I-22 Iryda
I-22 Iryda jest maszyną, która mogła stać się symbolem polskiego przemysłu lotniczego. Ostatecznie po prawie trzydziestu latach program został skasowany, a podstawową odrzutową maszyną szkolną polskiego lotnictwa jest ciągle TS-11 Iskra. Dlaczego tak zaawansowany projekt upadł i co wpłynęło na porażkę najbardziej ambitnego programu lotniczego w Polsce?
Droga do I-22
Po zakończeniu II wojny światowej przystąpiono do odbudowy polskiego przemysłu lotniczego. Początkowo skupiano się na prostych konstrukcjach, jak samoloty szkolne, łącznikowe i transportowe. Wykorzystywano do tego doświadczenie przedwojennych konstruktorów i pozostałości z czasów okupacji. Pierwszy lot maszyny skonstruowanej w Polsce odbył się 28 października 1945 roku w Łodzi. Z lotniska w Lublinku wystartował Szpak-2 o oznaczeniu kodowym SP-AAA. Była to prosta konstrukcja napędzana niemieckim silnikiem gwiazdowym, przeznaczona do działań dyspozycyjno-łącznikowych.[1] W późniejszym czasie powstawały kolejne proste i nieskomplikowane technicznie maszyny. Głównym celem było stworzenie odpowiedniego zaplecza technicznego i personalnego oraz podjęcia w przyszłości budowy bardziej zaawansowanych samolotów.
W połowie 1950 roku Wojska Lotnicze rozpoczęły starania o zakup myśliwców odrzutowych w ZSRR. Wybór padł na samoloty Jak-23 i dwumiejscową wersję treningową Jak-17W. Planowano nawet licencyjną produkcję tych maszyn. Odrzutowe Jaki były tylko rozwiązaniem przejściowym i ostatecznie nie doszło do ich montażu w Polsce. Zdecydowano się postawić na nowocześniejszą konstrukcję w postaci Miga-15 Dostawy maszyn bojowych przebiegały praktycznie bez żadnych opóźnień. Problemem była niewystarczająca ilość dwumiejscowych wersji szkolno-bojowych. Import tych maszyn z Czechosłowacji tylko przejściowo rozwiązał problemy sprzętowe w pułkach lotniczych. Natomiast w procesie szkolenia pilotów niezbędny był samolot odrzutowy, przeznaczony do szkolenia podstawowego. Do jego opracowania przystąpił zespół pod kierownictwem inżyniera Tadeusza Sołtyka. Efektem prac była TS-11 Iskra, która swój pierwszy lot odbyła 5 lutego 1960 roku.[2] Produkcja Iskier całkowicie zaspokoiła potrzeby szkolenia podstawowego. Zadania zaawansowanej maszyny szkolno-bojowej, mogącej wykonywać misje uderzeniowe i rozpoznawcze, miały zostać powierzone nowej konstrukcji. Na początku lat sześćdziesiątych powstały dwa projekty[3]:
– TS-16 Grot – opracowany przez zespół inż. Tadeusza Sołtyka,
– M-7 – opracowany przez zespół inż. Anatola Inowolskiego.
Ze względu na brak porozumienia z wojskiem, a także przez zbyt duże trudności techniczne w opracowaniu maszyn naddźwiękowych, zrezygnowano z realizacji tych programów. Jednocześnie przemysł lotniczy wraz z zespołami konstruktorskimi skupiali się na modyfikacjach istniejących samolotów. Dzięki temu udało się częściowo uniknąć rozproszenia doświadczonego personelu.
Pod koniec 1972 roku w Mielcu przystąpiono do prac nad kolejną maszyną szkolno-bojową, oznaczoną M-16. Zrezygnowano z prędkości naddźwiękowej i skupiono się na cechach taktyczno-technicznych, przydatnych w misjach uderzeniowych i szkoleniowych. Po raz kolejny program nie wyszedł poza fazę projektu, ze względu na duże koszty i brak odpowiedniej ilości kadry konstruktorskiej. Dodatkowym czynnikiem była produkcja maszyn cywilnych w WSK Mielec, która pochłaniała dostępne środki. Podobny program prowadzony wspólnie przez Francję i Wielką Brytanię do powstania udanego samolotu SPEPECAT Jaguar.
W grudniu 1975 roku Rada Ministrów PRL zobligowała przemysł lotniczy do opracowania projektu wstępnego odrzutowego samolotu szkolno-bojowego w oparciu o wymagania taktyczno-techniczne. Według planów nowo projektowana maszyna miała wejść do służby w drugiej połowie lat osiemdziesiątych i zastąpić Limy 5\6 różnych wersji. Wraz z samolotem, roboczo nazwanym Iskra-22, planowano opracować silnik Kaszub-15 (K-15). Komisja MON, oceniająca projekt, uznała K-15 za zbyt przestarzały. Podczas dalszych analiz postanowiono, że Iskra-22 może być napędzana przez kopię amerykańskich silników General Electric J85.[4] Pozyskano je od Wietnamu wraz z samolotem F-5E, którego konstrukcja była analizowana przez Instytut Lotnictwa. Ze względu na zbyt duże zaawansowanie technologiczne J85 zrezygnowano z tego zamiaru.
Makieta Iskry-22 została zaprezentowana w Instytucie Lotnictwa w czasie obchodów 50-lecia przemysłu lotniczego w Polsce. Wojskowi i partyjni oficjele byli zachwyceni wyglądem nowej maszyny, co przyczyniło się do przyspieszenia realizacji programu. Mało kto zdawał sobie sprawę z problemów, jakie mogą się pojawić w czasie projektowania i budowy I-22.
W 1980 roku opracowano Wymagania Taktyczno–Techniczne na samolot szkolno – bojowy I-22 „Iryda”.[5] Opisano wszystkie elementy, jakie miała spełniać maszyna. Od tego momentu przystąpiono do budowy prototypu. Prace nad projektem uległy opóźnieniu ze względu na perturbacje związane z wprowadzeniem stanu wojennego. Dodatkową przeszkodą było podjęcie licencyjnej produkcji samolotu transportowego An-28, co spowodowało braki kadrowe i materiałowe w przemyśle lotniczym. Wszystkie te czynniki sprawiły, że nierealne stało się wprowadzenie Iryd do służby liniowej w 1985 roku i zastąpienie przestarzałych Limów. Wystąpiły również problemy natury technicznej w postaci przekroczenia masy samolotu o ponad 300 kg.
Dopiero w grudniu 1984 roku przystąpiono do prób naziemnych prototypu oznaczonego numerem 02. Pierwszy prototyp przeznaczony był do badań wytrzymałościowych i sprawdzenia wszystkich koncepcji zabudowy wyposażenia. 3 marca 1985 roku I-22 o numerze fabrycznym ANP01-02 odbył pierwszy lot. Pilotem był inż. Ludwik Natkaniec, który pozytywnie ocenił podstawowe właściwości lotne maszyny. Należało jednak wyeliminować błędy wynikające z chorób wieku dziecięcego. Chodziło przede wszystkim o drgania usterzenia poziomego i problemy z klapami szczelinowymi.
30 stycznia 1987 roku w czasie kolejnego lotu doszło do katastrofy, w której zginął mjr pil. Jerzy Bachta.[6] Według ustaleń komisji powypadkowej główną przyczyną były drgania flatterowe, które doprowadziły do zniszczenia konstrukcji. Główny konstruktor, inż. Alfred Baron sceptycznie odnosił się do tej teorii. Uważał, że gdyby Zespół Badań w Locie przestrzegał jego zaleceń odnośnie lotów testowych, tak silne drgania nie doprowadziłyby do uszkodzenia konstrukcji.[7] Dopiero w 1988 roku oblatano drugi latający prototyp Irydy. Przerwę w lotach wykorzystano na przeprojektowanie elementów usterzenia i wzmocnienie struktury kadłuba. Zmiany nastąpiły także w zespole projektowym. Dotychczasowego głównego konstruktora, inż. Alfreda Barona, zastąpił mgr inż. Włodzimierz Gnarowski. Trzeci prototyp został włączony do serii badań lotnych w kwietniu 1989 roku. Łącznie do połowy 1990 roku trzy samoloty wykonały 1600 lotów, w czasie których dopracowywano konstrukcję.
Pozytywne próby i ocena wojskowej komisji doprowadziła do zamówienia przez Ministerstwo Obrony Narodowej 12 maszyn serii próbnej. Dokonano tego mimo faktu, że nie zostały spełnione wszystkie wymagania stawiane w WTT. Pierwsza publiczna prezentacja Irydy miała miejsce w sierpniu 1991 roku, podczas pokazów Air Show w Poznaniu.[8] W październiku dwie Irydy trafiły do 58. Lotniczego Pułku Szkolnego w Dęblinie. Rozpoczęła się normalna eksploatacja w warunkach wojskowych. Dodatkowo piloci zajmowali się oceną maszyn i nanoszeniem dodatkowych poprawek w projekcie. Sporym problemem okazały się części zamienne, które trzeba było sprowadzać od producenta. Ostatecznym końcem procesu wdrażania Irydy były ćwiczenia taktyczno-bojowe WLiOP – „Karat 95”. Wówczas samoloty uczestniczyły w pozorowanych działaniach wsparcia sił lądowych i okrętowych. Wykonywano również lądowania z Drogowego Odcinka Lotniskowego Kliniska.
Od 1992 roku rozpoczęto starania mające wyłonić nowego dostawcę awioniki I-22. Początkowo planowano dokonać tego w oparciu o izraelskie komponenty. Ostatecznie jednak zwyciężyła oferta francuskiej firmy Sagem. W maju 1994 roku oblatano zmodernizowany samolot o oznaczeniu fabrycznym 1ANP01-05. Głównym elementem wyposażenia był autonomiczny system nawigacyjny ULISS, dzięki czemu możliwa była precyzyjna nawigacja w każdych warunkach atmosferycznych. Kabina pilota posiadała wyświetlacz HUD, a nad całością zadań w czasie lotu panował komputer pokładowy. Tak wyposażona maszyna w czasie prób z użyciem działka i niekierowanych pocisków rakietowych uzyskała znacznie lepsze wyniki niż Su-22M4.[9] Samolot szkolno-bojowy I-22M-93S okazał się skuteczniejszy niż wyspecjalizowana supertechnika.[10] Jednocześnie trwały dostawy seryjnych Iryd i w maju 1995 roku wojsko otrzymało trzy egzemplarze w wariancie I-22M-93K. Posiadały silniki K-15 Kaszub i fotele katapultowe Martin-Baker. Dodatkowo wprowadzono modyfikacje, mające usprawnić obsługę maszyn przez personel techniczny. Wyglądało na to, że program idzie w dobrym kierunku i wkrótce na wyposażenie WLiOP zaczną wchodzić coraz nowocześniejsze wersje Irydy.
24 stycznia 1996 roku doszło do kolejnej katastrofy I-22, w wyniku której śmierć ponieśli mjr pil. Tomasz Chudzik i kpt. mar. pil. Jan Mieszkowski. Według ustaleń komisji badającej wypadek, główną przyczyną było przestawienie statecznika poziomego w czasie wykonywania manewrów. Doprowadziło to do gwałtownego nurkowania i przekroczenia dopuszczalnej prędkości eksploatacyjnej. Konstrukcja maszyny uległa rozpadowi w powietrzu i tylko jeden z pilotów bezskutecznie próbował katapultowania.[11] Komisja sugerowała, że doszło do tego zdarzenia w wyniku błędu konstrukcyjnego, co było na rękę wojskowym i MON. Zamierzano zakończyć program Iryda i pozyskać samoloty Alpha Jet z niemieckiej Luftwaffe. Już od połowy 1995 roku trwały zabiegi Niemców, którzy chcieli sprzedać Polsce wycofywane maszyny szkolne.[12]
Niechęć MON i niektórych czynników wojskowych coraz mocniej oddziaływała na program Iryda. Konstruktorzy z WSK PZL-Mielec nie zamierzali tak łatwo odpuścić. Katastrofa z 1995 roku przyspieszyła prace nad najnowszą wersją samolotu, czyli I-22M-96. Prototyp oblatano w grudniu 1996 roku i posiadał szereg modyfikacji w stosunku do wcześniejszych modeli. Skrzydła i usterzenie uległy przeprojektowaniu w celu uniknięcia wcześniejszych problemów. Awionikę firmy Sagem zastąpiono innym kompleksem produkcji Sextant – Avionique. Zamierzano również zwiększyć ciąg silników K-15 Kaszub. Jednocześnie z procesem modernizacji samolotu trwała batalia o kontynuowanie programu. W marcu 1996 roku WLiOP zawiesiły loty na Irydach, kierując je do modyfikacji w WSK-PZL Mielec. W mediach pojawiały się informacje o zakończeniu eksploatacji maszyn ze względu na błędy konstrukcyjne. Przy okazji sugerowano brak środków finansowych na dalszą modernizację. Od kwietnia 1996 roku do października 1997 roku trwały rozmowy pomiędzy MON a zakładem, dotyczące dalszego finansowania konstrukcji. Sprawy skomplikowały się wraz z upadłością WSK-PZL Mielec S.A., co spowodowało zamrożenie programu. Maszyny stały w Mielcu, a wojsko nadal używało coraz bardziej przestarzałych Iskier. Trwały za to spory pomiędzy MON a producentem o kary umowne zapisane w pierwotnym kontrakcie.
W czerwcu 1998 roku, podczas pokazów lotniczych na lotnisku w Babich Dołach pokazana została Iryda M-93K. Planowano wprowadzenie zmodernizowanych samolotów na wyposażenie Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej im. kmdr. por. pil. Karola Trzaski-Durskiego i zastąpienie nimi myśliwców Mig-21bis, a także rozpoznawczych TS-11R. Koszty doposażenia i standaryzacji siedemnastu maszyn I-22 przekraczały możliwości finansowe Marynarki Wojennej. Nawet potencjalna możliwość przenoszenia przeciwokrętowych pocisków rakietowych SAAB RBS-15[13] nie przekonała Dowództwa Marynarki Wojennej i MON o konieczności zainwestowania pieniędzy w nową wersję I-22.
8 września 1999 roku podjęto decyzję o zakończeniu programu Iryda.[14] Nie był to definitywny koniec – w dalszym ciągu bezskutecznie próbowano zainteresować Marynarkę Wojenną tą konstrukcją. Inną potencjalną możliwością mógł okazać się kontrakt z Indiami. Siły powietrzne tego państwa były jedynym zagranicznym użytkownikiem TS-11 Iskra i Iryda mogła okazać się następcą legendarnej konstrukcji Tadeusza Sołtyka. Ostatni lot I-22 miał miejsce 9 września 2002 roku, w czasie Air Show w Radomiu. Na terenie Instytutu Lotnictwa znajduje się jeszcze jedna maszyna, mogąca teoretycznie wzbić się w powietrze. Pozostałe Irydy zostały przekazane placówkom muzealnym i prywatnym kolekcjom. Dokumentacja trafiła do Archiwum Państwowego w Rzeszowie, co było ostatecznym końcem planów o polskim odrzutowym samolocie szkolno-bojowym.
Przyczyny klęski programu I-22 Iryda:
– zbyt duże oczekiwania zamawiającego wobec maszyny. Jeden projekt miał stanowić bazę dla samolotu szkolnego, rozpoznawczego, holowniczego i bojowego[15]. Niemożliwe było pogodzenie wszystkich wymagań, jakie stawiano przed każdą wersją,
– opóźnienia wynikające ze zbyt małych możliwości polskiego przemysłu lotniczego, który realizował jednocześnie kilka dużych programów (m.in.: W-3, An-28, I-22). Dodatkowym utrudnieniem była transformacja ustrojowa i związane z tym perturbacje polityczne,
– dwie katastrofy, w których zginęli piloci. Doprowadziło to do niechęci decydentów i części środowiska wojskowego. W przypadku wielu programów, realizowanych w innych państwach, również dochodziło do wypadków i ofiar wśród oblatywaczy. Mimo tego kontynuowano próby w locie, wyciągając wnioski z wcześniejszych niepowodzeń,
– chęć pozyskania samolotów Alpha Jet przez WLiOP. Wybór takich maszyn szkolnych miał znaczenie polityczne. W ten sposób chciano zademonstrować Republice Federalnej Niemiec naszą chęć do wejścia w struktury NATO,
– mniejsze środki finansowe przeznaczone na wojsko i przemysł zbrojeniowy,
– chęć zakupu przez Polskę wielozadaniowych samolotów bojowych. Począwszy od połowy lat dziewięćdziesiątych, starano się o środki finansowe przeznaczone na ten cel. Planowano również modernizację bombowców Su-22M4 i myśliwców Mig-29,
– brak partnera zagranicznego dla WSK-PZL Mielec i rywalizacja pomiędzy poszczególnymi zakładami przemysłu lotniczego w Polsce.
Wszystkie te elementy wraz z innymi czynnikami doprowadziły do upadku Irydy, a wysiłek konstruktorów okazał się zmarnowany.[16] Obecnie Polska nie produkuje ani nie projektuje maszyn odrzutowych. Wyroby, jak W-3 Sokoł, M-28 Bryza\Skytruck w najbliższych latach przestaną być wytwarzane. Polscy piloci nadal szkolą się na TS-11 i dopiero niedawno wyłoniono następcę Iskry. Nowym samolotem szkolnym będzie Aemacchi M-346.
Bibliografia
- Baron A., Samolot szkolno-bojowy I-22 „Iryda”. Wymagania, realizacja, ocena, Warszawa 2010.
- Bartosik S., Łaz M., Senkowski R., TS-11 Iskra, Toruń 2001.
- Bogdański M., PZL I-22 Iryda, Aeroplan 2010.
- Liwiński J., Alpha Jet A. Utracona szansa polskiego lotnictwa?, „Lotnictwo Wojskowe” 2002, nr 1.
- Makowski T., Współczesne konstrukcje lotnicze Polski, Warszawa 1996.
- Zieliński J., Mikołajczuk M., Historia polskiego lotnictwa wojskowego 1945-1962, Warszawa 2010.
- Zieliński J., Polskie lotnictwo wojskowe 1945-2010. Rozwój, organizacja, katastrofy lotnicze, Warszawa 2011.
[1]J. Zieliński, M. Mikołajczuk, Historia polskiego lotnictwa wojskowego 1945-1962, Warszawa 2010, s. 46-47.
[2]S. Bartosik, M. Łaz, R. Senkowski, TS-11 Iskra, Toruń 2001.
[3]A. Baron, Samolot szkolno-bojowy I-22 „Iryda”. Wymagania, realizacja, ocena, Warszawa 2010, s. 25-31.
[4] Ibidem, s. 36.
[5]Ibidem, 363–402.
[6]J. Zieliński, Polskie lotnictwo wojskowe 1945-2010. Rozwój, organizacja, katastrofy lotnicze, Warszawa 2011, s. 488-489.
[7]A. Baron, op.cit., s. 265-279.
[8]M. Bogdański, Samolot szkolno-bojowy PZL I-22 – stracona szansa polskiego przemysłu, „Aeroplan” 2010, nr 5-6, s. 13.
[9]A. B
” chęć pozyskania samolotów Alpha Jet przez WLiOP. Kupno maszyn szkolnych o parametrach znacznie gorszych od polskiego produktu miało wyłącznie znaczenie polityczne.” Moim zdaniem było dokładnie na odwrót: z przyczyn politycznych na siłę lansowano polski samolot, mimo jego znacznie gorszych parametrów.
Iryda z mocnymi silnikami, dopracowaną aerodynamiką i skrzydłami plus awioniką od Sextant-Avionique\Sagem byłaby gorsza od Alpha Jeta?
Raczej tak, moim zdaniem. Jeśli chcesz to mogę się bardziej rozpisać. Generalnie Iryda była za ciężka w porównaniu z Alpha Jetem. Masę własną ma większą o 30% a ciąg większy tylko o 15%. Lepsza aerodynamika może pozwolić na większą prędkość maksymalną i tu faktycznie różnica jest minimalna, natomiast niewiele pomoże na wznoszenie i ogólnie na manewry w pionie.
Jeżeli byłaby taka szansa na dłuższą wypowiedź to bardzo chętnie. W literaturze pojawiają się informacje o przekroczeniu masy o ponad 300 kg. Czy była szansa na zmniejszenie masy samolotu?
A taka opcja jak Iryda zamiast Su-22? Oczywiście po ostatecznym dopracowaniu.
Oczywiście, że istniała możliwość obniżenia masy samolotu. Dodatkowe 300 kg, jakie złapał samolot nie było wynikiem niedopracowania, tylko nieustannych zmian w WTT. Któregoś dnia wojsko stwierdziło, że chcą inną prędkość lądowania, co poskutkowało koniecznością głębokiej modyfikacji skrzydła. Pojawiły się nowe klapy z nowym zawieszeniem i napędem, masa przekładni itd. To wszystko właśnie ważyło. Następnie konieczne było wydłużenie statecznika pionowego oraz dodania strike’ów z przodu. To wszystko było robione na szybko. Gdyby na tak głębokie zmiany było więcej czasu lub wytyczne były znane od początku, to skrzydło byłoby zaprojektowane inaczej. Takich zmian było kilka i każda generowała dodatkowe kilogramy. Niestety tak już jest, gdy nagle trzeba pozbyć się samolotu/projektu i trzeba szukać udziwnień.
Czyli zabrakło czasu na dopracowanie konstrukcji. A gdyby tak zamiast Su-22 wstawić dwie eskadry „uderzeniowych” dopracowanych Iryd? Koszty mniejsze, Su-22 można było wcisnąć Wietnamowi. Wiem, ze to fikcja rodem z doskonałych powieści Marcina Ciszewskiego, ale warto pochylić się nad taką możliwością.
Opcja Iryda dla BLMW raczej nie wchodziła w grę ze względów finansowych. W tamtych czasach ledwo przełknięto finansowo transfer fregat i przetarg na doposażenie Orkanów.
Nie chodzi mi o przekroczenie masy o 300 kg. To jest zazwyczaj nieuniknione podczas prac nad samolotem. Mam na myśli to, że masa własna Irydy to 4600 kg (dla porównania Alpha Jeta – 3500 kg). Tak wyszło z założeń, dostępnych technologii itd. Przy dostępnych silnikach oznaczało to, że właściwości dynamiczne będą wyraźnie gorsze od użytkowanych podówczas samolotów w innych krajach.
Masa całkowita dla wersji M93K podawana jest na 6900 kg; daje to ciąg jednostkowy 0,43 kG/kg. (dla porównania A-J. przy masie 5000 kg – 0,52 kG/kg, o prawie 25% więcej). Stąd spora różnica we wznoszeniu. Ze „szkolnego” punktu widzenia największym minusem była dość duża prędkość minimalna – 205 km/h (dla porównania A.-J. 167 km/h). Z punktu widzenia „taktycznego” prawdopodobnie dałoby się uzyskać podobne właściwości bojowe do A.-J. – choć gorsze z uwagi na nieco niższe osiągi, szczególnie zasięg. Tu niestety była duża kicha, gdyż silnik K-15 to silnik jednoprzepływowy, z konieczności o dużo większym zużyciu paliwa niż nowoczesne silniki dwuprzepływowe. Promień działania dla M93K jaki znalazłem na szybko podawany jest ogólnikowo na 200-400 km, bez szczegółowej specyfikacji. (dla porównania A.-J. w konfiguracji szturmowej, z podwieszonym działkiem, 2 zbiornikami paliwa i 2 środkami bojowymi na pozostałych węzłach, dla profilu lo-lo-lo czyli najbardziej niekorzystnego – cały przelot i 10-minutowa walka na małej wysokości, wynosił 610 km).
Jeśli chodzi o możliwość zastąpienia Su-22 przez hipotetyczną odmianę bojową Irydy, to przede wszystkim nie widzę właściwego momentu na takie działanie.
Gdyby program I-22 przebiegał zgodnie z założeniami i w początku lat 80. ruszyłaby produkcja seryjna, można by rozważyć wprowadzenie takiego samolotu zamiast Su-22, zakupywanego pod koniec lat 80. Z drugiej strony, nie wiem czy dałoby się wówczas założyć na I-22 system nawigacyjno-celowniczy o porównywalnych właściwościach. No i wówczas zakładano chyba też konieczność używania taktycznej broni jądrowej, a do tego Su-22 nadawałby się bardziej (szybszy, większy zasięg).
Jeśli miałoby to być w latach 90. to nie bardzo widzę sens. Gospodarka polska była wówczas w kiepskim stanie, a Su-22, kupione na przełomie lat 80./90. dosyć jeszcze nowe i z wielkim zapasem uzbrojenia. Nie byłoby sensu ich wycofywać. Dopiero w 1999 zaczęto skreślać co bardziej wyniszczone egzemplarze.
W sumie Su-22 miały ledwo 10 lat. A dlaczego Iryda tak dobrze wypadła w czasie prób z użyciem uzbrojenia? Z dostępnych danych widać było, że lepiej spisywała się w użyciu działka i npr niż Su.
Iryda ma mniejsze obciążenie pow. nośnej od Su-22. To może oznaczać większą zwrotność w manewrze poziomym, co ułatwia celowanie. To już musiałby się wypowiedzieć ktoś kto latał na jednym i drugim, przypuszczam jednak, że Iryda jako samolot szkolny jest bardziej sterowna w zakresie małych prędkości, a może i w ogóle w całym swoim zakresie, niż 2-machowy samolot rozpoznawczo-bombowy.
Cóż nie pozostaje nic innego niż zgodzić się z szanownym przedmówcą :) Jak najbardziej tekst zostanie poprawiony. Dziękuję za merytoryczną dyskusję :)
Fantastyczny samolot. Dostarczył świetną treść dla artykułu, a ten został ciekawie napisany. Dla równowagi niestety tylko https://pl.wikipedia.org/wiki/PZL_TS-11_Iskra artykuł na wikipedii o Iskrze.
Kto wie może i Iskra zmaterializuje się w postaci tekstu na portalu. Zachęcam do szukania informacji o polskim przemyśle lotniczym i konstrukcjach jakie powstały w okresie PRL.
do Speedy: z przytoczonych danych wynika, ze Iryda miała masę użyteczną o ok. 50% większą niż A-Jet, a po dopracowaniu i wdrożeniu silników D-18 obciążenie ciągu i promień działania byłyby zbliżone i wtedy Iryda nawet bez „kuracji odchudzającej” byłaby lepsza od A-Jeta.