobec nominacji biskupów. Z oczywistych przepisów, wynikających z polityki Stolicy Apostolskiej po I wojnie światowej, uczyniono wielkie zdobycze Grabskiego i delegacji polskiej – sprawa ta dotyczyła m. in. uregulowania granic diecezji.

Dyskusja parlamentarna pokazała, że obecny parlament w III Rzeczypospolitej niczym nie różni się od swoich poprzedników w sprawie prowadzenia debat. Często demagogiczne, przerywanie wystąpień przez krzyki z sali obrad, poruszanie problemów niezwiązanych bezpośrednio z ratyfikowanym dokumentem pokazuje, że merytoryczna debata została zepchnięta na drugi tor, wręcz niezauważalny dla opinii publicznej. Wskazuje na to kolejny mankament demokracji: w organach przedstawicielskich, a w tym wypadku w tamtejszym Sejmie i Senacie, znalazły się osoby niemające zielonego pojęcia o tworzeniu prawa, o prawie międzynarodowym[79] i przyjętych zwyczajach. Niestety, nie była to tylko ułomność parlamentarzystów I kadencji Polski międzywojennej.

 

Bibliografia:

I Żródła

  1. Akty prawne:

Konkordat pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, podpisany w Rzymie dnia 10 lutego 1925 r. (ratyfikowany zgodnie z ustawą z dn. 23 kwietnia 1925 r.), „Dziennik Ustaw”, 1925, nr 72, poz. 501, s. 1083-1094.

Ustawa z dnia 17 marca 1921 roku Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, „Dziennik Ustaw”, 1921, nr 44, poz. 267, s. 633- 658.

  1. Sprawozdania stenograficzne z posiedzeń Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej w marcu i kwietniu 1925 roku [wersja elektroniczna, Biblioteka Sejmowa, http://parlib.sejm.gov.pl/, dostęp 26.10.2014].

II Opracowania:

Ajnenkiel A., Historia sejmu polskiego. II Rzeczpospolita, t. 2, cz. 2, Warszawa 1989.

Ajnenkiel A., Od rządów ludowych do przewrotu majowego. Zarys dziejów politycznych Polski 1918-1926, Warszawa 1977.

Borkowska-Bagieńska E. (i in.), Historia państwa i prawa Polski. Zarys wykładu, Poznań 1994.

Kallas M., Historia ustroju Polski X-XX w., Warszawa 1996.

Kijowski M., Sejmu i Senatu w ratyfikacji umów międzynarodowych (1919-2003), Rzeszów 2004.

Krasowski K., Episkopat katolicki w II Rzeczypospolitej. Myśl o ustroju państwa: postulaty, realizacja, Warszawa-Poznań 1992.

Mróz M., Rola konkordatu w polityce wschodniej Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce, „Dzieje Najnowsze”, R. 20:1988, nr 2.

Szablicka-Żak J., Problematyka szkolna w art. 13 konkordatu polskiego z 1925 r. w świetle debaty parlamentarnej (w:) Katolicka a liberalna myśl wychowawcza w Polsce w latach 1918-1939, pod red. E. Walawendera, Lublin 2000.

Skubiszewski K., Konkordat z 10 lutego 1925 roku. Zagadnienia prawno międzynarodowe (w:) Kościół w II Rzeczypospolitej, pod red. Z. Zielińskiego, S. Wilka, Lublin 1981.

Wisłocki J., Konkordat polski z 1925 roku. Zagadnienia polityczno-prawne, Poznań 1977.

Wyczawski H. E., Sytuacja prawna Kościoła katolickiego w Polsce (w:) Historia Kościoła w Polsce 1918-1945, t. 2, cz. 2, pod red. B. Kumora, Z. Obertyńskiego, Poznań-Warszawa 1979.

 

[1] A. Ajnenkiel, Historia sejmu polskiego. II Rzeczpospolita, t. 2, cz. 2, Warszawa 1989, s. 40.

[2] M. Kallas, Historia ustroju Polski X-XX w., Warszawa 1996, s. 307.

[3] E. Borkowska-Bagieńska (i in.), Historia państwa i prawa Polski. Zarys wykładu, Poznań 1994, s. 219.

[4] Ustawa z dnia 17 marca 1921 roku Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, „Dziennik Ustaw” [dalej: Dz. U.], 1921, nr 44, poz. 267, s. 653-654.

[5] Ibidem, s. 643.

[6] M. Kijowski, Udział Sejmu i Senatu w ratyfikacji umów międzynarodowych (1919-2003), Rzeszów 2004, s. 67.

[7] Błędy te w literaturze, w której poruszana jest problematyka Konkordatu z 1925 roku, szczegółowo wymienia M. Kijowski w swojej pracy. Zob.: Ibidem, s. 75-77.

[8] J. Szablicka-Żak, Problematyka szkolna w art. 13 konkordatu polskiego z 1925 r. w świetle debaty parlamentarnej (w:) Katolicka a liberalna myśl wychowawcza w Polsce w latach 1918-1939, pod red. E. Walawendra, Lublin 2000, s. 109.

[9] K. Skubiszewski, Konkordat z 10 lutego 1925 roku. Zagadnienia prawno międzynarodowe (w:) Kościół w II Rzeczypospolitej, pod red. Z. Zielińskiego, S. Wilka, Lublin 1981, s. 45-46.

[10] J. Wisłocki, Konkordat polski z 1925 roku. Zagadnienia polityczno-prawne, Poznań 1977, s. 78-79.

[11] H. E. Wyczawski, Sytuacja prawna Kościoła katolickiego w Polsce (w:) Historia Kościoła w Polsce 1918-1945, t. 2, cz. 2, pod red. B. Kumora, Z. Obertyńskiego, Poznań-Warszawa 1979, s. 15.

[12] Zob. tekst: Konkordat pomiędzy Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską, podpisany w Rzymie dnia 10 lutego 1925 r. (ratyfikowany zgodnie z ustawą z dn. 23 kwietnia 1925 r.), Dz. U., 1925, nr 72, poz. 501, s. 1083-1094.

[13] M. Kijowski, op. cit., s. 69.

[14] M. Kallas, op. cit., s. 352-354.

[15] A. Ajnenkiel, op. cit., s. 82.

[16] Idem, Od rządów ludowych do przewrotu majowego. Zarys dziejów politycznych Polski 1918-1926, Warszawa 1977, s. 286.

[17] Ibidem, s. 282.

[18] Ibidem, s. 286-287.

[19] Idem, Historia sejmu…, s. 87.

[20] K. Krasowski, Episkopat katolicki w II Rzeczypospolitej. Myśl o ustroju państwa: postulaty, realizacja, Warszawa-Poznań 1992, s. 82–83.

[21] M. Kijowski, op. cit., s. 70, 74.

[22] Konkordat został zawarty w językach polskim i francuskim.

[23] M. Kijowski, op. cit., s. 71-74.

[24] Sprawozdanie stenograficzne z 188 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 25 marca 1925 r. [w wersji elektronicznej: Biblioteka Sejmowa, http://parlib.sejm.gov.pl/, dostęp: 26.10.2014] [dalej: S. St. 188], łam [dalej: ł.] 38-39. Pisownia używanych fragmentów ze sprawozdań stenograficznych jest oryginalna.

[25] Sprawozdanie stenograficzne z 187 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 24 marca 1925 r. [w wersji elektronicznej: Biblioteka Sejmowa, http://parlib.sejm.gov.pl/, dostęp: 26.10.2014]  [dalej: S. St. 187], ł. 16.

[26] Sprawozdanie stenograficzne z 189 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 26 marca 1925 r. [w wersji elektronicznej: Biblioteka Sejmowa, http://parlib.sejm.gov.pl/, dostęp: 26.10.2014]  [dalej: S. St. 189], ł. 14.

[27] S. St. 188, ł. 60.

[28] Ibidem, ł. 61.

[29] Sprawozdanie stenograficzne z 92 posiedzenia Senatu Rzeczypospolitej z dnia 23 kwietnia 1925 r. [w wersji elektronicznej: Biblioteka Sejmowa, http://parlib.sejm.gov.pl/, dostęp: 26.10.2014]  [dalej: S. St. 92], ł. 3-4.

[30] Ibidem, ł. 67.

[31] Sprawozdanie stenograficzne z 91 posiedzenia Senatu Rzeczypospolitej z dnia 22 kwietnia 1925 r. [w wersji elektronicznej: Biblioteka Sejmowa, http://parlib.sejm.gov.pl/, dostęp: 26.10.2014]  [dalej: S. St. 91], ł. 32-33.

[32] S. St. 92, ł. 36.

[33] S. St. 187, ł. 35.

[34] S. St. 188, ł. 41. Wskazywał on także na to, że należy domagać się ustawy interpretacyjnej, ale uzgodnionej z drugą stroną, która zawarła układ, tj. ze Stolicą Apostolską.

[35] S. St. 189, ł. 44.

[36] Ibidem, ł. 32.

[37] Ibidem, ł. 4.

[38] Ibidem, ł. 4-5.

[39] J. Wisłocki, op. cit., s. 86-87.

[40] J. Szablicka-Żak, op. cit., s. 110-111.

[41] S. St. 187, ł. 17.

[42] S. St. 188, ł. 44.

[43] S. St. 92, ł. 13.

[44] S. St. 188, ł. 7.

[45] Ibidem, ł. 16.

[46] S. St. 92, ł. 37-38.

[47] Ibidem, ł. 48.

[48] Ibidem, ł. 27-29.

[49] S. St. 187, ł. 26. K. Czapiński ma tutaj na myśli prawdopodobnie art. 96 Konstytucji, a przede wszystkim fragment: Rzeczpospolita Polska nie uznaje przywilejów rodowych ani stanowych. Jednak w dalszej części tego artykułu jest uczyniony wyjątek dla m. in. przywilejów urzędowych i zawodowych.

[50] S. St. 188, ł. 5.

[51] Ibidem.

[52] Ibidem, ł. 8.

[53] Ibidem.

[54] Ibidem, ł. 15.

[55] Ibidem, ł. 16.

[56] Ibidem, ł. 43.

[57] S. St. 189, ł. 18-20.

[58] Ibidem, ł. 42.

[59] Sprawozdanie stenograficzne z 190 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 27 marca 1925 r. [w wersji elektronicznej: Biblioteka Sejmowa, http://parlib.sejm.gov.pl/, dostęp: 26.10.2014] [dalej: S. St. 190]  ł. 16-17.

[60] Inaczej prawo stuły. Terminem tym określa się ofiary składane przez wiernych kapłanom Kościoła katolickiego za sprawowane przez nich sakramenty i sakramentalia.

[61] S. St. 187, ł. 45.

[62] S. St. 188, ł. 20.

[63] W ówczesnej Rzeczypospolitej było dwóch prymasów: w Gnieźnie (na mocy przywileju z 1417 roku) oraz w Warszawie (prymas Królestwa Polskiego na mocy przywileju Piusa VII).

[64] S. St. 189, ł. 9.

[65] Ibidem, ł. 10.

[66] S. St. 92, ł. 11. Przyjętą praktyką jest, że Stolica Apostolska dostosowuje granice diecezji do granic państwowych, po ostatecznym ukształtowaniu (w świetle prawa międzynarodowego) tych drugich.

[67] Ibidem, ł. 12.

[68] S. St. 190, ł. 11.

[69] S. St. 187, ł. 31.

[70] S. St. 92, ł. 40.

[71] S. St.187, ł. 52.

[72] Ibidem, ł. 52-53.

[73] Ibidem, ł. 55.

[74] S. St. 188, ł. 19.

[75] Ibidem, ł. 21.

[76] Ibidem, ł. 26-27.

[77] Ibidem, ł. 32.

[78] M. Mróz, Rola konkordatu w polityce wschodniej Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce, „Dzieje Najnowsze”, R. 20:1988, nr 2, s. 101.

[79] Chodzi o częste sformułowania dotyczące definicji konkordatu (np. parlamentarzyści stwierdzali, że jest to umowa z papieżem lub z konkretnym Kościołem i domagali się kolejnych konkordatów z innymi religiami).

Komentarze
  1. klio
  2. Przemysław Misiołek

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*