Artyleria nadbrzeżna w Polsce po 1945 roku

W czasie walk z września 1939 roku polska artyleria nadbrzeżna skutecznie powstrzymywała niemiecką flotę przed zrealizowaniem jej celów operacyjnych. W 1945 roku podjęto decyzję o znacznej rozbudowie fortyfikacji w pasie nadmorskim. Powstała sieć Baterii Artylerii Stałych, które swoim zasięgiem objęły prawie całe wybrzeże. W latach siedemdziesiątych, ze względu na zmiany w doktrynie militarnej, zrezygnowano z artylerii nadbrzeżnej. Dopiero w XXI wieku ponownie doszło do odrodzenia się koncepcji zwalczania okrętów poprzez sprzęt lądowy.

Zachęcamy do zapoznania się z wcześniejszym artykułem pt. Artyleria nadbrzeżna w Polsce w latach 1921-1939

Artyleria nadbrzeżna 1945-48

W czasie II wojny światowej Niemcy przywrócili do służby działa Boforsa kal. 152,4 mm. Było to możliwe dzięki utrzymywaniu poprawnych stosunków z neutralną Szwecją. Wykorzystywano je jako baterie średnie, chroniące Hel. Przed kapitulacją sił niemieckich zostały z nich wymontowane kluczowe elementy służące do prowadzenia ognia. Wojska radzieckie wkroczyły na teren miasta Hel 9 maja 1945 roku i pozostały na terenie Półwyspu do października 1946 roku. Od momentu przejęcia polskiego wybrzeża trwały prace koncepcyjne nad stworzeniem obiektów fortyfikacyjnych i baterii artylerii nadbrzeżnej. W sierpniu 1946 roku przedstawiono marszałkowi Michałowi Roli-Żymierskiemu plan budowy sieci stanowisk artyleryjskich w oparciu o niemieckie schrony i działobitnie. Miały one być wyposażone w działa kal. 180-280 mm i zapewniać osłonę portu gdyńskiego i Zatoki Gdańskiej.[1]

Rozwój artylerii nadbrzeżnej w początkowej fazie odbudowy potencjału Marynarki Wojennej w Polsce opierał się na doraźnych rozwiązaniach. Zamierzano wykorzystać do zwalczania celów morskich radzieckie haubice kal. 122 mm. Ostatecznie zrezygnowano z tego zamiaru ze względu na trudności związane ze szkoleniem żołnierzy. Niemcy pozostawili na Helu dużo sprzętu artyleryjskiego, który można było używać w systemie obrony wybrzeża. Z tej całej mozaiki dział różnego typu i przeznaczenia wybrano pięć sztuk francuskich armat kolejowych kal. 194 mm. Zostały one zdobyte przez Niemców w czasie walk w maju 1940 roku i wprowadzone do armii niemieckiej jako 194 mm K(E) 486 (f), służąc jako ruchome baterie artyleryjskie na Wale Atlantyckim. W późniejszym okresie przeniesiono je na teren Pomorza, gdzie przejęli je Rosjanie, a później Polacy. Sformowano z nich Dywizjon Artylerii Kolejowej pod dowództwem kmdr. ppor. Ignacego Sitnickiego. Ze względu na braki w infrastrukturze DAK został skierowany do Darłówka. We wrześniu 1952 roku jednostka została rozformowana, a wagony przeznaczono na złom.[2] W fazie planów pozostała zamiana dział francuskich na radzieckie.

Dla Dowództwa Marynarki Wojennej najważniejszą kwestią było przywrócenie sprawności bojowej szwedzkich dział kal. 152,4 mm, wchodzących w skład przedwojennej baterii im. Heliodora Laskowskiego. W 1946 roku doszło do wybuchu amunicji na stanowisku nr 1 i częściowego zniszczenia działobitni. Wraz z niepewnością co do dostarczania części zamiennych przez stronę szwedzką, zrezygnowano z dalszego użytkowania Boforsów. Armaty trafiły do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, a fragment zamka pozostał na Helu przed budynkiem Kasyna[3]. Czwarte działo przeznaczono na złom.

152,4 mm armata Bofors, Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

152,4 mm armata Bofors, Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

152,4 mm armata Bofors, Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

152,4 mm armata Bofors, Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Podstawowym sprzętem artyleryjskim miały być radzieckie konstrukcje. Jako uzbrojenie średnich baterii wybrano armaty B-13 kal. 130 mm. Projekt powstał w ZSRR w 1929 roku i jego przeznaczeniem były pokłady niszczycieli i lekkich krążowników. Problemy konstrukcyjne sprawiły, że dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych zaczęto produkcję seryjną. Ze względu na dobre parametry balistyczne zamontowano działo na podwoziu czołgowym, tworząc niszczyciel czołgów Su-100Y. Po II wojnie światowej działa B-13, w wersjach nadbrzeżnych i okrętowych, trafiły do Finlandii, ChRL, Indonezji i Egiptu. Łącznie wyprodukowano 1199 egzemplarzy. Donośność pocisków o masie 33 kg wynosiła 25,4 km. W zależności od stopnia wyszkolenia działonu możliwe było wystrzeliwanie 12 pocisków na minutę.[4] W oparciu o armaty B-13 rozpoczęto tworzenie 31. Dywizjonu Artylerii Nadbrzeżnej w składzie trzech baterii. Jednostka powstała w sierpniu 1946 roku, a jej dowódcą został kmdr por. Zbigniew Przybyszewski. W późniejszym okresie został awansowany na stanowisko Szefa Służby Artyleryjskiej w Dowództwie Marynarki Wojennej w Gdyni.

Sprawa komandora Zbigniewa Przybyszewskiego

Służba w przedwojennej flocie okazała się jedną z przyczyn aresztowania kmdr. Przybyszewskiego. Wraz z umacnianiem się władzy ludowej narastała psychoza związana z sabotażem, szpiegami i walką klasową. Od 1947 roku rozpoczęto intensywne poszukiwana spiskowców w Wojsku Polskim. Mieli być powiązani z grupą Tatar-Utnik-Nowicki[5] i działać na rzecz obalenia władzy ludowej. Marynarka Wojenna okazała się najbardziej opanowana przez rzekomych reakcjonistów. Spisek miał narodzić się w okresie przebywania wysokich rangą oficerów MW (w tym i Przybyszewskiego) w obozie jenieckim w Woldenbergu. Jako pierwsi zostali oskarżeni: kadm. Adam Mohuczy, kmdr Siemiaszko, kmdr Sakowicz i kmdr Sipowicz. Stanęli przed sądem w 1950 roku jako winni zaniedbań w trakcie remontów okrętów podwodnych OORP Sęp, Ryś, Żbik.[6] Kmdr Przybyszewski aktywnie uczestniczył w zeznaniach, próbując odciążyć oskarżonych. Stał się przez to celem następnych działań Informacji Wojskowej. 18 września 1950 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy V Oddziału Głównego Zarządu Informacji MON.[7] Rozpoczęły się brutalne przesłuchania, mające na celu składanie zeznań w sprawie udziału w spisku przeciwko władzy ludowej. Rozprawa sądowa trwała od 15 do 19 lipca 1952 roku i zakończyła się orzeczeniem kary śmierci dla kmdr. Przybyszewskiego. Nie skorzystał on z możliwości odwołania od wyroku, który został wykonany 16 grudnia 1952 roku w mokotowskim więzieniu. Kariera utalentowanego oficera Marynarki Wojennej i doświadczonego artylerzysty została zakończona strzałem w tył głowy. Dopiero w lutym 2014 roku zidentyfikowano szczątki kmdr. Przybyszewskiego, znalezione w trakcie ekshumacji na warszawskiej Łączce.

Komandor porucznik Zbigniew Przybyszewski, źródło: Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu, domena publiczna.

Komandor porucznik Zbigniew Przybyszewski, źródło: Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu, domena publiczna.

Baterie Artylerii Stałej

Po rozwiązaniu DAN powołano na jego miejsce Baterie Artylerii Stałej. Oprócz kluczowej ochrony Zatoki Gdańskiej przed okrętami potencjalnego nieprzyjaciela, podjęto decyzję o ustawieniu BAS wzdłuż wybrzeża. Dzięki takiemu rozwiązaniu zabezpieczono północne rejony Polski przed desantem morskim.

Poszczególne baterie zostały wybudowane w latach 1947-1957 w następujących miejscach:

Oznaczenie baterii Uzbrojenie Lokalizacja Termin gotowości bojowej
11. BAS 4x130mm B-13 Gdynia Redłowo 1948
13. BAS 4x130mm B-13 Hel Cypel 1949
9. BAS 4x130mm B-13 Ustka 1951
17. BAS 4x130mm B-13 Międzyzdroje 1951
19. BAS 4x130mm B-13 Kołobrzeg 1951
31. BAS 4x130mm B-13 Ustronie Morskie 1954
25. BAS 4x130mm B-13 Gdańsk Stogi 1955
3. BAS 4×152 mm MU-2 Hel Bór 1956
27. BAS 4x100mm B34U Hel Cypel 1957
28. BAS 4x100mm B34U Oksywie 1957
34. BAS 4x130mm B-13 Rozewie 1957

 

Działobitnie helskich stanowisk armat B-13 oparto o przedwojenny projekt opracowany dla baterii im. Heliodora Laskowskiego. Pozostałe baterie budowano według nowych założeń. Oprócz tego przystąpiono do tworzenia umocnionych stanowisk obronnych, a także rozbudowanej sieci obserwacyjnej i namierzania celów. Oprócz armat kal. 130 mm w BAS stosowano dwa inne modele – MU-2 kal. 152 mm i B34U kal. 100 mm.

Działo MU-2, Muzeum Wojska Polskiego Warszawa. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Działo MU-2, Muzeum Wojska Polskiego Warszawa. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Przegląd dział polskiej artylerii nadbrzeżnej od prawej: Bofors 152,4 mm, B-34U, MU-2. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Przegląd dział polskiej artylerii nadbrzeżnej od prawej: Bofors 152,4 mm, B-34U, MU-2. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

W 1954 roku zapadła decyzja o wyposażeniu 3. BAS w działa większego kalibru. Wybór padł na radzieckie MU-2. Donośność pocisków o masie 55 kg wynosiła 29 km. Bateria zlokalizowana od strony morza w miejscowości Hel-Bór była przeznaczona do zwalczania jednostek pływających, zarówno na Zatoce Gdańskiej, jak i Morzu Bałtyckim. Największym problemem lokalizacji 3. BAS okazała się linia kolejowa, która dzieliła działobitnie od koszar i obiektów magazynowych. W czasie jednego ze strzelań baterii doszło do wypadnięcia szyb w przejeżdżającym pociągu.[8] Od tamtego momentu ćwiczenia z użyciem ostrej amunicji realizowano, analizując dokładniej rozkład jazdy PKP.

Działo B-34U, 27. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Działo B-34U, 27. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Działo B-34U, 27. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Działo B-34U, 27. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Działo B-34U, 27. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Fragment zamka pociętej na złom armaty B-34U. Na działobitni dobrze widoczne napisy ułatwiające celowanie. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Na początku lat pięćdziesiątych podjęto decyzję o powstaniu dwóch kolejnych BAS wyposażonych w działa średniego kalibru. Skutkiem tego było utworzenie 27. BAS (cypel helski) i 28. BAS (Gdynia Oksywie). Obydwie baterie miały za zadanie zwalczać jednostki takie jak kutry torpedowe i barki desantowe. Dodatkowo wzmacniały obronę przeciwlotniczą portów w Gdyni i Helu. B-34U kal. 100 mm zostało opracowane w 1941 roku, ale seryjną produkcję podjęto dopiero rok po zakończeniu wojny. Działo stanowiło podstawowe uzbrojenie przeciwlotnicze krążowników typu Kirow i innych jednostek budowanych w ZSRR. W czasie modernizacji ORP Burza w zastępstwie podwójnych wież dział 130 mm typu Schneider-Creusot i jednej pojedynczej z 76 mm Mk V, zamontowano właśnie B-34U. Donośność pocisków o masie 15 kg wynosiła 22 km. Co ciekawe, można było używać wersji zawierającej dipole.[9] Takie rozwiązanie pozwalało na postawienie dość skutecznej zasłony, zakłócającej pracę stacji radiolokacyjnych. Działa trafiły do Polski pod koniec 1954 roku, ale okazało się, że wszystkie egzemplarze są wadliwe i niezbędna okazała się ich wymiana. Dopiero w połowie 1955 roku zostały zamontowane na działobitniach. Ze względu na znaczną cenę amunicji kal. 100 mm stosowano specjalne lufy wkładkowe, przeznaczone do używania normalnych pocisków kal. 37 mm.

Działo B-13, 13. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Działo B-13, 13. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Działo B-13, 13. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Działo B-13, 13. BAS w Helu. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Pod koniec lat pięćdziesiątych BAS doposażono w stacje radiolokacyjne Załp-B i urządzenia zapytujące systemu swój-obcy typu Kremnij-2.[10] Dzięki temu znacznie wzrosły możliwości bojowe artylerii nadbrzeżnej. Systematycznie zwiększano również możliwości zwalczania celów powietrznych, tworząc pododdziały przeciwlotnicze wyposażone w wkm-y i działa kal. 37 mm. Ważnym elementem szkolenia żołnierzy było właściwe rozpoznawanie celów, a także skuteczne maskowanie baterii i działobitni.

S-2 Sopka

Po II wojnie światowej nastąpił znaczny wzrost zainteresowania wykorzystaniem technologii rakietowej w wojsku. Szczególne osiągnięcia w tej dziedzinie mieli Niemcy używający operacyjnie pocisków V-1, rakiet V-2 oraz bomb kierowanych HS-293 i Fritz-X. Zwłaszcza te dwie ostatnie konstrukcje okazały się postępem w dziedzinie zwalczania obiektów na morzu. Początkowo w ZSRR stosowano poniemieckie rozwiązania w postaci zdobycznych V-1 i zmodyfikowanych bomb HS-293. Doświadczenia zebrane podczas prób posłużyły do opracowania własnych konstrukcji rakiet przeciwokrętowych. W oparciu o projekt skrzydlatej rakiety klasy powietrze-woda KS Komieta, stworzono lądowy system4K87 o oznaczeniu S-2 Sopka. Pocisk, przypominający swoim wyglądem samolot Mig-15, posiadał głowicę o masie 860 kg. Skuteczny zasięg wynosił 95 km, a po zmodernizowaniu układu naprowadzania – 105 km.[11]

S-2 Sopka, fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

S-2 Sopka, fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

W związku z modernizacją techniczną Wojska Polskiego, zamierzano unowocześnić artylerię nadbrzeżną i siły okrętowe Marynarki Wojennej. W tym celu zakupiono w ZSRR kutry rakietowe proj. 205 Osa i jeden dywizjon pocisków S-2 Sopka. Utworzono specjalną jednostkę, czyli 9. Dywizjon Artylerii Nadbrzeżnej, wyposażony w dwie wyrzutnie pocisków przeciwokrętowych. Sopki zostały wycofane pod koniec 1973 roku. Na podjęcie takiej decyzji złożyło się wiele czynników. Przede wszystkim rakiety okazały się nieskuteczne z powodu braku odporności na zakłócanie radioelektroniczne przeciwnika. Widać to było zwłaszcza w czasie wojny Yom Kippur w 1973 roku, kiedy to egipskie pociski zostały skutecznie zmylone przez Izraelczyków. Problemem był zbyt długi czas uzyskania gotowości operacyjnej, a także rozbudowana infrastruktura umieszczana na pojazdach towarzyszącym wyrzutniom. Wszystko to, wraz z coraz mniejszą ilością pocisków, zadecydowało o wycofaniu Sopek z arsenału Marynarki Wojennej. Co ciekawe, nie oznaczało to końca istnienia 9. Dywizjonu Artylerii Nadbrzeżnej. Jednostka została skadrowana i wykorzystywano ją jako zaplecze techniczne dla pocisków przeciwokrętowych P-15. W latach osiemdziesiątych planowano zakup nowego rakietowego systemu obrony wybrzeża w ZSRR. Strona polska zamierzała kupić 4K51 Rubież, ale kryzys ekonomiczny i polityczny przekreślił te plany. Ostatecznie 9. Dywizjon Artylerii Nadbrzeżnej przestał istnieć w 1988 roku.

Koniec lufowej artylerii nadbrzeżnej

Od początku lat sześćdziesiątych artyleria nadbrzeżna powoli przestawała liczyć się jako nowoczesny oręż walki na morzu. Zadania zwalczania jednostek nawodnych przejmowały kutry torpedowe i rakietowe, a także lotnictwo. Okręty przeciwnika zyskały możliwości projekcji siły ze znacznych odległości, przekraczających skuteczny zasięg rażenia dział lądowych. Już od końca lat pięćdziesiątych trwał proces kadrowania BAS, a od 1963 roku następowały coraz większe redukcje personelu. Znacznie rzadziej organizowano strzelania kalibrowe. Marynarka Wojenna przyjęła nową doktrynę, której głównym celem był desant morski w rejonie Cieśnin Duńskich. Baterie Artylerii Stałej okazały się nieprzydatne w odmiennych realiach operacyjnych. W 1974 roku nastąpił faktyczny proces likwidacji BAS. Żołnierzy wraz z zapleczem koszarowym wykorzystano do utworzenia dywizjonów artylerii przeciwlotniczej. Działa zostały poddane konserwacji, z której zrezygnowano po niespełna trzech latach.

W latach dziewięćdziesiątych przystąpiono do demontażu dział pozostawionych na działobitniach. Na swoim miejscu pozostały tylko trzy egzemplarze B-13 – dawnej 11. BAS, a także jedna B-34U – 27. BAS. Pozostałe działa pocięto na złom, ewentualnie przekazano placówkom muzealnym. Artyleria nadbrzeżna po raz drugi w historii polskiej wojskowości została unicestwiona. Nikt nie przypuszczał, że dojdzie do kolejnego odrodzenia. Tym razem w oparciu o nowy sprzęt i w odmiennych warunkach geostrategicznych.

Działo B-13 11. BAS w Gdyni. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Działo B-13 11. BAS w Gdyni. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Działo B-13 11. BAS w Gdyni. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Działo B-13 11. BAS w Gdyni. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Działo B-13 11. BAS w Gdyni. fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Działo B-13 11. BAS w Gdyni. fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy

Po przemianach ustrojowych Marynarka Wojenna zrezygnowała z koncepcji desantu na Danię. Okręty desantowe zostały wycofane, a dotychczasowi wrogowie stali się sojusznikami. Doświadczenia działań na morzu z okresu drugiej połowy XX wieku, jasno wskazywały na rakiety jako podstawowy oręż walki. Na początku lat dziewięćdziesiątych MW RP dysponowała pociskami P-15 (kutry rakietowe proj. 205 Osa), P-21\P-22 (korwety rakietowe proj. 1241 Tarantula, niszczyciel rakietowy proj. 61MP). Były to dość przestarzałe konstrukcje, niebędące w stanie zapewnić skutecznego zwalczania wrogich okrętów. Do 2009 roku wszystkie wymienione wyżej okręty wraz z systemami rakietowymi zakończyły służbę. W międzyczasie doszło do doposażenia okrętów rakietowych proj. 660 Orkan w szwedzkie pociski RBS-15.

Pojawił się zamysł odbudowania artylerii nadbrzeżnej w oparciu o pociski rakietowe. Ministerstwo Obrony Narodowej zorganizowało przetarg, do którego stanęły dwie firmy:

– SAAB z pociskami RBS-15 Mk.3,

– Kongsberg Defence and Aerospace z pociskami NSM.

30 grudnia 2008 roku podpisano umowę ze zwycięskim konsorcjum Kongsberga na dostarczenie Marynarce Wojennej RP Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego.[12] W Siemirowicach sformowano nową jednostkę wchodzącą w skład 3. Flotylli Okrętów. Sprzęt dla Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego został ostatecznie odebrany w czerwcu 2013 roku. Od tego momentu nastąpiła nowa era w dziedzinie artylerii nadbrzeżnej w Polsce.

Kongsberg NSM (Naval Strike Missile), fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Kongsberg NSM (Naval Strike Missile), fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

 

Wyrzutnia rakiet NSM na podwoziu Jelcza P662 D.43 6x6, fot. Michał Szafran, <a href="http://odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com/" target="_blank">odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com</a>

Wyrzutnia rakiet NSM na podwoziu Jelcza P662 D.43 6×6, fot. Michał Szafran, odwaszegofotokorespondenta.blogspot.com

Bibliografia

1. Dudek M., Nadolny W., 27. Bateria Artylerii Stałej w Helu, „Zeszyt Helski” nr 3, Hel 2007.

2. Hołdanowicz G., NSM i RBS-15 w jednym staną domu…, „Raport. Wojsko, Technika, Obronność” 2009, nr 1.

3. Magnuski J., Wozy bojowe LWP 1943-1983, Warszawa 1985.

4. Szulc T., Radzieckie rakietowe kompleksy obrony wybrzeża cz. I, „Nowa Technika Wojskowa 1997, nr 7.

5. Pokosiński J. , Represje oficerów Wojska Polskiego 1949-1956, Warszawa 2007.

6. Zajączkowki K., Kmdr por. Zbigniew Przybyszewski, „Zeszyt Helski” nr 20, Hel 2014.

7. Zawadzki W., Baterie Artylerii Stałej, „Morza, Statki i Okręty” 1998, nr 3.

 

[1] W. Zawadzki, Baterie Artylerii Stałej, „Morza, Statki i Okręty” 1998, nr 3, s. 70.

[2] J. Magnuski, Wozy bojowe LWP 1943-1983, Warszawa 1985, s. 283-284.

[3] Obecnie eksponat Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu. Trwają starania tej placówki o sprowadzenie warszawskiego Boforsa i umieszczenie na cyplu helskim.

[4] W. Zawadzki, op. cit., s. 76.

[5] J. Pokosiński, Represje oficerów Wojska Polskiego 1949-1956, Warszawa 2007.

[6] W przypadku wymieniania nazw dwóch lub więcej okrętów stosuje się zapis OORP, oznaczający Okręty Rzeczypospolitej Polskiej.

[7] K. Zajączkowki, Kmdr por. Zbigniew Przybyszewski, „Zeszyt Helski” nr 20, Hel 2014, s. 53.

[8]W. Zawadzki, op. cit., s. 73.

[9] M. Dudek, W. Nadolny, 27. Bateria Artylerii Stałej w Helu, „Zeszyt Helski” nr 3, Hel 2007, s. 11.

[10] System ten działał w oparciu o kodowane sygnały wysyłane do jednostek wykrytych przez radar. W przypadku posiadania odpowiedniego nadajnika następował sygnał zwrotny potwierdzający sojuszniczą jednostkę. Jeżeli wykryty cel nie odpowiadał automatycznie, klasyfikowany był jako wróg.

[11] T. Szulc, Radzieckie rakietowe kompleksy obrony wybrzeża cz. I, „Nowa Technika Wojskowa 1997, nr 7, s. 51-52.

[12] G. Hołdanowicz, NSM i RBS-15 w jednym staną domu…, „Raport. Wojsko, Technika, Obronność” 2009, nr 1, s. 4-20.

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*