Czy warto zachować niszczyciel min ORP Mewa?

28 listopada 2017 roku do służby w Marynarce Wojennej RP wszedł niszczyciel min proj. 258 – ORP Kormoran. Jest to pierwsza od 22 lat nowa jednostka, która została zaprojektowana zgodnie z potrzebami polskiej floty oraz wybudowana w krajowej stoczni. Kormoran i planowane kolejne dwa okręty tego typu zastąpią konstrukcję z lat sześćdziesiątych XX wieku, czyli niszczyciele min proj. 206FM.

Zdjęcia: Michał Szafran

ORP Kormoran, fot. M. Szafran

ORP Mewa – od trałowca z PRL do niszczyciela min z NATO

Miny morskie na Bałtyku udowodniły swoją skuteczność w czasie początkowych działań zbrojnych II wojny światowej. Dzięki zagrodzie minowej postawionej przez ORP Żbik udało się zatopić dwie niemieckie jednostki (trałowiec M 85 i trawler Muhlhausen). Miało to miejsce już po kapitulacji polskich sił na Wybrzeżu[1].

ORP Mewa, fot. M. Szafran

Po zakończeniu II wojny światowej przystąpiono do odbudowy floty, przy pomocy której chciało usunąć groźne elementy na wodach morskich, stanowiące pozostałości minionego konfliktu. Niezbędne okazały się liczne siły trałowe, zapewniające bezpieczeństwo morskie na polskich wodach terytorialnych. Na tym obszarze stawiano niezliczone ilości min morskich, szczególnie w latach 1944-45.

ORP Mewa, fot. M. Szafran

Po odtworzeniu Marynarki Wojennej przystąpiono do pozyskania jak największej liczby okrętów zdolnych do trałowania. Udało się sprowadzić z Niemiec przedwojenne polskie trałowce OORP Mewa, Rybitwa, Czajka, Żuraw. W ZSRR zakupiono dziewięć trałowców proj. 253L, a z amerykańskiego demobilu trzy proj. YMS. Pod koniec lat pięćdziesiątych wszystkie okręty pochodzące z ZSRR i Stanów Zjednoczonych zostały wycofane z linii. Zastąpiły je budowane na licencji w Stoczni im. Komuny Paryskiej jednostki typu Żubr, proj. 254L. Jednakże polskie siły przeciwminowe nadal potrzebowały wyspecjalizowanych i nowoczesnych konstrukcji do zwalczania zagrożeń minowych.

ORP Mewa, fot. M. Szafran

ORP Mewa, fot. M. Szafran

W połowie lat pięćdziesiątych w Centralnym Biurze Konstrukcji Okrętów nr 2 (CBKO-2) stworzono trałowiec bazowy proj. 206F. Głównymi projektantami byli inż. Henryk Andrzejewski i Dionizy Wiśniewski[2]. W latach 1963-67 Stocznia im. Komuny Paryskiej w Gdyni zbudowała 12 jednostek. Przez wiele lat stanowiły one trzon sił trałowych Marynarki Wojennej.

Trałowiec proj. 206F to okręt o długości prawie 59 metrów, na których zaokrętowana jest 49-osobowa załoga. Autonomiczność wynosi 12 dób i przez ten okres jednostka może zarówno zwalczać zagrody minowe, jak i je samodzielnie stawiać. W ograniczonym zakresie trałowce proj. 206F były w stanie zwalczać cele nawodne, powietrzne oraz podwodne.

ORP Mewa, fot. M. Szafran

Po roku 1989 roku uległy zmianie priorytety polskiej floty, ale zadania przeciwminowe nadal stanowiły jeden z kluczowych elementów działalności MW RP. Niezbędna okazała się modernizacja wyposażenia, aby okręty mogły współdziałać w ramach ćwiczeń międzynarodowych państw należących do Partnerstwa dla Pokoju i NATO. Trzy jednostki OORP Mewa, Czajka i Flaming zostały poddane przebudowie na niszczyciele min proj. 206FM. Zadania podjęła się Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni i w ramach niej:

  • wymieniono uzbrojenie artyleryjskie na 23-milimetrowy zestaw Wróbel,
  • zamontowano stacje hydrolokacyjne SHL-100 i SHL-200,
  • zainstalowano komorę dekompresyjną dla płetwonurków,
  • zmodernizowano systemy łączności i dowodzenia,
  • wprowadzono możliwość użycia zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych Ukwiał i Toczek[3].

Od 1999 roku ORP Mewa wielokrotnie brał udział w ćwiczeniach międzynarodowych, a także trzykrotnie uczestniczył w SNMCMG 1 (Stały Zespół Przeciwminowy NATO). Do końca 2017 roku okręt ma na swoim koncie zniszczenie 133 różnego rodzaju min morskich i niewybuchów.

ORP Mewa, fot. M. Szafran

Co dalej z ORP Mewa?

Planowane wycofanie Mewy to rok 2019, ale w związku z problemami technicznymi i kadrowymi może to nastąpić znacznie szybciej. Po skreśleniu ze stanu floty jednostka zostanie pozbawiona części wyposażenia i przekazana Agencji Mienia Wojskowego. Jeżeli nie znajdzie się kupiec, to ostatnim etapem jest stocznia złomowa, czyli fizyczna likwidacja okrętu. ORP Mewa przez ponad 50 lat służby wielokrotnie uczestniczył w wydarzeniach ważnych dla naszego kraju.

ORP Mewa, fot. M. Szafran

Dlaczego niszczyciel min ORP Mewa powinien zostać przeznaczony jako okręt-muzeum:

  • okręt jest w całości dziełem polskiego przemysłu stoczniowego,
  • w czerwcu 1987 roku służył papieżowi Janowi Pawłowi II jako środek transportu w czasie pielgrzymki do Polski,
  • dowódcą Mewy w latach 1989-92 był kpt. mar. Andrzej Karweta, późniejszy Dowódca MW RP i jedna z ofiar katastrofy lotniczej w Smoleńsku,
  • jako pierwsza polska jednostka został włączony w skład stałego zespołu okrętowego NATO,

Wśród licznych okrętów służących w Marynarce Wojennej ORP Mewa ma naprawdę niezwykłą historię i warto zachować tę konstrukcję dla przyszłych pokoleń. Dzięki podobnemu zaangażowaniu udało się pozostawić jako jednostki muzealne niszczyciel ORP Błyskawica, mały okręt rakietowy ORP Władysławowo i kuter patrolowy Batory.

W przypadku zachowania tego zasłużonego niszczyciela min mogą się pojawić spore problemy. Pierwszym z nich będzie kwestia, gdzie ustawić ten okręt, a także czy postawić go jako postument na lądzie, czy zachować na wodzie. Patrząc na rozwój śródmieścia Gdyni może okazać się to niemożliwe. Koszty utrzymania cumującej jednostki również mogą stać się przeszkodą. Drugim problemem jest sprawa nazwy okrętu. Trzeci niszczyciel min proj. 258 zostanie ochrzczony jako ORP Mewa i będzie to czwarta jednostka w historii Marynarki Wojennej. Jeżeli Mewa zostanie zachowana i będzie mieć podobny status co ORP Błyskawica, to wówczas dojdzie do złamania zasady, w myśl której flota nie może mieć dwóch jednostek o tych samych nazwach. W Norwegii udało się to pogodzić i flota posiada niszczyciel min HNoMS Alta[4], a Marinemusset w Oslo okręt HNoMS Alta[5].

ORP Mewa, fot. M. Szafran

ORP Mewa, fot. M. Szafran

Mimo tych wymienionych trudności to właśnie Mewa powinna spełniać funkcje muzealno-wystawiennicze. W krajach Europy Zachodniej okręty z lat sześćdziesiątych stają się świadectwem kultury technicznej i morskiej. Mewa ze swoją unikalną historią odzwierciedla burzliwe losy Polski i warto, aby Ministerstwo Obrony Narodowej oraz inne instytucje podjęły odpowiednią decyzję.

Bibliografia:

  • Borowiak M., Wielki Leksykon Uzbrojenia Wrzesień 1939. Okręty podwodne typu Wilk, Warszawa 2014.
  • Ciślak J., Polska Marynarka Wojenna 1995, Warszawa 1995.
  • Makowski A., Janik J., Kozłowski D., Charakterystyka dynamiki rozwoju okrętowych sił obrony przeciwminowej (G5) w latach 1945-2010, (w:) Ewolucyjny rozwój sił okrętowych Marynarki Wojennej w latach 1945-2000, Gdynia 2015.

[1]    M. Borowiak, Wielki Leksykon Uzbrojenia Wrzesień 1939, Okręty podwodne typu Wilk, Warszawa 2014, s. 43.

[2]    J. Ciślak, Polska Marynarka Wojenna 1995, Warszawa 1995, s. 91.

[3]    A. Makowski, J. Janik, D. Kozłowski, Charakterystyka dynamiki rozwoju okrętowych sił obrony przeciwminowej (G5) w latach 1945-2010, (w:) Ewolucyjny rozwój sił okrętowych Marynarki Wojennej w latach 1945-2000, Gdynia 2015, s. 423-424.

[4]    HNoMS Alta jest bocznościennym poduszkowcem norweskiej konstrukcji, wprowadzonym do służby w 1996 roku.

[5]    HNoMS Alta jest klasycznym trałowcem o drewnianej konstrukcji, wyprodukowanym w Stanach Zjednoczonych i służącym w norweskiej flocie w latach 1966-1996.

Komentarze
  1. Krzysztof
  2. Marcin Mokrosiński
  3. Michał Szafran
  4. Krzysztof
  5. Bilbo
  6. Michał Szafran
  7. A.D.

Opublikuj swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*